niedziela, 10 czerwca 2012

Historie sowieckie


Para malowanych matrioszek rozbiła się majestatycznie o kant. Co to z nich wypadło? Jaszczurka? W matrioszce przecież winna być druga matrioszka, mniejsza od poprzedniej i większa od następnej, nie gad parszywy. Jak się rozbijać to na częśći, nie w materię organiczną, do tego w łuski całą i zmiennocieplną. To diabeł. Diabły żyją w ruskiej porcelanie, nikt inny. Diabeł wyskoczył jak filip z konopi, choć nie było tam żadnych roślin, tym bardziej odurzających i tańczyć począł po moim stole, co to o kant jego łupnął spowity folklorem. Tańce iście diabelne. Tańce połamane jak ta babcina porcelana, a on skacze w niebo. Głosy zdawały się słyszeć spod jego kopyt, co mu wyrosły jak mi cały ocet wypił z butli, gdy obaczył procenty. Głupi diabeł. Spadł ze stołu i roztrzaskał sobie główkę, wino wyczuł piwniczne. Tu się nie przechodzi przez podłogi. Nawet z rozpędu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz