poniedziałek, 31 grudnia 2012

31.12.12

A ja czekam
na kolejne
niekontrolowane
słów połamania

przy nich
spoczywa mój duch
i to
co nazywam szczerością
zagadek

A ja zwlekam
i wlewam
wszystko za wczasu
to czas i kobiety
zatrzymane wpół ruchu
                                       wskazówki
odchodzą jak stały stan skupienia
i dziś, to atut

kiedy ja chcę tylko wejść
by się pożegnać

(31.12.12)

piątek, 28 grudnia 2012

spacer

Chowam słońce za liśćmi kartonowych drzew
ulica ucieka spod nóg jak
zając
z talerza
warkot kół i biel i czerwień szlabanu
opadają na głowę fragmenty kolejnych gwiazd
wystygłe pióropusze
szaleństwa tańczących na przystanku
tubylców
i mijające
mijające migania świateł na przejściach
                                              przejazdach
                                              przeczołgach
przetłoczone zakłady rutynowej higieny
publicznej

marskości, arytmie, depresje, nadciśnienia
potrafiące chodzić
na dwóch nogach

(28.12.12)

tako rzeką

To wszystko- mówił Hegel
To nic- mówił Nietzsche

To penis- mówił Freud

(28.12.12)

cholesterol

wędrując od stóp wgłąb
są małe zatory
i przewężenia
zupełnie nieznane dotąd
zakamarki

zwały tłuszczu

 (28.12.12; 3:43)

Przechadzki po bezsenności

Noce, których nie pamiętam
za każdym razem brutalnie ostatnie
przyswajania
myśli odrzuconych
mimochodem w palących
się świec
               odurzeniu

telewizoryczna naiwność
       puste butelki po coca
                                  coli
zwęglone wpół zapałki
i cienie rzucane przez nagie
    członki mego ciała

one są tu
      te, których nie ma
jak zawsze
prowizoryczne
i nie do końca
        dokończone 

przechadzki po
bezsenności

(28.12.12; 03:41)

czwartek, 27 grudnia 2012

kontemplacja afirmacji woli żucia

Moje oko jest świadkiem
nazbyt naocznym
poszatkowań i przemieleń
całych małych światków,
które tak jak i ono
chciałyby się zawiesić

niby na haczyk

(27.12.12)

niedziela, 23 grudnia 2012

Pianista

Przystawiam do ucha
przełaje
kolejnych obrazów bez przenikliwości
stop, galopujący tętent
uderzeń pięśćmi
udaję się weń
daremnym pluskiem półtonów
oglądam, przelatujących liczb
niezliczoność
                     zależności
i te, między nimi, wspólne
            rezonanse
             tkliwości
           syntetyczne

za krótkie mam palce
                 do Chopina

(23.12.12)

piątek, 21 grudnia 2012

i nad kropką

Wydaje mi się, ze niedługo umrę. Czuję jak zaciska się.
Guzik z pętelką
Szarzyzna.
Gdzieś w obrazach przeszłości.
Są obrzydłe usta.
Sznury i Igły.
Paskudność literatury pięknej.
Brak symetrii płatków.
I.
Nad kropką.

(21.12.12)

tak, w obliczu

Wysysam się na cztery strony świata
       gdzieś tu są małe błękitne domki
       z nieb
kolory są dzisiaj śniegowym odbiciem
w bezwstydzie tkanek
i nieładzie elektronowych okrązeń
przystanki

na cześć i
                 na przeciw
tam, gdzie załamuje się światło

(21.12.12)

Hurysy

ja
    kolana mam tak wszechwiednie
niedociążone
zabierzcie je
                    do arabskiego
                    raju

(19.12.12)

czwartek, 20 grudnia 2012

Oto szczęście tak zupełnie niepozorne i
                                                      czyste
jak w uśmiechu, przez uśmiech, dla uśmiechu
granie
na czołach popękanych
filiżanek

(20.12.12)

środa, 19 grudnia 2012

żółnierzyki z ołowiu

                                                                                 K.T.
niemość
             natenczas jest
najwymowniejszym z rozwiązań; ja już
nic nie mam, to
czwarta pora roku- zrozumiałe,
że opada 
               się bezwolnie
szarówka, spaceruję z nią po parku
                                     latarką
rozbija
rozwija mi ścieżki za
                              i przed
mgłą
jest tu
          w ziarnach skroplonej wody
bardziej niż w głowie

siedemdziesiąt cztery poziomy nasilenia

przykładam ją do ust
     wyglądam wtedy nadzwyczaj
                                 zabawnie
kruki nawet
śmieją się
czarne
będąc tu tak
                    dosłownie
krążę po pozorności metafor
i zdaję się 
odnajdywać
brak dna

Dłonie nieczyste od
                                samogwałtów
teraz w powietrzu wisząca 
woń cyrografów 
                           otacza krzyż zapadłych kamienic
powybijane 
z rytmu  
             bębny
żołnierzyków z ołowiu  

(19.12.12)           
 

chociaż

Wprawdzie przynajmniej wylizać
to jest
nieokazały rodzaj konsumpcji
w której skrobie się jakby
                                          warstwami
powierzchowność

tak dojść można
        oralną modlitwą przez
jeziora szamba krowiej podłości
i celuidową warstwę negatywu
        prosto do
jądra

jest coś w tym
                       że
ma stwórcą siłę uwalniania
nieprzypadkowych sekwencji poruszeń
i zatrzymań

czego to nie
                    robi się
dla chwili
ucieczki

(19.12.12)

niedziela, 16 grudnia 2012

tak to jest

Apollo miał muzy
Freud penisa
Nietzsche Zaratustrę
a gdzie
            moje
                     zółte papiery?

(16.12.12)

gospodarka pikuje

liczę na
             regres
kalkulatorze
czy liczba ofiar wzrosłaby
        gdyby Jezus nie chodził
po wodzie?

(16.12.12)

poniatowski

Terrarium, tam
zamknąłem jadowite
     i ostre zęby
by
    nie pogryzły gości czwartkowych
                                  obiadów

(16.12.12)

pierniki ze źródeł termalnych Torunia

W siedemdziesiątym czwartym
                                  o dziwo
Europa nie miała ani
jednego siwego
                         włosa

(16.12.12)

narowistość koni odsłoni

Wsypałem dziś za mało
o jedno ziarnko kawy
nie mogę nie zasnąć

(16.12.12)

Dom Litwy

szczerze
              jak nigdy
tak zawsze
na wieki

(16.12.12)

Czarny Jacek

swiat zbliża się
na
niebezpieczną odległość; pora
wyjść mu naprzeciw
manewrem flankującym

(16.12.12)

płyta nie beton

przeżyłem
kolejny obrót pod igłą
może to znak by
obrócić się
                  raz jeszcze

(16.12.12)

dla A z wyrazami spokoju ducha wierszyk

pamiętam
jak dziś częstowanie trawą
                                             ą
                                                ą
po drodze do trzygodzinnych pożegnań
na parkingu pod urzędem
stanu
cywilnego
zadość tradycji oddana po trzykroć
w miękkości
                    ustnych
                    jam
komary i
BEL
       MON
                DO

(16.12.12)

Vicky Cristina Amfetamina

To jak pociagnięcia pędzla
       nigdy nie potrafiłem malować
       ani wyrzucać
farb
w kąt

(16.12.12)

homofobia

Zgubiłem subtelność
skrzyczany spisek klawiszy fortepianu
oskarża mnie o
manipulację
                    przy pedałach

(16.12.12)

sobota, 15 grudnia 2012

To ostatnia niedziela

To ostatnia niedziela
kłamią że sobota
ja jestem kim jesteś Ty?

rzęsy i brwi

widzę się wstydzę brzydzę
może na poły być czy żyć
przykładam do ucha słuchawkę
słucham tego dnia nie
grucham jak gołąbek w kapuście
                         
przyjeżdżam pod okna i gram
pam pam pam
nigdy nie znałem nut osobiście
tylko z widzenia
widzę je
przejrzyście

mówią że, nie ma jak
wejść i można tylko chodzić w
koło
przynęty, ja ryba co?

ot, mała sonata i romantyk bez głowy
doniczka z parapetu i zapach
zapach jej perfum...
zjawiłem się znienacka
może w tym leży wina
                          beczka
wypita
i dlatego nie chcesz po warkoczu
mnie wpuścić na górę

jutro poniedziałek
nie, jutro futro

(16.12.12)

refleksja nocna

Może to błąd że
nie upajam się niczym
i przyjmuję świat taką abstrakcją jaką jest
w rzeczywistości

(16.12.12)

piątek, 14 grudnia 2012

idą święta, idą święta, a Jezus to przynęta

Transformacje grubej kreski
następują na co dzień
przy stołach, na których
winien rodzić się
                         Jezus

(13.12.12)

O sytuacji politycznej krajów złotego wychodka

Luźne porozłączania połączeń nerwowych
wprawiły mnie iście w nastrój leżącej krowy
to jest
wznowiły nieprzepartą chęć machania ogonem
i odstraszania much kłębiących się gdzieś
daleko poza zasięgiem wzroku
mówiąc lekko


                      żartobliwie

wzmożony apetyt na trawę
i wzmożoną przemianę materii
przemieliłem żując jak
gumę
        do żucia
przykłady z stoickich filozofów

stan ten na wskroś
                            aproduktywny
nazwany nie wiedzieć dlaczego
stanem zielonych placków
przecież zasilić metanem mógł połowę osiedli
południowo-zachodnich stanów północnej Korei

chociaż oni pewnie zbudowali by z tego
bomby

(13.12.12)

O fałszywości kobiet co kłamią, ze mają niebieskie oczy

Zieleń oczu kobiet o niebieskich oczach
największym słyszalnym kłamstwem
pfu, kpiną
to jest ten rodzaj tęczówki
w którą się wsiąka jak atrament
zalałem ją w trupa

przeżyłem kilkanaście lat
      i myślę że jestem,
                                 więc jestem
      koneserem przygwożdżeń do muru
nie uwierzysz
monogamia to widocznie nie mój fetysz,
bo wciąż szukam w tych dziurach bez dna  szmaragdów
i szpilek do wbijania w poduszeczki

martwy konceptualizm trwających
               w rzece
wyrzeczeń

Nibylandia- peron 147

(14.12.12)

rymogrzbietupołamanie homonimii

Jestem czymś
jak gdyby nigdy niczym
sprzecznym w sprzeczności przeciwieństw
konformistą pragmatycznie pragnącym komfortu
filią porannych filmów porno filuterności
achem
          ochem
                     uchem
z piwnym brzuchem
ruchem nieruchliwości w nadmiarze pospolitych ruszeń
wybrzuszeń w fotelu wgnieceń
bezczynnych
                   jak tarczyca

(14.12.12)

środa, 12 grudnia 2012

rżnąc Platona w dupę

A więc są
                światy równoległe
wzajemnie niezawiśle nienawistne
światy własnych odbić rozbicia identyczności

galaktyki półmaterii
gdzie jedno niczym jest więc jak przeciwieństwem drugiego
niepełnym nigdy w swym prostym ułamku

oto małe mikrokosmosy

(12.12.12)

Przegrzanie systemów automatycznej transkrypcji myśli częściowo urojonych

Czterdziesty drugi stopień moralnego wykończenia
rozłam między wzburzoną żądzą mordu, a pieczołowicie skrywanym pragnieniem czułości
oto podróż przez zieleń krwi i czerwień łąk

krąg

(12.12.12)

wtorek, 11 grudnia 2012

poniedziałek, 10 grudnia 2012

żryj

jak to jest
                dać się pożreć
co?  









gówno

(10.12.12>

synkretyzm

Zmiany wysokości
są przerwaniem ciągłości zawieszenia w przestrzeni
ćwir
       ćwir
               ćwir
pozycja x   y
stosunki funkcji
parabolicznośc moralności
matematyzując kolejne pojęcia deregulujące ciśnienie krwi
nie
     nie ma już
     są
rzeczy ponad i pod
                        rozum
bezwzględność: wartości ujemnej dodatniość
kłamstwo
figur niewymiernych logicznie rzecz biorąć
sześciennych klatek

to to, co nazywamy dusznośćią
sterylność

(10.12.12)
Oj jeju jak mi śmiesznie!!!
Mój żal moim żalem
Mój śmiech moim śmiechem
Moje cierpienie moim cierpieniem


popadam w coś na kształt szarej konsumpcji kosmicznej masy

A więc to ja
martwy po trzyroć
dziś umrzeć mam po raz czwarty
to staje się już rutyną

wszystko płynie
i ja płynę
tym razem nie pod prąd

(10.12.12)

piątek, 7 grudnia 2012

ostatnie kuszenie Chrysusa

Szkoda, że Cię nia ma
gdy jesteś tak pośrednio
żelazkiem przyłożonym do rany
próżno szukać w niej
miejsc
          nieskażonych

to jest ta chęć płonięcia
na co dzień

(07.12.12)

chwalmy

To gdzie jestem
i czym jestem
zostało właśnie zgwałcone
płytkością dogmatu

środa, 5 grudnia 2012

dupa

nieobojętna
obojętność

Wielka Improwizacja

Zarecytuję Panią dziś
tak, jak niegdyś recytowałem wiersze
dziś będę w każdej Pani literze
w każdej pauzie i przecinku
dziś będę w krzykach i szeptach
pozorach i pewności

Pani to wiersz wolny
podobny do wiatru
to Pani jest dziełem,
gdy ja tylko rzemieślnikiem

(05.12.12)

Maszyny Proste

Kocham Panią
Szkoda tylko, że nie jest Pani dźwignią
                                                albo wielokrążkiem

(05.12.12)

Twarze

To, że coś jest wszędzie
wcale nie znaczy, ze jest tam
                                              gdzie być powinno

(05.12.12)

sobota, 1 grudnia 2012

kopiując

Nie ma już
                  w dziewiątej
ponad jest tylko przyszłość
naiwność niezrozumienia
szaleństwo niewinności zbliżonej do horyzontu
klepsydry obłość
przedkładasz się w szyk ustawnych ćwierci i połów
pasaży i pożegnań

lokum
tutaj układasz się do snu
w miękki puch zapadły ciężar
pióra

(30.11.12)

piątek, 30 listopada 2012

smycz

Paliłem palindromy na palach palm Palm Beach
w niczym nie przypominały starego dobrego
Podhala

czym jest ta wolność
jeśli nie więzieniem?

(30.11.12)

Magnetyzer

A gdyby tak dać w wątpliwość się poddać
trzeciej wartości logiki
czy możliwe jest nie być
                           prawdą
                                       ani fałszem?

jest gdzieś między palcami tysięcznych implikacji
supeł na nici Ariadny
0 i 1

(30.11.12)

Fryderyk

Wstawał grudzień
nie był już tym samym ptakiem co kiedyś
nie wstawał
ani się nie kładł
tkwił, więdł, trwałże gdzieś
w zawieszeniu
        miedzy wonią imbiru, pomarańczy i hibiskusa

(30.11.12)

Posłaniająsię

Oto czwarta faza księżyca
zasnęłaś jak świeca
puch!
         i siwy dym

przyrostki, przedrostki, zarostki dokładam do imion
wtedy nie są już nimi
ale mają je w sobie

(30.11.12)

konkursyll

Dziś przeczytałem tę książkę po raz drugi
tym razem bez Kobiety Technicznej
pół roku jak kolejny raz zbieram laury
wtedy były to uśmiechy
dziś, ach...

nagrody rzeczowe

(data ważności)

środa, 28 listopada 2012

Agon

Przyłóż mnie do rany
będę Twoim zakażeniem
gangreną
              tej nocy
koc
niejałowy
i sto powodów
                       by odnaleźć

(28.11.12)

rymowanka bezlitosna

Przyległość
Podległość
Odległość
Zaległość
               prędkość dziecka w wózku razy masa mózgu

gdyby kózka nie skakała, to by dziecka nie powiła
kiła

(28.11.12)

goryle bez mgły

Alpy to wysokie góry
a nuż żyją w nich małpy
pazury tępo wbite w chmury
który to już raz?

A czas wykrawa w nich kształty

(28.11.12)

Tu, łapię ostrość

agonalny
portal do półostatecznośći
jesienna, górska bryza
jesteś mleczem na łące
zające
           przytupnięty
kolor pod kolorem
deptające
się przez się odciski
wyliczenia i
                  poranne bóle łokcia
to schemat
kalendarzyk
terminarz
przynoszę dobre wieści
niebieski ostatecznie zaliczony do oficjalnej listy kolorów

pfu
pfu
pfu
     teatralny najazd na
mikrodetal

teraz to w końcu mogę iść do nieba

(28.11.12)

poniedziałek, 26 listopada 2012

górołaz

Aktorstwo w kinach alternatyw
ranem czapki wstają z głów
ciało w dywanie
dzisiaj nie krwawi

tarcia na lini
mężczyzna-kobieta

(24 XI 12)

C20H25N3O

Iluzje
jesteś mistrzynią
nie bądź dziś mną, ani tamtą
nie bądź
              za długo
                            w ogrodzie
wróć na obiad

(26 XI 12)

C12H22O11

Paroksyzm
jest w tym coś więcej niż rozkosz ulotna?
krzta snu na łyżce
sypany kryształ po kryształku żywot
wprost do od poprzez herbatę

tak ciężko jest
wejść w reakcję

kostki do brydża
znajome kształty
zlepek, zbitka
sylab

sposób przygotowania- min. 70 °
skad?
gdy wszędzie dokoła nędzne 36

(26 XI 12)

C17H21NO4

Jeszcze nie tak dawno
całkiem niedawno
wciągałem Cię nałogowymi poruszeniami piersiowej klatki
nie liczyła się
stała grawitacji
i otępienia

filtry to
złodzieje minerałów
przecier wynaturzeń klarowny

jestem na odległość dzbanka
herbatę mam
zamknięty w fusie ogień
i słodką woń mandarynek

świeczniki spękały,
choć niebo ma księżyc
w kształcie rogala

(26 XI 12)

piątek, 23 listopada 2012

LAT X

Przylegam do Ciebie ściśle
niczym druga skóra
choć jestem tą pierwszą

Obłapiam Cię
Ja-dziwadło bez rąk
wyuzdanie
to zmysłowość niemożliwości
autoerotyzm
wymiana gazowa, regulacja temperatury

To ja jestem tym co widzisz,
kiedy nie patrzysz

To ja- poszarpany
odarty sam z siebie
to Ty-  jakim pragnie Cię
powierzchowność

(23.11.12)

Ciało

Oblany betonem szkielet pozoru
jesteśmy karą za bezlitosny
                                            brak świadomości
ach
och
uch

(23.11.12)

kochanki Freuda

Śnią mi się
                  pocałunki
tak obce i nielogiczne

kolejny dzień z rzędu
ledwie wyczuwalny pod grubą warstwa czerwonej szminki
puls lodowatej krwi
zbyt wolny

przykładanie ust do ust
suchych
to odczucia głęboko
                                nieistniejące

obracam się w labiryncie abstraktów
fizyczności rozumianej ściśle
nieświadomości kochanków

przekrzyk
przez zaciśnięte zęby
nieokiełznana wymiana organiczności związków
mimochodem

to są tylko wyobrażenia
                                       pory popółnocnej
nic w nich z szczerości
rzeczy wiszących

(23.11.12)

podsumowanie żywotu insekta

Szarpany ryk rany
AAA
       BBB
              CCC
filateliści szukają okazji
marazm mrówek wzmaga determinację ich
                                      aż trzeszczą klasery

DDD
        EEE
               FFF
kolekcjonując życia czerwonych krwinek
krwawią na czerwono
 GGG
         HHH
                  III
                      nic

(21.11.12)

wtorek, 20 listopada 2012

dialog jest formą podawczą

Nie stać mnie na to
                               by być
a co dopiero
                    by nie być

dylematy marionetki

zaraz wstanę i
                        upadnę
oto dialog z upadłym

chrzęst i trzask!
             i nie i tak!
             i tak i
może

nieraz to śmiech mnie pozera
pożera przeżarcia smutkiem skutek

figa
jestem u firmamentu
                                  by spaść
bo to jest to
sens

Ha!, iżby sens leżeć miał w pogrążeniu?
to chcesz powiedzieć?

Nie liczę słów Twoich,
bo to jest chwila
ułamek

Czyżby? azali chwilą jest czekanie?
nie ma w takim razie teraźniejszości

układasz się do snu
czy śpisz, by się obudzić
czy śpisz, by śnić?

śnię, by żyć dwa razy wolniej

wolniej, więc to jest cel- wolność
celem jest koniec
więc koniec jest wolnośćią
gdzież wszak moje łańcuchy?

przeszłość jest łańcuchem
wyzbądź się jej
oto chmura
oto mgła

to ja

para, dyszysz ledwo dziadku
czyż nie Ty księżycem
a ja Twoim zaćmieniem?

(19.11.12)

poniedziałek, 19 listopada 2012

Darek

Gdzie się podziała metafizyka
kąpieli w wannie?

ach
      nie ma jej
      nie ma
                 nie

Gdzie się podziały
          bocianie gniazda
śnieg, śnieg, śnieg w lecie?

ach
      nie ma ich
      nie ma
                 nie

Gdzie się pochowały liczby
                           z alfabetu

      tu są
           tam są

w zbiorze x ∈ <-∞; +∞>

Jarmusch

Nie ma poetów bez papierosów
                          i kawy
porannego kaszlu do łez

Nie ma poetów bez
oczu w oddali
rozbiegań
sinych z przemarznięcia knykci

Nie ma poetów bez
ciszy posiedzeń
i ospałych przemówień grzmotu

Nie ma
           nie ma
                      nie ma
czarcich ogonów bez diabła
blizn bez ran

tam

nie ma serc
   bez krwi pulsu
choćby raz na minutę

(19.11.12)

odpowiedzi na które nie ma pytań

Pytasz mnie jak to jest
                                    umrzeć
odpowiadam, że dokładnie tak jak się urodzić
                                    tylko w drugą stronę
swoisty powrót do łona
podróż rodnymi kanalami
przez ideę wprost do eteru

Pytasz mnie jak to jest
                                    się urodzić
dokładnie tak jak umrzeć, odpowiadam

Pytasz mnie jak
                    żyć
śmiejąc się, odchodzę, w kieszeni trzymając szesnasty listopada

(16.11.12)

Mr.66

Spotykamy się ponownie
w bezlitosnym paśmie sprzeczności i lęków
w młodości ogniskach
zadymionych
przy witrynie sklepu z butami
gdzie staliśmy kiedyś
                                  zarośnięci
po trzech dniach ślepej tułaczki

pamiętam jak dziś Twój
trzydniowy smród
i skłonność do psychoanalizy

zlane potem prześcieradła

(19.11.12)

wtorek, 6 listopada 2012

dziękuje

Za niedbale namalowane obłoki
czerwieni niebios nocnej tajemnicy
i szarość gwiazd przygaszonych
źrenic nieśmiałych spojrzeniem
Za wiatru dłoni frywolnych
zapach jesiennych przemoknięć liści
opadłych powiek zawiśnęć
za obraz, który sam się maluje
rytmiką pociągnięć obcych barw kresek
harmonią powitań codziennych
za symfonię bezdźwięków
cichych stuków ciszy
klekotań zamarłych ciągłości
i błysków świateł cienistość
                                             dziękuję

(05 X 12)

poniedziałek, 5 listopada 2012

Rzygam Tobą
o Wielka!
po kropelce kropelka
spływa po bucie torsji kształtna rzeka
godzina po godzinie
kotłując się płynie
od głowy ku ziemi
wstążeczka zielenii
wędrówki ludów
gospodarka polityka
śmierć z nudów
a zegar tyk, tyk,
                          tyka
dość emigracji
organizacji
środowisk
kotłowisk mlodzieży buntu
encepence w której ręce
makron pasta
FINITO BASTA!

(nie przyznaję się do tych tworów, więc nie mają daty, ni przestrzeni powstania)

czwartek, 1 listopada 2012

Rytuał

Zwiastuje nieunikniona burzę
hipnotyzer na klęczkach
wahadłem w lewo i prawo
puls
powtarzalny rytm uderzeń dzwonów
hermetyczność przestrzeni

Nisko
pochylają głowy
                         niewiasty w czarnych kapturach

Unoszony kilka centymetrów nad własną głową
                wznosi kapłan
                dar w ofierze
powietrzu

Nisko
pochylają głowy
                         niewiasty w czarnych kapturach

Nie przestaje zaskakiwać
tryb w zegarze
szum oklasków
rzuconych w echo

Nisko
pochylają głowy
                         niewiasty w czarnych kapturach

(01.11. 12)  

parafraza Różewicza na dzień przed

Czas na mnie, w ręce mam pięć ziaren kurzu
Czas nagli, na głowie dwa siwe włosy
Co z sobą zabrać
                           garnek złota
                                      niepotrzebny
zbędnych słów pojemność

patrzcie, jak staję się
popiołem

(31 X 12)

chemia

Świat spływa
jestem policzalnym elementem przestrzeni
nutą w oktawie
                       chlapnięć i plusków

Spadające cząstki grawitacji
to zaburzenia sił
nierówność powierzchni

podróżuję wertykalnie lżejszy o pięć
atomów wodoru

(28 X 12)

niedziela, 21 października 2012

wspomnienie pewnego czerwcowego dnia

Wtedy nie było tu przekleństw malowanych na drzewie
liście były niej żółte
a Twoja skóra pachniała wiosną

miałem w dłoni książkę
i czytałem wers po wersie
opowiadania, które chciałaś usłyszeć

leżałaś z głową w chmurach
i oddychałaś
od czasu do czasu
bezgłośnie
szeptałaś, bym mówił głośniej czy wolniej

wtedy nie było dwóch słońc
i liści pod nogami
nie było kurtek na ramionach

a w nas żyły
tylko słowa
                   książek kupionych za
                                                      5 zł

(21 X 12)

16:24

Polowanie na skrawek światła,
ażeby się ogrzać chwilowo
chwilę przed zachodem
wtedy budynki nie rzucają cienia
na ławki ratusza
gołębie wibrują
pajęczyny natarczywie wplątywane
we włosy

to stare rozmowy
     starych ludzi
spacery insektów między literami
to śmiechy i płacz fontanny
to kolory wchłaniane przez kamienice

wędrówki nut kawiarnianych
zapachów przypalanej zupy jarzynowej
i nagły grzmot
trzepot skrzydeł
przemieszczenie o metr

nowe ziarna

(21 X 12)

Fuga

Zaległem między resztkami niedopalonych papierosów
w szczelinach
poprzecinanych fragmentarycznie szachownic
otoczony cząstkami pobitych butelek
i gdzieniegdzie porośnięty kępkami niechcianej trawy

Zaległem gdzieś między dziobaniem, a preżuwaniem
trzepotem skrzydeł
krzykiem dzieci goniących własne ogony

determinizm
chęć dojrzenia skutku
tu, od dołu
wszystko zdaje się większe
i mniej warte uwagi
jest tylko dogasanie
i mgły przejściowe
dym ulatujący

stawanie się i rozpływanie
to tylko refleksy świateł
i cienie rzucane przez latarnie
to nadeptywanie stóp
tętent tysięcy dwunożnch koni

to pędzenie
 za światłem

(21 X 12)

sęs

Czy to jest to,
co wkładamy w życie?
Bezczynność
...

Z obrazu Dalego

Czas śpi w zegarach
za trzydzieści siedem pierwsza
jest jakby nieśmiałością liśći
                                       pożółkłych
i jesiennego słońca natarczywością

Zakładano z góry, że wszystko
przemija z wiatrem
lecz co, jeśli on
zapomni, by wiać

Zostajesz dziś do południa
tu, w tej trawie
nie licząc źdźbeł kolejno przewróconych
będziesz niczym więcej
jak tylko uległością pod dziobem gołębia
naiwna
o jeden wymiar mniej
niemnożona przez sekundy

Nie wierzę w to,
że światło nie dociera tu
w mgnieniu oka

(21 X 12)

Kodon STOP

STOP
Kilometry nad
Kilometry do
Celu
        Wątpliwość
Decyzja
Skok
        Obojętność
Lot
Los
Poddanie
Turbulencje
                   Wątpliwość
Stabilizacja
Spokój

i powolna droga na dno

(15 X 12)

kobiety

To jest zobojętnienie
i brak skrupułów
to gra
o niezdefiniowane

To bezczelność
par biegnących za rękę
ich zazdrość
o każdy łyk powietrza

To marność
oddechów przyspieszonych
bieg zwolniony
o pół

To szczerość
nieszczerych wyznań
kłamstw kapryśnych
okrutność

To żar
tłumiony przez
                        codzienność

(15 X 12)

zwątpienie

Co Ja mam prócz tego miasta
hejnału trzy razy na dobę
słonecznika w dłoni,
który zaraz rzucę na mróz

Co ja mam prócz zimna
i drgawek bezlitosnych
dziury między żebrami
i twardości chusteczek

Co ja mam teraz
gdy nie mam nic
Co miałem wtedy,
gdy miałem wszystko?

(13 X 12)

piątek, 12 października 2012

Stowarzyszenie umarłych poetów

jestem martwy

(12 X 12)

Załom

Nie wierzę
zawsze byłem słabej wiary
lecz to był Bóg, w którego nie sposób
                            po prostu nie wierzyć

(12 X 12)

Po raz ostatni

Gdyby nie poezja, nie miałbym nikogo
teraz, gdy odpływasz do innego portu
jedynym ratunkiem jest wykrzyczeć
spiętrzone fale sztormu oceanu
który się tłoczy w mej piersi niemiłosiernie
i wylać z siebie gorycz całą i frustrację

Czy to tak prosto wszelakoż wyzbyć
się prądów, które niegdyś, a i wciąż
budzą się do żcia co rano i nie
zasypiają chociażby na chwilę, mącąc
i ożywiając to, co raz atoli
przyzwały do życia i czego
zabić się nie da chyba ni nożem
ni oszczepem, ni suszą okrutną

Niczym to jednak przy okrutności
słów Twoich i pocałunków płowych
miodzie zatęchłym
nie chcę weń wierzyć
nie wierzę
nie mogę wierzyć

swiaty nie umierają w tydzień

(12 X 12)

środa, 10 października 2012

wiesz

Wiesz
to są takie szpilki wbijane na przemian
z opadającymi na czoło kroplami kwasu
to drobinki szkła w oku
i gwoździe na plecach fakirskie
wiesz
to są
te dni,  które chciałbym
zatrzasnąć w piwnicy

(10 X 12)

"Bóg mieszka w męskiej toalecie"

"Tu mieszka Bóg!"- krzyczeli
z drugiego końca męskiej toalety. spłukałem
wodę, zabarwiła się na zielono, to te
kostki tak farbują napomknąłem w myślach
to była prawda

ręką opusciłem, otworzyłem i zamknąłem
za sobą drzwi. spojrzałem
na nich z poliowaniem. Bóg przecież
nie może mieszkać w szalecie

fuk fuk odfuknęli śmiechem i oblali
mnie wodą bezczelnie kranową, tak
że suszyłem spodnie przez pół godziny,
a we włosach wciąż jeszcze mam resztki nieprzyjemnej wilgoci

nigdy nie zwątpię,
że Bóg tedy mieszka w toalecie

(10 X 12)

poniedziałek, 8 października 2012

CZERWONY

To nie tak, ze jestem kolorem
i niczym poza
                          częstotliwością drgań
wahadło przestrzeni
i dotyk niefizyczności
ograniczeń prysk bezdźwięczny
możliwość kominacji
i rozkłądu na elementy
                                            pierwotne
to ja i mój szyk
zazdrość krwi
teomorfizm
byt transcendentny
umiejscowienie na tęczy

poznaj mnie, gdy
zapadam w sen
i nie ma mnie mnie
w odbiciu Waszych oczu

(08 X 12)

niedziela, 7 października 2012

wszystko

Jesteś zjawiskiem
zmiennością burzy
i tęczą ze skarbem na końcu
jesteś piorunem
hukiem i błyskiem
zachodem i wschodem
                                            słońca
jesteś suszą i deszczem
wiosną i nieurodzajem
niezbadanym ogrodem raju
i piekłem najdzikszym
jesteś płaczem i śmiechem
cieniem i blaskiem
półcieniem
solą i miodem

wytrawna i słodka
jesteś bytem i niebytem
pustką i
                całością

(07.10.12)

czwartek, 4 października 2012

ko

To jest ta
                  bezgraniczność
że nie wiem kiedy jest mnie mniej
o całokształt

siedzę na głowie
oto odpowiedź,
że swiat nie jest tam
                                       gdzie winien był być

oraz
         iż
             tak
             jesteś
gdzie?

to jedno
a drugie
                gdzie są one?
te u stóp
całe w pianie

(04.10.12)

wtorek, 2 października 2012

ćwierć kropki

Może jestem
                        może nie
siódma za dwie
mnie za piętnaście
Ciebie dwa po

to są rozstaje
                         czasoprzestrzeni
figlarnej
płynów ustrojowych zamkniętego obiegu
pułapki
przybliżeń oddaleń
transfokacji

czarno na białym
statyka ruchów
i zmiany głębi ostrości
kontrapunkt

;

(2 X 12)

poniedziałek, 1 października 2012

Trzy kropki

Yu ja
jestem dla Ciebie
pytaniem na odpowiedź
zapachem otwieranej książki
zmierzchem i świtem
tabletką na sen i przebudzenie

Dotknij mnie teraz koniuszkiem języka
Dyfuzja
Chcę wejść tam, gdzie mnie jeszczze
nie było

zasłoń zasłony
i zgaś nocną lampkę

będziemy układać puzzle

(29 IX 12)

Kropka

Zastygam w niemyśli
to jest płacz urojony
                                       i niemoc
                                       bezsilna
namaluj raz jeszcze, Panie
świat
i to, co w nim najdoskonalszze

mnie masz w ofierze
ja i tak nie wierzę

to kino zamyka się
i w sali projekcji
nie ma nic, prócz oddechów
ciężkości

względny, ważę się
mnie weź
                  weź mnie
oddaję
w zamian

milczę
to są stany odarcia
z godności

(27 IX 2012)

poniedziałek, 24 września 2012

kto

Dotknij mnie
teraz, gdy parzę
obdarty z estetyki
z ciała i duszy

Zanikam
                Zanikam
                                Zanikam
Poddaj pod wątpliwość
błąd stylistyczny
iloczyn jeden przez zero

Puk
Puk
Puk
Tu ktoś więcej niż nikt
tu nikt razy pół
przeźrocze

(24.09.12)

procesy

To jak zamknięcie oka
Gdzie jestem teraz
Gdzie byłem przed
Alternatywy

Hiperbolizuję
szept powietrzny
szum liści
KRZYCZ!

On, w białym płaszczu
Ja
bez czucia w powiekach
układam się
składam
rozkładam
zakładam

Martwy
w trzecim stadium gnicia

(24.09.12)

piątek, 21 września 2012

Szybki szkic

Czyż więcej czymś jestem
niźli szeptem
i miętą w ustach
słowem wpół przemilczanym

Paralotnia
                    tu prąd
i gwałtowna podróż
szok metempsychotyczny

Plaga to jest to co przed oczyma
niedopieszcenia
jęki reżyserowane przyśpieszenia tętna
dziury w asfalcie
czerń bieli
biel czerni
skala szarości

(21.09.12)

mimoza

Pod krzyżem
z ogniem
i bez mysli narętnych
z Tobą daleko i wysoko
głową przy ziemi

 tu ja
          pukam znowu
otwórz tak, jak niegdyś otwierałaś
roześmiana

kamień z natury jest twardy
ja tylko mam kości i skórę
i serce z gąbki

wpław przez jezioro
wieczorową porą

(19.09.12)

sobota, 8 września 2012

(in) Ty mnie

Tu, gdzie mnie ciągniesz za sobą
do nieba
                 języków
                 i zębów ostrych jak igły
do piekła dreszczów tańca
jędrności pagórków imiennych

zastygam w nadruchu
                        czy nadal mam imię
                      i czy nadał mam twarz
                                            w grymasie

odtajam ja kra
jeziorna

cztery minuty do północy
oddech mam wciąż Twój
                              za uchem

(08.09.12)

poniedziałek, 3 września 2012

kowal

Jesień mam w głowie
i przed oczyma
Ciebie trzykrotnie wzmożoną
złotą
w liści spadzie ponurym zatartą
zagubioną w umierającej trawie

Są tu i uszy lasu ukryte w tłumie
bezgłośnych jaskiń przejeżdżających tkanek
ongiś rzek płynących
dziś schnących potoków znudzenia
kamieni huk jarmarczny spod kół
szał zapadłych oczodołów koron drzew

to młot gdzieś za płotem
kuje nam podkowy

(03.09.12)

wtorek, 28 sierpnia 2012

przy słowie

otoczony przez okręgi
orbit idei
mam sweter w paski i dziure w okolicy łokcia
do tego wzrok za i przed
i przed za, i za przed
okulary z dziurkami na światło
wicher we włosach
i mowy niezrozumiałej pojętność

jestem koniem darowanym
bez zębów

(28.08.12)

niedziela, 26 sierpnia 2012

przeprowadzka

Po piętrach się wspinam
do Ciebie
osobowości
na ściance wspinaczki bezlitosnej
machasz tam z góry
i uśmiechsz się zalotnie
ja pot tłoczę i łzy przejrzyste
patrz, jakim jest maluczki

wysokość
nie do pokonania
schemat powtarzanych ruchów
ku upadkowi

(26.08.12)

Bar pod Łbem

Bar
ja piję na schwał
orkiestra wciąż gra
muzyki nie słychać już

Ja
stężony we krwi
otwieram jej drzwi
ona wychodzi od tak

Marsz
przed siebie i w tył
nie zabroni nikt
nikt nie piśnie słowa

Tak
albo też nie
ja nie gram w tą grę
rozum mam w słoiku, a serce
                                              na półce
                                              mam Twoją sukienkę w kwiaty
                                              i zapach lipcowych popołudni

(26.08.12)

tylko, czyli za mało

Gdy . nie pozwala dokończyć zdania
Gdy czasownik to zbyt mało, by w nim zawrzeć treść
                                                                                           chcianą
a podmioty są tylko podmiotami

słowem
ja jestem pustym
                   powietrzem zachłannym
przestrzenią bolesnej transfuzji krwi
                                                              mysli nieopisanych

sercem
Ty jesteś bijącą
                  otchłąnią
                  jeziorem topielców swych dusz
wrzących

olej jest tylko olejem
woda jest tylko wodą

(26.08.12)

dzielone na dwa

Pewien
ja serce mam na desce
Ty w ręce masz nóż
kurz
umarłych wspomnień spod powiek zmęczonych
zdmuchuje wicher Twojej niepewności

alergiczka
                    masochistka

(data niepewna)

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

płowość

Płowość
to jestem ja i kawałek
                      szarlotki
w kawiarni za rogiem

to ja i odbicie w kałuźy
uśmiech fałszywie
prawdziwy

to ja i szczęście
cztery wargi
nikły skok dla ludzkości

(13.08.12)

środa, 8 sierpnia 2012

Pamięć do twarzy

W takich chwilach chciałbym być malarzem
by na zawsze Cię zatrzymać
taką
        zamkniętą w kartce
        zaklętą w linii pędzla

Zapomniec mogę o kim były słowa
podatne na interpretację
plastyczne

Leżysz,
zielone oczy widzę, mimo iż
opuszczone masz powieki

Zapamiętam
lecz nie oddam ich
                              piórem

(08.08.12)

na kanapie

Śpisz
zgięta w pół
jak dziecko w łonie matki

Szkicuję twój portret
choć żaden ze mnie malarz
                                            dusz

Trzymasz się
jakbyś uciec miała
niewiadomo przed kim
nie wiadomo skąd

Oddychasz
jakbyś śniła
                   pewnie śpisz
zapytam o czym, odpowiesz:
nie pamiętam

Co jest w tych snach
że bluzki czerwień tak się zwija
a Ty wypuszczasz powietrze
jakbyś chciała ulecieć

(08.08.12)

wtorek, 7 sierpnia 2012

EVIDA

Neon
Temperatura
                     patrzę wgłąb
tam lampa
cztery kolory
                      wołasz mnie
                      nie odwrócę się
                      bo to
jak klatka filmu
trwa krócej
                   niż chwilę

(07.08.12)

czwartek, 2 sierpnia 2012

Metafora kompotu

Ja dziś mam się
zanadto
             pół na pół
jak jabłko
co się potłukło spadając z drzewa

lęk przed nożami
które garściami
wyżynają miąższ
                mój
                niewinny

płukam się na kompot
lecz tam będę tylko

jednym z dwudziestu siedmiu
rozgotowanych jabłek

(01.08.12)

akrobatnik

Potykam się
ja lecę na łeb
            na szyję
                 odchylam tylko
by nie skręcić karku

(01.08.12)

kroisz paprykę

Pachniesz sobą
trochę mną
i czosnkiem
                          wiesz  że
                          taką zjem Cię
                          rozkosznie
masz ci los
że o włos
mam Ciebie
                          będziesz tu siedzieć
                          póki
                          księżyc trzy razy do okna

nie zastuka

(01.08.12)                          

poniedziałek, 30 lipca 2012

(deus ex) MACHINA

Odpadła Ci sprężynka
da się przyzwyczaić
do chrobotu trybów
i asynchronicznej pracy silnika

(ulewasz się jak gorący olej
parzysz; pełzniesz po linii produkcji)

nawet da się Cię
                           polubić
taką

paradoskonałą

(29.07.12)

CHIRURDZY

Oglądam Cię jak serial
codziennie nowy scenariusz
i nowy romans
          z przystojnym lekarzem w białym kitlu

(29.07.12)

żarłacz

Ja myślę dziś krzywo
    wstyd bo
    popadam w coś
    jakby rytm
                     nieregularnych oddechów
oddalam się
                    od błękitnych sfer osobowości
skutek skutku skutkiem
    nie przywiązywać wagi do przyczyn
    nie liczyć się
jak w kasie monety

rażony jestem gromem
                                     wyrzutów i pretensiji
                                     własnych
ogniw łańcuchów pokarmowych
           łańcuchów przeżycia

ja dusze konsumuję
              na przystawkę


(29.07.12)

     

niedziela, 29 lipca 2012

głębiej

W tej ciszy jest coś
                              jak trawa
szum
chyba wiatr
pieści mnie językiem
                   dotykiem
jednego tysiąca małych zgrabnych igieł

jestem fakirem
                        fakirem jestem
chcę byś mnie kłuła
czuła
        jak zawsze
mała i zwinna
        niewinna

(29.07.12)

sobota, 21 lipca 2012

palindrom

Kot
         Tok
         nie myśli
on się
         Toczy
          jak Kot
         zwinięty w kłębek

(21.07.12)

kostnica

Kostniałaś dziś
                        bo to kostnica
tu się nie bawi, nie tańczy
nie pije
            nawet krwi

odganiasz się od much
sterylność narzędzi
                               rozpruwa cię na wylot

na policzkach masz róż jeszcze
a paluszki już ładnie sine

(21.07.12)

rozłaka

Fatamorgana
to ty, ta sama
co trzy dni temu
choć może ciut chudsza
                                      lekko zapadły
                                      ruchomy piasek
pustynny wicher
włosów blond
                          ciepłe dni
                          zimne noce
wyschnięte usta
                          zamocz je tu
                          i napój
łoskot roślinności martwej
gdzieś z lewej pod żebrami
                                           rozhyl no je
                                           zerwę
                                           zmielę na mąkę

(21.07.12)

zasłony

Po sennej stronie dwuwymiarowości
oczy jak węgle zamknięte
w strachu przed cieniem
                                       własnych powiek
obracam się po orbitach źrenic
                          brunatnych tęczówek
widmach przeżytego dnia
rytmicznych uderzeń o organiczną
                                      kalkę
                                      odbitych
luki w pamięci
luki w pamięci
       co się tak kręci?
       to tylko świat,
                              a w nim ja
wywołany jak zdjęcie w ciemni
                                                 Boga
otaczam się marzeń przyszłych aureolą złocistą
składam jak prześcieradło
biały być chcę i zmiękczony

      mam płyn i proszek-
                                       jedno w żyłę
                            drugie
                                      prosto do nosa

(21 VII 12, 00:58)

sobota, 14 lipca 2012

Erotyk III

Jeśli Cię kochać to w poezji słodkich gajów malinowych
Jeśli całować to przy blasku i pieszczącym cieple świec
Jeśli dotykać Twoich piersi półkoliście księżycowych
To tylko czule i namiętnie, skomleć do nich niby pies

Zaprawdę milion masz kwiatów w sobie letnich i wiosennych
i milion topniejących w słodyczy sopli lodu
Usta jak i ręce nocą umieraja z głodu
by rankiem przyssać się i sięgnąć znowu skarbów swoich cennych

Miast ciała obraz masz artysty, pełen nut subtelnych liń
Na pięciolinii świata leżysz gdzieś między wiolinem i basem
Kasownik krzyczy po krzyżyku "Mój półtonie teraz giń!"
Lecz nie dla śmierci w takcie miejsce, idzie się ożenić z czasem

Moje serce jest talerzem
na którym sam leżę
i zjadasz mnie w całości
mimo ptaków zazdrości

Jesteś marzeniem, blaskiem słońca
i powietrza słodkim tchnieniem
Jesteś w próżni kroplą deszczu

Przeprowadzam fotosyntezę

(14. 07.12)

transpsychotyczna

Przyśnił mi się las łamanych barier
zwykłych kolejowych
filharmonia trzasku, rajski gaj
którą na wskroś przecina trakt
pociągu zapomnienia

W terkocie kół żelaznych drogi
obrotów pełni zgrzytów księżycowych
jest blask kolejnych odbić nieba
królestwa snów, bliskości gwiazd

Umiera po widnokrąg
wszelka świadomość, lisów śmiech
zwrotnice znów posłuszne Bogu
wolnych wiatrów, głębi mórz

Te same ścieżki
na zachód i wschód
Te same
na północ-południe
w miliardzie odmian
                                 ludzkich słów

(14 VII 12)

piątek, 13 lipca 2012

szybko ścięta

Pisz mi wiersze
o trzeciej
               wolne
kochanku nocy
służalcu dnia

Odtajaju wolno
    jak galareta
    miej strukturę
gnieść się daj

(13 VII 12)

ja kupuję kwiaty, które przywożą busem

Noc jest słonecznikiem
płatki ma
co spadają tak do cna
żółte jak banan
obrastają w powietrze
i niecierpliwość niezasypiania

ale w nich jest tyle
               głów pięć
czarnych jak sadza
ostatnio mają nawet zgrabne nogi

dużo piją

(13 VII 12)

linoskoczek

Balansujesz
ja mam trzy lata
i ubezpieczenie, gwarancje
gdy chodzę na linie
nie mam się o co bać
bo przecież wypłacą mi
        co do grosza

czasem myślę by spaść
                       umyślnie
i tak się wykręcić rozsądnie
    udawać że boli

stoję tu
i stopa się kołysze na boki
dziś zapomniałem pałki do balansu
na dole nie ma siatki

jest tylko błoto
i odchody słoni

(13.06.12)

ona

przyszła do mnie / mówiła że jest chomikiem
całowałem ją jak zwykle
długo i boleśnie
miała słodkie łzy jak landrynki
mówiłem, że też czasem płaczę- tylko bez łez
na sucho
uśmiechała się filmowo
jak dojrzały owoc

miała na sobie bluzkę w gałęzie

(12.06.12)

pojemnoś·ć

Czasem kieszenie zbyt małe
by pomieścić złoto całe
co nam wypływa z warg
niczym dwa potoki
płytki i głęboki
wraz złączone w rzekę uciech
wielkich i drobnych

tonie w niej
          każdy strach

(12.07.12)

piątek, 6 lipca 2012

w przybliżeniu

7253 pocałunki
ja nie mam już ust
ja nie mam już głowy

co dzień zostawiasz część siebie
pomadki
do włosów gumki
chusteczki
co dzień jemże ja cię na nowo
od stóp do głów

Nie mam siły, by nie mieć siły
za bardzo łaknę
składników energetycznych

(04.06.12)

wtorek, 3 lipca 2012

herbata w fusach

Filtry powietrza
Ja pachnę szamponem ogórkowym
nie ma nic
co by go mogło zmyć

tańczę w pałacu miękkich pocałunków truskawkowych
z nutką kiwi
i dyskretnym powietrza pęcherzyków pobulgotywaniem

Ulatniam się
     Utleniam się
w uścisku czerwonych materiałów nieprzemakalnych
co się raz klei,
     znów zaś się trzęsie

dreszcze płyną z deszczem
Bonsoir

(03.06.12)

sobota, 30 czerwca 2012

magia zachodu przełomu czerwca i lipca

Najpiękniejsze w zachodzącym słońcu są cienie
i myśli z nimi związane
myśli wyjątkowo niecieniste

Potem jest harmonia
barw
przechodzących od bezlitosnej czerni
po letnie pomarańcze i cytrynową żółć

Szept fontann i symetria drzew
dotyk wiatru pieszczący
we wrzącym piekle czerwcowego skwaru
wybawiciel

Schodek dla mrówki jest jak Mount Everest
Słońce nas pali to samo

(30.06.12)

życie

Bal
nie znasz kroków tego tańca
więc kręcisz się w kółko
czym jest rytm?
czym jest powtarzalność schematów?
wirujesz namiętnie
jakby to świat, a nie ty zataczał obroty
spod stóp krzeszesz iskry
i rozpalasz, choć winnaś raczej budzić uśmiech

Pędzisz zbyt szybko
bym dogonił Cię oczami
więc też się kręcę
jak by nie było nic więcej
prócz spojrzeń klatek uchwyconych

(30.06.12)

Pani w turkusowej sukience

Nie znałem nawet Twojego nazwiska
ale tak pięknie się uśmiechałaś,
że i o tym zapomniałem na chwilę
     zresztą na współ z resztą świata
Tu mam rękę, patrz
Tu masz biodra, patrz
Teraz zapomnę i siebie,

ale tak pięknie się uśmiechałaś

Falujesz mi przed oczami, takaś lekka i wiotka!
że nawet oddech mój Cię porusza

Odłóż na chwilę te strony zaległe
Odłóż na chwilę wzrok subiekcji
Ja nie chcę życia
Ja nie chcę dnia nawet
Ja nie chcę godziny

Bledniesz,
gdy ja chcę tylko
Twoich bioder

(29.06.12)

niewdzięczność

Kiść liści wyrwałem kwiatom
i rzuciłem Ci pod nogi
Ty mówisz, że chciałaś płatków
Masz ogon syreny i język żmii
tak delikatne masz łuski...

że śnię
      nawet o gadach

(29.06.12)

posiadanie II

Tik
     tak
          tok  
               tik
                    tak
                         tok
Farby mają papierowe wąsy
Jowisz ma Europę
A ja zegar

(29.06.12)

posiadanie

Tak
zamiast oczu mam półtora zdania
i blade pojęcie
ja się nazywam Widzącym Szerzej?
klapki ma świat na oczach, jeśli w to wierzy

mam tylko ją
i trzy stany skupienia

(29.06.12)

składowe

Torby słowików puchu
     szybują tak szybują
nie zatrzymują się w pół drogi
     choć przecież w niewoli
ogarniają mnie w pół ramieniem
     i fruwam wraz z nimi

To tylko pióra!


Ale kiedyś to były ptaki

(29.06.12)

fakt

Nie muszę mieć
Śmieszy mnie brak cierpienia
teraz jest jasno
i może dlatego mam uśmiech na twarzy
to jest ironia
                     to jest nadzieja
na przespaną noc

(29.06.12)

piątek, 29 czerwca 2012

inferno

Jam jest Panem świata
i jam jest jego zgubą


Jam jest Panem świata
i jam jest jego zgubą


Jam jest Panem świata
i jam jest jego zgubą

malowanym królikiem o wyuzdanych ustach
aktorki francuskiego spektaklu dla dorosłych
i jam jest rozdartą Ofelią


Jam jest tancerzem i choreografem
teatru marionetek


nikt nie ma tylu sznurków
      nikt nie ma takiej sceny
            nikt takich nie ma świateł


kręcą o mnie film










porno




(29 VI 12)

harfa

Ile masz strun
i za które ciagnąć
by Cię wprawić w drgania

Ile masz strun
i za które ciągnąć
by wydobyć dźwięk

Jak grasz mi tak czasami
to myślę, że Cię znam
lecz nie można ufać
harfom nienastrojonym

Dzieli nas dysonans

(29.06.12)

magazyn wyrobów gotowych

W dwóch wymiarach
łatwiej przychodzą słowa
                               i pocałunki
rzeczy nie mają głębi
           nie ma zagrożeń
                 można ślizgać się i pływać
po sobie nawzajem

Są tylko dwa kierunki
dół i góra
można poruszać naprzemiennie
lub raz i nie wrócić

Pomalowane ściany
                               w tęcze
tyle jest dylematów
z jednym rozwiązaniem
ile odcieni miedzy fioletem, a czerwienią

mienią się mienią
w podłodze kamienie
na scenie
aktorzy bez twarzy

(29 VI 12)

jezioro

Jak gdzieś tracić mam głowę
          to w poezji
       między wierszami
między rymem płaczącym, a tanecznym
w głębi metafor śpiewnych
w dali nocnych epitetów
pośród kolejnych uogólnień obrazowych

Tu można się gubić
                  i szukać
Tu można być
                  i znikać
Tu można kochać
                  i nienawidzić
bez krzywych zwierciadeł

Kartki nie pamiętają czasu
przygody
chwile to tylko znaki
kropki linie koła
i łza atramentu

Tam gubić się można
kochać i nienawidzić

(28-29 VI 12)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Ludzie kwadraty filmują mnie w tańcu


śniadanie z ołówkiem

Kolorów nie ma na rysunkach
wszystkie jakby czarno-białe
                              i niedbale
wyrzeźbione
gdzie w nich harmonie te uległe?
z
  -a-
       mazane
ilekroć się staram poskładać je w nuty
rozdzierają niewdzięcznie
         na ćwiartki
lekarstw już brak duszy pełzającej
      od lewa do prawa
      od dołu do góry
siwieją włosy od burz
przenikanie
tak luźnych konceptów
nabitych na magnes

układa się jak płatki na mleku
owsiane

(25.06.12) FzZ