poniedziałek, 17 listopada 2014

tryptyk nocniczy

poraz nasty
porażenie
wiecznością
pożar
dogłębi
poniżenie
______________

maleńki żalu zegarów
jeśli mnie tykasz w swych słychach
popółnocnych
wiedz, że ja
tu rozłożony na łożach
noży
przenośnych
nie
znoszę Cię
bez litości
_______________

witam jeśli by zechciał
Pan przyjrzeć się rzucić okiem
to może wtedy od biedy
w przypływie jesiennej litości
nazwałbymiPan to co
myślę nie wiem być może
jakimś słowem
bo sam
mam to niejako nibywkrwi
zakrzep

(17.11.14; 00:45)

czwartek, 23 października 2014

duszęsięwTobie

duszę się w Tobie
niewypowiedziana powieść
niewywrzeszczany krzyk
niewykrztuszona flegma

wyplujmnie
                   siękleję
wnętrz
           sięschnę
           sięgnę
gniję
         Cię
przeszyję
ledwie znoszę
wypatroszę
wbiję w szyję
aż po siódmy
krąg

(23.10.14)

sie je

dlaczego padasz dziś na deszcz
moja wolności absolutna
moja miłości przesmutna
ma mgiełko rozdarta rozkoszy
                 księżniczko zapachu

w rozsennieniu swym bezlistnym
mokrym od nocy
masz
na sobie krwawo-
żółtą sukienkę przedgnilnych koronek

szare Twe łono rozmiękła
obietnica

ścieżki Twe grząskie
droga na ścięcie

(23.10.14)

niedziela, 19 października 2014

droga wodna do Krakau

niebo leje się w dachówki
ok. wpół do piątej
południem
szare snopy na polach
wory ze śmieciami

migają mi jak nigdy dziury
po kretach
                 październikiem?
wprost
kapliczki przydrożne
(nikt się nie modli)
białobłękitne
(może dlatego, że

niebo leje się w dachówki)

serwisy wulkanizacje
błogosławione
na cztery strony ściany
trąba powietrzna
gdzieś
na
    piątym planie
kurzu tuman biały
pewnie fabryka syropów
niegrzeczny bus
przekracza linię ciągłą
trzynastokrotnie
tranzystorownie

(16.10.14)

technopoezja

w sztuczny
krwioobieg wtłoczyć
się podskórnie
bezgłosie rozbębnień weź
mnie w swo
- je
malowane sidła stanów
epileptycznych ciemnibłyskawic
bąbek z sufitu
_____________________

w martwym przedwiecznym
uniesieniu jesteśmy
nagłym
rozżarzeniem
supernowych

(16-17.10.14)

środa, 8 października 2014

niesmaki

jesteś taka słodka
hej hej
ptysiu cukierku łyżko miodu
hej
podejdźże tu hej
hejże
ho
zaglądnę w łańcuch Twój
polisacharyczny
i wtedy na stycznych
biegunach goryczy i
                  słodu
solić będę od tyłu i przodu

(08.10,14)

putrizm

twarz Twa zdarty łeb
kromka chleba
czerstwa jesteś
               sucha jak
mielizn Twoich sól
maślana

dlaczego dlaczego
mijasz chmury
tak bezdzietnie
                              / dlaczego dlaczego
                                przewrotnie na boki
                                szał
kał

(08.10.14)

niedziela, 5 października 2014

takie o takie tam

we mnie
próżnia kosmiczna
zdrętwień
                                 wypluj mnie
                                 czarna dziuro
                                 szyderstwa
we mnie
próżnia komiczna
poliuretanów
                                 szklane dziury
                                 marne rury
                                 hot kutury
we mnie
próżność jambiczna
skrzypiec z patyków
                                 dziurawe spodnie
                                 dziura
                                 na dupie

(05.10.14)

takie tam takie o

nie mam na nic krzty
czasu
drobinki milkliwej
zapamiętania
w pędzie przesiedzeń
bezdzietnych
sączę się
splunięcie
                 po
                      splunięciu
w znudzony brud chodników

chodnik pluje mi na buty

tu
jestem
malowany ja
tylokolorowy
światłem i

tu
ja
ja
tylko
tyk
    ty
tylko
tyk

(05.10.14)

wtorek, 30 września 2014

Mój Królewiec

jestem błotem ścieżek kasztanowych
naocznie świadczę
wszak
depczą po mnie
lekkie stopy filozofów
ich zatłuszczone wątroby i liście
rozumów
              iście
teoretyczno-praktycznych

śmierdzą

(27.09.14)

wiersz złosny

czasem się w Tobie gubię
ni
   to
      tak
rozmarzenie
w ciepło cielesne rytmicznych niedoskonałości
mam cię zła
               na
               przytul
ność
       czasem dość bezkształtnie
czasem
na wylot

ale mam

(25.09.14)

fru

     Mieszam się z powietrzem opalonym grymasem skrzywienia zębów. To, czego szukałem, w nieregularnych kłębach, w odparowaniach doczesnych, w tym ostatecznym przegmatwaniu najmniej rzeczywistej z rzeczywistości - rzeczywistości słowa, rozmywa się teraz bezbrzeżnie w niezrozumiały mętlik zrezygnowania, przeironienia, przepatosienia, wypatroszenia. Mielę własny ogon - coraz dalej od realności, gryzę, w głębsze coraz nierozeznanie i bezprawie. Bo czyż istnieje jeszcze coś, co jest w stanie nadać mi kształt? Brak mi, brak, wszak wbić się po szyję, tak na wylot krwawy, ale jak?
      Wszystko już zostało niewypowiedziane.

fin

jest to
nasłuchiwanie
nowego rozpoczęcia

rozwikłania
bezustannego wirowania
kształtów

próba
ostatnia
wymierzenia policzka

(20.09.14)

piątek, 12 września 2014

pociąganie

w bezsnach
bezciebnych
na niebach pobladłych
od kałuż jałowej namiętności
kropel

rozpływam się ekscentrycznie
w kolistość gorzką
kształtów
nierytmicznych

(00:23; 02.09.14)

bokość

schodząc miarowo
w przestrzeń bez przestrzeni
w ciszę bez ciszy
w przedwieczny niepokój
          
          bezdechów


zmieniam barwę




krzyku

(10.09.14)

wtorek, 26 sierpnia 2014

CO(NH2)2

w
roznocniczeniach palusznych
na
dnach chłodnych przepłynięć
strumyków wąskich strużek
gdzie
których
pomiędzy za uszy rozciągane
cichości
             stają się
natęchwilę
natenczas
wiecznym
                drążeniem
                                 dolin
bezkształtnych

(25.08.14)

środa, 20 sierpnia 2014

kobiety rynkiczne

[pobladłe]
                 są
na ogół
bezwiednie prze-
p(o)łowione
w bezczuciowości
rozsiedzeń swoich ławczanych
dzieweczki
na pstryk
fiku mik
takie, że same
się pchają
w mrugnięcia
nieświadome

(20.08.14)

gdy nie było zasięgu

telefony miały trzy głowy
na każdą cyferkę pewna
wieloznaczna wielokrotność
która dopiero w fontystycznej
transparentności niepozornego
znaku wielokropka otrzymywała
niejako wartość bezznaczeniową
to znaczy w kompletny nonsens
ukuta i z kompletnego nonsensu
wywiodła tak, że można by
się przejrzeć jak w przestrzeniach
międzygwiezdnych rozmarłe
odbicia supernowych

(20.08.14) 

mówią, że jestem jak Miro


piątek, 8 sierpnia 2014

Wyimaginowane rozmowy duńskie (LIRYKI DUŃSKIE)

z P.

P: Halo?
B: Jestem na przestrzał.
P: Więc nie śpisz? Nie śnisz?
B: Czasami.
P: Brudno?
B: Zawsze.

z P2.

B: P, morze jak?
P2: Może być.

(02.08.14)

ogólnie raczej zagmatwane to wszystko, te stosunki i grille (LIRYKI DUŃSKIE)

widelcozofia
rozrzucone w płomień
         iskry międzyplanetarne
         przegorączkowania
stan przedpożarowy
nieznośna ciepłość nocy wietrznych
______
  
   Zofia ma
   dwanaście lat
   zalążki piersi pod
   koszulkiem mokrym od niewinności
Zofia!
         Fi!
         Fi!
Zosieńko!
złota ty wybrzdękowiona
Filo po kraty.
                         ________

Halo! Alo! kiedy tu nie
można
          tak od tak

więc nos do nosa
zderz jeżozwierzy
falowanie na

noch za nic nie rozgarnę

(02.08.14; V, FZZ)

wczorajsze zapisane telefonicznie (LIRYKI DUŃSKIE)

czas jest płonącą żyrafą wiecznych melancholii
nieboskłon robi skłon
                                   po pięty
                                   nadęty
skłaniałbym się
wyuczone po stukroć płyny gwiezdne
     w bezświetlny plan
koła
nieuwierzenie
zwierzęce
sisza nie si
                 rozszum
mil
     kliwy
siwy
bunt porządków

tu
dotknij czy, parzy
mleczny krzyk
kominiarzy
tu
dotknij czy, swędzi
kasztani pakt
żołędzi

                     rozłóż
nogi na krzyż
wstydliwa piranio mogił
pisarzyn
              niewstanie

(31.07.14; CW, FZZ)

Ciebie rozbieram na udka i nóżki (LIRYKI DUŃSKIE)

w rozbiorach gramatycznych
zdań Twoich ciusznych
w bezpodmiotowość dłoni domyślność
rzucam się wołaczem w garbaty karb deklinacji

M> mytyję
    D> ciemniebienas
       C> mitonambie
           B> nasbieciemnie
       N> tonamnąbąmi
    Msc> nabiestomnie
W> .......................

(30.07.14; WHBl, FZZ)

muszleki (LIRYKI DUŃSKIE)

po pas
blond głowy
w roztworze
                    soli
galaretowatej miękkości poparzeń
wpadają w sieć
ostateczności absolutnych

rozciąga się
opalona struna
ciał sztucznie męskich
       obcisłych spod

odchodzą dalej
nie widać już wcale
za chmurą
tylko deszcz
                    szary
zgniła śmietana

(27.07.14; LW, PIW, MOR)

suchay (LIRYKI DUŃSKIE)

wytłumacz
czy moze istnieć
w rzeczywistościach uwiędłych pomimo
miłość metempsychoestetyczna fuzja
kolorów i soków wzajem
trawiennych
żółci ustrojowych płynów słodki
zapach
            ?

opowiedz
historię z pogranicza
eteru i ekstremu
złoto-drewnianą
rozdrzazgo
                  w dżez
wszystko w niej
cisza w niej
rebelia przeciw

napluj
fszpik
rozgryź nektarynarkotyczne poddanie
moje
tożsamość sama woli
                                  i anty
wtedy
dopiero można
wziąć się
              spode łba

(23.07.14; ŁW, PIW)

Jezioro ELektryczne {Pneumatyczne} (LIRYKI DUŃSKIE)

roz-
       brat
       kaczki
trzcinne podpluskiwanie
       w wodę
raz
godowe
i dwa
         w miast raz
                       sam
w rytm
ryki, tyki, co?
grh grh
to żaby?
     czyraki?
nieważkie ważki wiecznie rozważne
      na liściach rozmytych
           nieuzasadnione he he
rypki w szubienicach pałek
nierozwinięte
                      do
jeszcze z ogonkami

kiedy odpadnie
MI
?

(19.07.14; FZZ, PIW)

piszę Do was (LIRYKI DUŃSKIE)

z bezdennej otchłani bladobłękitnej atlantydy sedesu
tysiącem
              zaplutej cząstek
organicznych brunatności
nad stan wyeksplodowany
tykliwy ziołorealny bomb
mojej duszy
defekatywnej

nadchodzi potop
                           mityczne zaczadzenie na wylot
namiotów "międzyświata"
przez własne ekskrementy
tak jak można również udławić się językiem
albo wodą z brodziku
w zasadzie można udławić się wszystkim

PLAGA JAMAJSKA

(13.07.14, FZZ, THC, PIW)

czwartek, 24 lipca 2014

Piórgdakanie

odbijam się w złoto-zielonej toni
monotonii
znudzonym wykrzywieniem warg
niecałowanych

gdzieś jest, moja Cicha
w rozczapirzoności piór kaczych
gdzie jest,  moj Cich
w muszo-komarzym  tańcu
szeptów koło ucha

          ?

gdzi jes
w zeschłości wolnej liści
gdz
spalonej
             słońcem

gd
    Ty
labirynty guana
                na
                po
wierzchni lekkie
rozrytmizowanie
fal

nasłuch Cię
ja
naśmierć

(24.07.14)

sobota, 7 czerwca 2014

Meine kleine Morgensmusik

Chciałbym byś choć raz
zapragnęła mnie tak
od stóp do głów
nagim krzykiem tęsknoty

Chciałbym byś choć raz
zapragnęła tak
śmiałością wiatru
bez półnut i półpauz

Chciałbym by choć raz
owładnęła nas
szczerość uniesienia
tchnieniem nocnej melodii
szepcąc
             niemgliście
o światach
dawno
zapomnianych

(07.06.14)

niedoszłe trójwersy

jesteś być może
wątłym pragnieniem
kłamstwem zachłannym
nocy samotnych

jesteś być może
nieśmiałym szeptem
uwiędłych motyli

jesteś być może
milczeniem pocałunków
rzucanych w eter

jesteś być może
morzem ucichłym
po falach sztormu

jesteś
          być może

(07.06.14)

impresje truskawkowe

szturmująco
opalizujący
bełkot o pium

filozofia okna
rozklamkowanie w nieistnienie
smugi samolotów
nieba bez
i krzykliwych przemilczeń
wybłękitnienia ni
                            stąd
                        ni
                            zowąd

(06.06.14)

niedziela, 1 czerwca 2014

///

poezja  nie wierzy w boga
bóg nie wierzy w poezję

(01.06.14)

Polipologia

słowa odliczam
w pociągnięciach różdżek
nibymistyczne popiskiwania
cichych zachodów

słońce oświetla słonecznik
słonecznik słońcem rozświetlony
przyziemnie
zbite w grupki łupiny
ścieżek

dokoła siedzą
nadzy między drzewami
sączą ostatnie śniadanie
starzy i pognici
późnowiosenni
mają we włosach
siwy szept
kamieni

ci, którzy chodzą
to raczej ewenementy
rozwydrzeni od czasu
                     do czasu
skołatani
w hałasie kroków

samość ma smak próchna

(01.06.14)

poniedziałek, 26 maja 2014

piroklastycyzm

teleolo-
            pompeje
            lawintruzye
skalne przełamania warst
dekadąs
oczopląs
oczu wypalenie
martwe kamienie
ludzi zatrzymanych
                               w połowie
                               przeczucia


Gog

radość
to milczenie martwych punktów
na krawędzi nieba
rozmazany obrót
                            złote półkola
drogi ubitego mleka
          upitego

bez skrzyżowań

czwartek, 8 maja 2014

107

liście poruszają się
                               statycznie
w niemych obrotach wiatru

podwójność kadru
złoty podział okiennic
zieloność nasycona
porannością nieba

dachy w bezruchu
czerwone jak z bajek podziurawione
plastry sera

szarzeje się
z nagła
przechmurzenie
wolność kropli maleńka
spadalnie rozpluskana

ciemność twarzy
                           -nie
                                 -wy
                                       -raź
                                             -nie
                                             -nie
głosów rozszum
rozhuk
zapach deszczu
spokój
  pokój

(09.05.14; 107)

[chod]

P.
przechodzę często
pod oknem
wietrznie jak nigdy
wiecznie cichy
kwiatostan rozstroju

w górę rzucane kamienie
spojrzeń bladych popołudniem
odbite
          oddane
szyb głuche niewestchnienia

krzyczę nieśmiało
strun rozkrwawieniem
                   - Dotknij mnie.

poruszenie firany
szaro-żółte skinienie
martwych pragnień, teraz
jasne

wszystko
               i nic

(08.05.14)

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

nieśność

dawno
nie milczałem już tak
głośno
__ __ __

odmierz
ołówkiem moją
kruchość
               czarno-białą
__ __ __

przepraszam
                     za siebie
                     i za się
                     i za to, że
jestem za mało
           za bardzo
           zbyt
rozlewam się suchałza
                      suchanoc
                      cichanoc
                      małanoc
wyprószenie
prochliwość moja
      ckliwość
przekochana

inaczej nie może
                          być

bywam rozwlekły
przewlekły chorobliwie
chybotliwie

mam milion skupień stanów
__ __ __

      zna mnie Pani
nie zna
      w odbiciach zachodów
zanikam
      jak widmo
__ __ __

przyłóż mnie do ucha
czy słyszysz może?

ja łkanie
ja rozedrganie
ja smutność roześmiana

Pani moich przetchnień
                   wytchnień
                   natchnień

zrozum
nie rozum

jestem
          hiper
                  bolą

(21.04.14)

wtorek, 8 kwietnia 2014

wieje w modrzewie spadają z gałęzi

gwi
rozgwiżdżone
                      ale
- Zrozum je, to tak
   samo z
   siebie

wyrywa je z gałęzi
się
    hop
i splasłe
na bruk

przyjmują wtedy
barwy rewolucyjne
malutkie samczyki
               i większe
teraz jednakowe
groszki
na spódniczce

- Halo! Halo! tu radio
  groszkowe

chucham i dmucham i spływam
na stacji
grube sztapydło
co w pękach
       i jękach
na szyjach korale
czerstwone
niczym chleb

- Odbiór! Odbiór! tu trzeci gwiazdozbiór
   kogucie pianie
   zezwalamy na lądowanie

więc lądlęguję się
rozmelodia zwycięski marsz
marszszarmancki
Imperator w stroju kaczym
pytam panów

- Cóż to znaczy?

- Znaczy co?

- Znaczy się.

- Sytuacja kryptokrytyczna
   to znaczy się
       znaczy co
   lecą zupełnie niekontrolowane
   na dziób na ogon

- A ten dlaczego nie ma nogi?

- Bo niepełnoptasi.

(08.04.14)

do Pani wiersz z wyrzutem

Dlaczegom ja przy Pani tak się
rozranił
dlaczegom przewieczornił
hm?

bo Pani ma usta
jak młoda kapusta
jakże nie kochać się w nich?

bo Pani ma nogi
jak ruskie pierogi
jakby tu posolić
żeby nie przesolić?
wyfasolić?

bo Pani ma oczy
których kangur nie przeskoczy
bo Pani
     bo Pani
tak cała na wspak
jak rak

Och Pani, dlaczego
masz serce z klocków Lego
Och Pani, dlaczego
wyjadasz mi komórki

jak strzał z dwururki
hm?

(08.04.14)

Шульц

rozwijamy się
my
materiał
szafek narożnych

w wariantach tyle
przegałęzień
oczy wytłoczy jak
z jajek wydmuszki
gdzie
w którą stronę
szyld
        szew
w szynkwasie
Szterben

popatrz! mała igiełko
jak w Tobie miękną
suchości włókien

gór! mnie nie wypościerz
       pod Twoją pościel
wnijdę półbokiem

położę oko
w szklankę głęboką
zaleję wrzątkiem
z małym wyjątkiem

ach! słuchaj mnie
jak szecze
                le
                   szczesze
                                 cze  sze  le le
                                 szcze
cze le
sze

(08.04.14)

niedziela, 6 kwietnia 2014

kobieta i grzebień

ileż razy
można
wyczesać się
poezji nieświadoma
w maleńkiej lampie
słońca

szept
krzycz
          ospała
na wonnej tafli ciała

rozmiękłe oczy
         toną weń
różowość pysznych
ścieżek
czy muchy muszą?
cokolwiek

(06.04.14)

czwartek, 27 marca 2014

selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny

kole
       beczka
roztargniony liść jednostronnie
słonecznie
prześmignięty

wi
    ka
        wi
    ka
wi
              się

złoty
przezłocony
przepalony
nie ma
           ści
           li
o o o
oddychają
przez uszy

bo mają

(27.03.13; S15)

poniedziałek, 17 marca 2014

teatr szmeatr

karmię mdłą waszą próżność
aktorzy
bez oczu
bez uszu
bez nosów
wychodząc naprzeciw wam krzykom
i siwym skręconym
włosom w puklach
zagmatwanych

gdzie są wasze dotyki
te nibypieszczące
macania
gdzie śmiech i płakanie
gdzie rozbestwienie
         wyanielenie
scalenie
krew na scenie
?

(12.03.14; FZZ)

środa, 5 marca 2014

Sztrałs

jak milczysz
tak i ja
na dwa
pas

w naszym walcu
połamańcu
czuć ów rozdźwięk
arytmiczny

na pachnącej skroni nocy
o północy
bigamiczny

(05.03.13)

wróble fekalia mamią przyjemność kontemplacji chodników

niewiarygodne
w jak niewysłowioną harmonię
łączy się
śpiew ptaków z Trzecią Symfonią

okalenie
         cze nie
duszy
         szu
duszy
chrobot

kiedy
rozchodzi się między latarniami
tembr ulicy
przegniecenie
widok na linie
     przeje
               -chanie
               -chamie
chodzą same światła
na szczudłach szczurzych
___________________________________

chciałbym tak
                       z papierosowości
albo
nałożyć się na
niemilczenie
i zwierzęco zdwoić
w
   na
       tężeniu

(02.03.15)

poniedziałek, 10 lutego 2014

obserwacja zaoknia

noc
przychodzi raz na kilka dni
masz
ot, w gwiazdach zamkniętą całą tajemnicę
przesilenia
patrz
w milczeniu kałuży
czyż nie nuży
Cię fakt

jej milczenia?

(09.02.14)

Stukot

     X milczy, ja wykrwawiam się na ławkę, ludzie patrzą na mnie zgoła morderczo. Kiedy idę tak cały we krwi, szalikowo zaschnięty, oczy ich wędrujące z góry na dół zdają się przyklejać, przylegać do mnie ściśle, niby szukając ofiary, żarłoczne i chciwe. Kolejno umykają rozpękane kostki bruku, platoniczny blask latarni nadaje postrzępionej skórze dłoni niewyraźny karmazynowo-złoty połysk. Z ich nosów wydobywa się dym, powietrze cuchnie siarką, delikatnie w pewnych akcentach czekoladowe roztapia się na rozżarzonych pomarańczowo fasadach kamienic, wtedy chłonięte przezeń światło przenika dogłębnie całą materię Rynku, wprowadzając zastany od dawna fundament w niewyraźną, subtelną wibrację.
     Kropla. Jedna. Wzbija tuman pary. Biało-szare kłęby w nieznośnie arytmicznym tańcu, nakładane na siebie, przepływające wzajemnie. Drugi. Tuman pary obok. Dłonie zbliżają się, dotykają skroplenia - poczucie ulgi, czas wydaje się zwalniać, wraz z trzecią łzą następuje zupełne niemal zatrzymanie. Zmienia się zapach kolorów, kolory zapachów...
     Coś w oddali... słychać... jakby. Stukot. Kot z setką nóg. Może to Bóg? Nie, Bóg nie ma wąsów.

(10.02.14)

sobota, 8 lutego 2014

nieznajoma

Musimy się spieszyć
zanim wiatr wypali nam papierosy - powiedziała
zmrużyła oko
jedno smutniejsze od drugiego

i rozdymiła się
                        tak nagle,
że ledwie zdążyłem
niezdążyć

(08.02.13)

sobota, 1 lutego 2014

Schlammmusik

Noszę Panią
zdwojoną w nacisku
masa przez powierzchnię
gdy
rozmemłana słów błotnistość
ochlapuje nam spodnie

potęga tych zanurzeń tkwi
jak mniemam
w rozmarźliwości ostatnich dni
taki film
czeski film
tragiwróblokomedia

(01.02.14)

środa, 29 stycznia 2014

igez

w kieliszku
                  mołdawia
zastanawia
się po ciszku
jakby tu wydrzeć
mu z ręki

udręki

(29.01.14)

wtorek, 21 stycznia 2014

Za wiszeniem jest ścieżka papierośnicza

idę
miasto zamglało
jakby mu nie zależało
na mnie
całe zeźlone
obrasta w biel
hotel trzy gwiazdki
zapada w ziemię
styczniowość senna

żydowski cmentarz
był chyba
               kiedyś
dziura w płocie
latarnie w złocie

(21.01.14)

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Reberth

zgasła ziemia
oczy poety zaszły mgłą
poeta jest przytwierdzony do ziemi
jak kotwica
czasem
rzadko wbija się wkręca
głebiej
przez morza szarych diamentów
aż po jądro

jądro jest więzieniem
wiecznym sparzeniem
nieprzerwanym topieniem się odrastaniem
powolnym skóry

płacz poety jest próbą
porwaniem się
z kroplą wody na
ocean lawy

nad poetą nic nie ma
krzyk ptaków, na które
być może nie działa
grawitacja
kolisty ruch świateł zawieszonych
na krawędzi sufitu

zgasła ziemia
oczy poety zaszły mgłą
poeta nie ma nic więcej prócz ziemi
poeta jest dzieckiem ziemi
znienawidzonym
zrzuconym ze skały
niedookreśleniem

ziemia parzy na poetę z pobłażaniem
to znaczy
nie mówi wprost
czeka aż przemówi
jeśli nie przemówi
zakręca koło

zgasła ziemia
oczy poety zaszły mgłą
ostatni raz rzuca mętne spojrzenie w paszczę diabła
rozpada się

(20.01.14)

wtorek, 14 stycznia 2014

Analiza polonistyczna żywota

egzegeza
na czynniki pierwsze
                  rozłożone
nogi

tu może trochę nazbyt
               może niezbyt
                    wyzbyt
                      odbyt

axis mundi
anus mundi

(14.01.14)

Moje wcielenia dziewiętnastowieczne

konradem
kordianem
henrykiem
                 będę
                 jestem
                 byłem
na raz
pojedynczo
po kolei
ironia czy
               fatum
fatum ironii?

(d.n.)

impoflekcja

jutro
gdy poezji nie ma od wczoraj
na ścianach wiszą wyblakłe portrety
o rety

na portretach twarze bez nosów
kilo wrzosów

zapomnij o bladych Rosjankach
blond włosów spalonych płomieniach
wyniknij sam z szumu świecy
pozmieniaj

i zerwij z murów obrazy
mistrzów i mistrzyń
                               osmalonych
rozedrzyj płótna witraży
wejdź w Zonę
napromieniuj czaszkę
aż wypadną
po kolei
oczy

(14.01.14; 01:13; FZZ)

czwartek, 9 stycznia 2014

dzisiejszo-biblioteczne

przeroletujmy się
okiennie
w płynności natchnień
i przetchnień
w odcięciach powietrznych
zanurzeń

burzę
zastany ład
             przed i
             popokojów
w nich grają
piszczałki
                nieorganiczne

(09.01.14)

niedziela, 5 stycznia 2014

EROTYK IV

     Nowy świat. Paroksyzm ostatni uczuciowy obrzydził mi zupełnie smak tytoniu. Nowe smaki, smaki ust, smaki skóry. Delikatność smaków subtelna dziewiczość coś nieprzeniknionego. Wpatrzenie oczne gdzieś pomiędzy szarością, a zielenią niebieską, w zależności od kątów odległości światła, węższe, znów szersze, ciągłe, trwające. Wpatrzenie po stukroć.
     Poznanie po kolei, epistemologia kobieca, wędrowanie dłonne w dół w górę, badanie powierzchni: gładko-chropowate faktury, falbanistość ciepła przenikająca gdzieś spomiędzy żylnych połączeń, przyłączeń tętnic rozżarzonych, powietrza nadmierne wypływanie osadzające się na zmarzniętej powierzchni okularu.
     Ledwo, są takie ledwe, wymuskane, ot prześlizgnięcia się po sobie wzajem. Raz czerwone, porozrywane, rozdziurowane kaniony przez swoją wyschłość przewlekłą. I jest marznięcie. W tym wszystkim najgorsze - świadomość wistości rzeczy potęgowana rozleniwieniem fatalnym temperatury. I kanapy, przekrzywienie i na nowo w odmiennej pozycji powtórzenie, rytualne prawie, choć za krótko by mówić.
     Co do smaków jeszcze szczegół pewien herbaciany, wychwycony- goździk w sosie z wody, chyba imbir, w każdym razie do wrzenia filiżanki z dwoma uchami (uszami).
     Oprócz smaków czas nowy, zmiana liczb, pewnej konfiguracji, ot synkretyzm (syntetyzm) między trwaniem i nietrwaniem. Silbezność. Namuzuj mnie, ja chcę się wytchniusić w końcu po tym przeniezwykłowaniu.

(01.01.13)

czwartek, 2 stycznia 2014

Mocz krów bengalskich karmionych liśćmi mango.

przylgnęło coś do mnie
ot
    namitowienie śmiechu warte
jak koc

a w to wszystko pot
taki tam kot
                    Bartek pozbieraj!
                                wyścieraj się
                                rozbielaj

                             (pu
                                  enta)

__ __ __ __ __

muzo
        bluzo
tak Ci nabluzgam
z swej niemyśleniowości
czy bardziej uzo
za dużo
     bez MU

(01.01.13)

wiersz pierwszy od końca

rejestruję
oko kamery
zmienną głębią nastrojów

w przerwach pomiędzy
Tobą
zamilknienia grobowe

obok tej starej chińskiej chaty
                               Pamiętasz?
przechodząc gaszę latarnie

zapamiętuję na krzyż
w przerwach pomiędzy
okiem a dłonią

Czy składamy się z czegoś więcej
niż
gwałtowne poruszenia powietrza?

(02.01.14)