wtorek, 17 grudnia 2013

dyptyk maminy prawdziwy

- Mamo, co robić w życiu?
- Przeciągać się synu, przeciągać, tylko przeciągać się pozostało

***

- Mamo, jak umrę, pamiętaj, masz wydać to wszystko.
- Bartuś, ty mnie nie wkurwiaj znowu z tym umieraniem, dziecko.

(17.12.13) 

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Jesteś El Emel zaprzeczeniem siebie, roz umiesz?

nie ma ż
jest tylko ś
                na krzyż
                i wznak

(16.12.13)

KABARET EL EMEL

EL: (wchodzi, rozpada się na fragmenty) Proust
EMEL: Chrust
CHÓR: Terefere
EL: (dezintegracja dalsza) Przyjmuje różne formy
CHÓR: Ha!

(scena schodzi; El Emel już dawno)

sobota, 14 grudnia 2013

kramraj

17 okrążenie wokół
                                R.
patrzy na mnie krzywo
za dużo
jest elektroniki
i skarpet

kolejki do reniferów
jakby to
co najmniej z
oscypka
albo dzieci bez
ogonów


(14.12.13)

piątek, 13 grudnia 2013

p;oz

jest za mało światów
       na nie
            mnie
za mało

(13.12.13)

fra główs

miliony są
             gdzieniegdzie
             gdzienigdzie

(13.12.13)

Krycie się pod stołem jako najwyższa forma bycia niskim

siedzeniożycie
kanapożycie
leżeniożycie

***

Co się udało
      nic
      przerwa
      jeszcze raz

Co się udało
     nic
     bez odbioru
     bez

***

to otoczenie
po co?
tunel. którym chodzę
wyłożyli kaflami
nie chcę kafli

po obudzeniu
     jest sen
przed

(13.12.13)

Mir: "W Polsce zawsze były trzy stany: przedwojenny, wojenny i powojenny" [STRESA]

A gdybym tak
rozrzucić chciał po kątach

i brzdąkać jak materac
się ścierać

zawierać
               być może
masz głowę wieloryba?
chyba

(13.12.13)

Salix

tylko
czy aż
          wieczność

(13.12.12)

środa, 11 grudnia 2013

Świecie, oj świecie. Życie jak w kotlecie.

ach
korzeń to jest
ironia, tych wszy-
                    stkich
co wyrastają
nieco zbyt zielono

(11.06.13)

ma Trace

gryz
gryz
Mir
łyk
gryz
łyk
łyk
Mir
Mir
gryz
łyk
gryz
Mir
gryz

       - 25%

***

Siedzę na kawie z M.:
"Podobno nikt jeszcze
nie przeżył śmierci"

(11.12.13)

wtorek, 10 grudnia 2013

05.12.13

     Wiatr zrywa z ulic przemarznięty asfalt. Miasto zamienia się w rodzaj choinki, ludzie jak bombki, tłuści, okrągli, opatuleni w kilkanaście warstw (na wszelki wypadek), w ciągłym kiwaniu boczno-torbowym; na ścianach światła gwiazd plastikowych. Wszystko z plastiku.
     Asfalt unosi się mniej więcej na wysokości oczu, wszechrozprzestrzenianie się czerni, jak choroba, wstępująca może z wolna ślepota. Czuć zapach. Powietrze pierwszy raz od dawna ma zapach. Zapach powietrza.
     Puste biblioteki. Kawy w promocjach. Czekają.
     Wieża jest
                     martwym elementem nieba.
     O 17 chleb jeszcze miękki.

(05.12.13)

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Tryptyk polski nudny

Zdania składają się z

***

Wykopali Heideggera na bruk
nie ma
           już
oczu przenikliwych
ma oczy zalane krwią

Byt jest krwią
Niebyt krwią
Krew obraca się w krew
Reszta jest tylko
                          układem krążenia

***

fa
   sza
   ta
      fa
sza po bas
przestrzeń przyjmuje formy
bezosobowe

(09.12.13)

piątek, 6 grudnia 2013

zimowa

życie to
przechodzenie obok
bez słowa

herbata cuchnie
śmiertelnością księgarni

szukam wzrokiem

(06.12.13)

Prtytky w M.

Le.
Elewe
          linka
Ewele
miona
          wy
miona
Mam mirona
         go
         chowam
przechowam
przesłucham

***

Firany to
               pa
                   ję
                      czy
                           ny
                           my
ludzkie
wyolbrzymione
                         pod
koronko-
wości
żółte od
         dymania

***

Ele
mele
wele
linka
rozpada puzle na
                        stół
powigilii

(06.12.13)

papierokno

kałuże gasną jedna
po drugiej
noc
      nie śni deszczu
      nie przymarza

gdzieś tam
           naprzeciwko
są ludzie i huragany
inne i nakręcone
w odwrotną stronę

Czas jest sztucznie doświetlony
rodzaj oszustwa
przestawiony

nie ma już nietoperzy

(06.12.13; 00:34)

niedziela, 1 grudnia 2013

TOM VII

A
co
jeśli
nigdy
nie
odnajdziemy
czasu
?

(29.11.13)

TOPOS

Naprawdę jest szelest duszy
czy rzeczywiście
można mówić i pytać
tak bezpośrednio
o zawartość ucha?

Mama mówiła: że oko
jest pełne przywidzeń
i to tam
zaczyna się
zmysł dotyku

(a nigdy nie
dotyka się
dokońca
nakońcu bowiem
zanika czucie)

Potem zaś wszytko
spływa żyłami
tam rozpada na rzeki
i wylewa
na brzeg

Mama mówiła: to myśl
jest synu u podstawy
dalej są tylko
trzaśnięcia
okien

(27.11.13)

sobota, 30 listopada 2013

tywnienorma

Tędy dokąd byli
Tu
    którzy są
kiedy i gdzie
                    oni
wtedy tam stąd
wędrowali Ci po
co, dlaczego?

(analiza i interpretacja)

(27.11.13)

poniedziałek, 11 listopada 2013

ciasto

moje miasto jak
śnięta ryba
reflektoryczność rozpierzchła kurzów starówki

wszechsen
wszechwilgoć
wszechnic

oczu szklanych rozrzucona po kątach
nieśmiałość; kołysanie senne
żyrandoli

wyschniętych fontann chłeptanie
głuchy wzrok zszarzałych figur ratusza
kolumny jakby w tańcu
                         wolnym
                     może walc

(03.10.13)

rtaet

pryzmat 1
wszystko
a ile mnie?

pryzmat 2
ja
a ile we mnie?

czasem zaczyna się i bywa
czasem rozpierzchła i trzęsie się
galarepatyczna
trochę sado i na
                          m

(10.11.13)

czwartek, 24 października 2013

Orgia

      Gra światłem i ciemnością, wydobywanie, łuskanie pajęczyn, śledzenie motyla. Budujemy coś na kształt scenografii, na środku kwietnik, pod nim zakurzona ławka, połamane krzesła, wokoło wygięcie blach, a wszystko to do góry nogami, albo na boku, na skos, wywrócone w świetle reflektora rzuca na podziurawioną bezlitosnym upływem czasu ścianę rozmyty, zmącony cień zupełnie nowego, nieistniejącego świata, świata odbitego, przesłonionego. Kształty z wolna zaczynają się poruszać, rozciągać, zwężać, migotając wyłażą z odrapanych tynków, transformują, wciąż niewyraźne dla oka przechodzą pomiędzy rozrzuconymi w ostatecznym chaosie elementami syntetycznej układanki. Nikt tego nie widzi, stoją jak gdyby nigdy nic, piją, rozmawiają. Cienie zbierają się w centrum, przyciągane jakąś tajemniczą siłą, niewidzialną grawitacją, złażą się, ściskają, układają, formują w jednolitą bryłę, coraz większą i większą, nabierają wyrazu, konturyczność wzmacniana niemym poruszeniem powietrza; zebrane w jednym punkcie ostatecznie spłaszczają powierzchnię pomieszczenia, odbierając jej jakikolwiek materialny wymiar, objętość. Tłoczenie, w kawałku przestrzeni cała istota przedmiotu, kumulacja. Na skraju wybuchu
       Gaśnie reflektor. 

(23.06.13)

wtorek, 8 października 2013

Guliwer

pola pszenicy oblane słońcem
odległa podróż; mijanie drzew
mglisty pejzaż pokryty warstwą dymu

słupy wysokiego napięcia
kable rozpięte pomiędzy stacjami
z benzyną
śmietnik, rozbicie drogi
lasy wygięte; powykręcane
cienie powietrza

znaki
zakaz wyprzedzania
           postoju
ogród nagrobków/
droga do tartaku

latający ludzie; gdzieś
wysoko
w zatrzymanym na chwile opadzie
kłamcy

odór piwa
szyba uderza w ogołocone przydrożne gałęzie
dziecko podnosi z ulicy zapałętany papierek

Przystanek. Zatrzymanie.

(08.10.13)

sobota, 5 października 2013

patos

przeterminowanie
zaczynają cuchnąć/ rozkład wszechrzeczy
nogi założone za głowę
                       czy raczej
głowa za nogi
gwarancja świętego spokoju
(przychodzą i przechodzą
obok pudła)

zza szkła patrzy
      z równą pogardą
wzrok zatrzymany w połowie spojrzenia

teraz
kto patrzy bardziej
i dlaczego
                nie mruga?

(05.10.13)

kombinerki

rzadkość
rozjeżdżam się
rozjeżdżamy
                    na płask

przeleżenie życia
mijanie mebli
pustych talerzy
/a wszystko to/
jakby zabawa formą

/Ja, my, Oni, ty/
jakby zabawa formą

zdaje się jestem
pociągnięciem sznurka
a wtedy
             /z kuluarów/
             mówią
potrafisz latać
i co?

Wschodzę, a może to Zachód
puszczony od tyłu;
łabędzie w beztroskim płynięciu
szklana tafla pozytywki
i ding
         dong
                 ding
         dong

stłumienie melodii
         wyrywającej
/jakby sprężyna/
trzask

więc zeskakuję, nogi zapadłe, trzęsienie członków
wygrzebanie
Biuro Rzeczy Znalezionych
                           półka 147

(05.10.13)

wtorek, 24 września 2013

tak o o tak

ta przeklęta dwustronność
która
każe mi wierzyć w ducha i materię

przyjaźń oczu i nienawiść marzenia
dotyk splamiony
spekulacją

rozdzieram szaty
czy jestem pod, czy w nich, pomiędzy, czy
wcale

tu racja
racja tam
dwie racje
                 czy więcej?

(24.09.13)

poniedziałek, 23 września 2013

obraz stołu

patrzę na uwiędłość
w zgięciach łodyg i opadzie
wyschnięcia, gdzieś
między wypłowieniem, a wykręceniem chaotycznym
liści

wącham uwiędłość
nie ma zapachu
w smaku cierpka

dotykam uwiędłość
rozpada się pod naciskiem dłoni
spada na blat
leży
      bezgłośnie zamienia, transformuje
      wspomnienie czasów napojonych

uwiędła na amen
zatrzymana w wazonowym załamaniu światła
lampy

(23.09.13)

czwartek, 5 września 2013

powrót

szukam
nasłuchuję kroków i szeptów
własnych
               i niewłasnych
martwica przestrzeni

we mnie płynie
                        już
dzień poprzedni i przyszły
                        jeszcze
tyt. i law.
zwinięcie
               rozwinięcie

pieczenie, różowienie
skóry
zanika bariera zmysłu

niemożność

(05.09.13; 02:12)

środa, 31 lipca 2013

incipit

obserwacja
chmurzystość nanoszona atramentem fioletu
szukam boskiej dłoni
                          opuszka
ratusz wbity
czubkiem, jak w fundament
pozostałe kamienice, niżej
jakby płynąc

powiewa zieleń uschła
na żółć
dziś ósmy dzień stworzenia
cień
po siódmym upale

(31.08.13)

poniedziałek, 22 lipca 2013

niedziela, 21 lipca 2013

kanapka

plac nienazwany
nienazwanego miasta
     ceglane oczy katedry
     łuki podporowe
     wczesny gotyk
skwar
głos ludzi rozmywa strumień fontanny
odbicie pióra
na kartce
               cień dłoni
przeska(smyk)iwanie między granulkami
powietrza

podsłuchy
                pora obiadowa
                paroksyzm głodu

(21.07.13)

m(oralność)

moja etyka
nakrycie kopyta
obuwiem

(20.07.13)

NH

koc
ko(czuję)
nieprzerwane pochody antylop
kwiaty suknie
suknie na kwiatach
powietrzny ruch obrazów
                   rozmywają się

siedzę, a może
przesuwam się

                naprzeciw
                pustoszeję
nagle nic
    jak gdyby nigdy
przerwane niemilczenie

dywan
           stoisz
dywan

                    rozmowa
                    mówisz
tup
tup
tupot
         zagłusza

siedzę, a może
przesuwam się

czasem, zdaje się
oczy
niedoliczone
migocę wtedy bezgłośnie

antylopy zrzucają suknie
kiedy to
tylko gra świateł
                rozbieganie

odbijasz się we mnie
ja szyba i ja
kolejna grupa
        zaś intymność

depcze dywan

(20.07.13)

Bipedalism (dwunożność)

horyzont góra maleńkijność
wieczne a propos człowieczeństwa
chodzenie na dwóch nogach
zapominam czasem
parzystokopytalizm

owo uświadczenie
rytmiki kroku
świadek mojego
wywyższenia

nad byt
       planktonu

(20.07.13)

ero(tyka)

siedzę
bliżej
można rzec na bliskość
                        odległość oddechu

przechodzi aktor
kinowy
ma w garści
projekcję kobiety
                ciała i powierzchowności
                owych stanów
                bycia trzymaną

barieryczna dwustronność ławki
prze - chodzenie
prze - siedzenie

(19.07.13)

zwierzenie

Od dziecka miałem nieopisany sentyment do kobiet pracujących w kawiarniach
można powiedzieć
można uznać za rodzaj "miłości"
                                                    przelotnych
trwających mniej więcej tyle co smak popijanego szklanką zimnej wody
gęstego porannego espresso

Jest to
pewien rodzaj łączności
oparty na parzeniu i konsumpcji
rozgrywająca się w smakowości kubków
                                            erotyczna gra
                                            filiżanek

(16.07.13)

wtorek, 16 lipca 2013

CoffeePlanet

natężenie sodomitów
czuję się jak w obcym świecie
kawa cuchnie cebulą
w. rozpływa się w bezlitosnym obrocie wiatraka w kolorze tęczy

uśpienie
gadki kobiece
                       oblężenie parapetu

podkulają nogi
emancypacja spodniowości
przepełnienie pustych linii
sec
     esja

rozmyślam
kieliszki mogą mieć tyle kształtów
nie zliczam
odrapuję stół

        i ten sufit

[11.07.13]

literabura

niegdyś,
gdy z tego ostatecznego pomieszania
składać potrafiłem zdania
                               i znaczenia

niegdyś,
gdy z subatomowych rozkładów myśli
labiryntyzacji kontekstu
wszechroztopu
sklejałem bezwład w figury stylistyczne

nie niebo nad głową
      nie ziemię pod nogami

tak w dosłowność spływający ryk
fontanien
niedołężna parafraza szeptów ludzkich

zakwit
          rozkwit
przekwit

[06.06.13] FTO

lód

mija rok
deszczowo
szczebioce nad głową
gołąb

otóż oczy
nie widzą tak samo
otóż oczy
nie widzą wcale

małe dłonie w małych światach
kieszeni

[05.07.13]

porywy w.

w. w szatni świętość
         spuszcza z klucza
szkicując nowe uśmiechy
nowe zawirowania wzroku

w. jest zmęczona
faluje
porywa
daje się porwać

w. ta sama
inny wyraz twarzy
dokąd biegnie?

[05.07.13]

aforyzm 1

wieczne pytanie:
    osobliwy związek postu
    z modernizmem

[02.07.13]

anamnezis

szukam podobieństw
ust
     i ust
oczu
grymasów

odbite na kalce
plakaty francuskich aktorek
koszule w poziome niebieskie paski
kolejne
            wcielenia
            ciał

nieujrzanych
niezaprzeczonych
nieodżałowanych

[27.06.13]

w oczekiwaniu

w oczekiwaniu
                        mam oczy
                        mam usta
                        mam dłonie
i

pamięć sięgającą najmartwszych zapamiętań
w oczekiwaniu
i

słuch znieczulony / słuch wyczulony
węch oblężony / opuszczony
dotyk / wzrok / przegnicie

[24.06.13]

niedziela, 23 czerwca 2013

tusz

zobacz
jak w rytmicznym spadaniu kropel dźwięku
odbija się wieczorna szarość
kostek bruku

maleńkie posiedzenia na tkanych z liści ławkach
kobiety w parach
                            po dwie
roznegliżowane dzieci przy fontannie
gitarzysta bije palcem w drewno
                                    w metal
                                    w drewno
                                    w metal

śpiewaczka wydobywa
po prostu
z ulicy nienapojone wspomnienie

(20.06.13)

środa, 19 czerwca 2013

ąco

czas
czas wykręcony i odwirowany
czas rozklekotany
czas wyrwany z obrotów muszli

wykształcanie się sekund wyłanianie
z poprzednich i przyszłych nieistnień
       oto w paradzie na tarczy wraca
i odchodzi część cyklu

Przyjdź po nią
następnego dnia lub dzień wcześniej
Przyjdź po nią
pełen wiary i niewiary
Przyjdź po nią i czekaj aż przyjdzie

okręć, jak w tańcu
dotknij
zapamiętaj ulotność zapachu
weź w dłoń
                  podobieństwo

Zmierzyć
zmierzyć tętno cyklu

(19.06.13)

wtorek, 18 czerwca 2013

poniedziałek, 17 czerwca 2013

presso

Na Rynku pojawiają się pierwsze kwiaty słońca
szum przybranych w pisk gołębi kawiarenek
uśmiechy kamienic
i unoszący się wśród cieni rozkoloryzowanych parasoli
lekki i orzeźwiający aromat
           świeżo palonej kawy

{dotykasz mnie ustami
      w porozrywaniach tych krótkich chwil
gdy nikt nie patrzy
kwaskowa gorycz czarnej szminki
rozchodząca się kolejno po wyposzczonych smakowych kubkach
nerwach
              komórkach
                                 w eter}

dzieci
         jak tamtego lata
gonią ptaki

{16.06.13}

tortilla

paranoiczny
paraformalizm
zawieram się w martwej syntetyce ustalonych konceptów
                                                                           konwencji
                                                                           konwenansów
czy daję się zmierzyć
rzeczywiście tak prosto?
            ja człowiek?

nadany mam raptem
           kreskowy kod
i numer w kolejce

po kebab

{14.06.13}

poniedziałek, 3 czerwca 2013

szując

wyciekam spod
                  czasem z
maszerując
maszerując

dziś obudziłem się w nieznanym ogrodzie
klnął wiatr
                  a drzewa w nieustannym gwałcie
syntezując
przeobrażały

lot
    tok
         lok
    kot
bok

wychodząc spod połączeń
                            spojeń
kwadratów pościeli

huk
      to tik
          tak
rozmywanie wskazywanie
i tak do rytmu
maszerując
maszerując

(03.06.13)

poniedziałek, 20 maja 2013

wyjebawszy didaskalia

PODMIOT I: To jst on. Niewidoczny zupełnie, niewyczuwalny, niewywąchiwalny, niewychwytywalny.
PODMIOT II: To on na co dzień, w każdej minucie, sekundzie, mniej niż sekundzie
PODMIOT III: To on bez istot, ani nieistot; granic, ani niegranic

PODMIOTY I i II: To odbicia, odbicia tego, który znacie, nie zawsze krzywe, choć zazwyczaj.
POMIOT III: Oto oni, ja, ty, ty, oni, ja, oni, ty, ja. Naszkicowani
PODMIOTY I, II, III: Oto świat myśli, moich, czyichś, twoich; świat nieposkromionej imaginacji, kreacji, tworzenia, destrukcji.

                                  Od pod i nad; załamania przestrzeni i znaczenia bez znaczenia; nieokiełznanie i niedopowiedzenie.

PODMIOT I: Czasem wiruję jak wirówka, to znów poukładany nad wyraz.
PODMIOT II: On to.
PODMIOT III: To on

PODMIOT I: Świat z plasteliny
                      są w nim i liny
                      i fruwające kawałki ligniny
                      fiszbiny
PODMIOT II: Są w nim i raki
                      i kontrataki
                                 maki
                      bezskrzydłe ptaki
PODMIOT III: Huj
                             trallalalala
                                               są w nim
                                               w nim są
PODMIOT I: Pasteryzowane polany homognizacji
PODMIOT II: Antropo
                      apropos
                      Antropodobieństwa
PODMIOT III: Pierwotne, ochotne zalotne, przedlany


PODMIOT I: On to
PODMIOT III: To on
PODMIOT I: Przykładany do ust zdaje się mieć zapach słony.
PODMIOT: III: Przykładany do nosa zdaje się brzmieć kwaśno.
PODMIOT I: A może wędruję i pełznąc po brzegu

PODMIOT II: Pa pa pa pa pa para
                      sublimuje.
                      Zaprzeczenie własnej istoty.
                      Choroba Choroba Magiczna.
WSZYSCY: Pa ra bola
PODMIOT I (szeptem): O krztę za dużo.


PODMIOT I: Powszednio poobiednio
PODMIOT II: Zamarnie porannie
PODMIOT III: Potwornie wieczornie
PODMIOT I: Dzisiaj śledź
PODMIOT II: Jutro rybka
PODMIOT III: Owoce morza.
PODMIOT I: A może by tak?
PODMIOT II: A może?
PODMIOT III: Gdyby?

PODMIOT I: Słuchajcie!
PODMIOT II, III: Słuchamy!

PODMIOT II, II: Destrukcja
PODMIOT I: Kreacja

   

godzina

wpółdo
        może za
        trzydzieści
przemierzające rytmicznie ulice
ciemne okulary

raz pstryk
       dwa pstryk
               trzy pstryk
opadanie

mielizna kostek
gdzieś tu może pomiędzy
są i Twoje szczątki
obcasów

tup tup
tupanie
wszystko złożone
  w pozór harmonii
wychylające kępki trawy
      po 14 źdźbeł
ma
     ła
        to emancypacja
parzystości

normalnie to
 oszalenie

(20.03.13)

niedziela, 19 maja 2013

requiem d-moll

powolne, rozrywane piski skrzypiec
nim
      pojawią się
zagra jeszcze raz
skumulowany błysk witraży

trans-vibrato powietrza
ponure szepty fresków
wychodzący ze ścian
                         święci

ta maleńkość,
którą odczuwa się
w kolejnych uderzeniach werbli
pływających dłoniach dyrygenta

ty
   tura
par

(19.05.13)

niedziela, 5 maja 2013

czwartek, 25 kwietnia 2013

Odkopane z sterty kartek nienazwanych


     Dzień jak co dzień niecodzienny. Dobry film, kawa, park ten sam od roku i książka. Książka w okładce. Papierowej. Książka cała z papieru. Ciekaw ile liter tam by było, gdyby je mierzyć w kilogramach i czy najadłbym się, a apetyt mam wilczy. Szczególnie na atrament i tusz drukarski. Jadłbym je, lizał, ssał dzień cały, w słodyczy ich topiłbym pot cały jaki z oczu bólu cieknie mi po policzkach lub łzy słone jak sól sama od tych liter czytania. Kamienna.
     Ona mówi że idzie jesień. Ja mówię, że połowa lata, a ona mi wtedy: Jesień idzie!”. Pytam gdzie, a ona: „Patrz liść”. I rzeczywiście, liść tam zawsze jest. Jeden albo dwa, pożółkłe nawet czasem, choć w przeważającej większości to ofiary wiatru najzwyklejszego, co im życie odebrał w kwiecie wieku, gdy zielone wciąż jeszcze. Jak to liście. Szkoda mi tych liści, choć są w sumie jak ludzie, bardziej tylko zieleni, w sumie jak to liście, co dziwić nie powinno.

sobota, 20 kwietnia 2013

jedna mała nocnamuzyka

wieczory śliczne
holiczne
 stychiczne
                molowe

(20.04.13)
Chardonnay

odfruwy

moje małe mózgowe filharmonie
fart
fartowne nałożenia dźwięków
wzajemne
               fir-
firmamentyczne alokacje
położeń lokalnie
horyzontalnych
                       mierze
                       mierzenie
                       mierzeja
fałszujące na drutach szwaczki
ich małe tańcujące druciki
o czterech łapach
jakby nigdy niedostatecznie
rozpatrzone
maleńkie
     malujące
maleńkość
porażenie bezpośrednie
zaliczane do kolejnych podgrup
przełożenia papieru
gdzie
        i dokąd??
wędrujące linie
poniekąd zawsze oddane
i przykładane do śliniących ran

pamiętam jak
wysyłały
sygnały
           niezrozumiałe dla przyszłych pokoleń
to one
wyłożone na stół
zdawały się rzucać w kwietniowym świetle
ledwie wykrywalny
   odblask karcianej czerwieni

otępienie
      a nuż
za kolejnymi ostatecznościami
-----------------------
zmierzenie
fioletowe słońca
   kolejno liczone
niezapomnienia
   jak zawsze
   jak nigdy
      strzepane w popielniczkę
      zapalności porażeń
V
śmiertelność przyłożeń
nie brane pod uwagę
arystokratyczne proweniencje
ojców i matek
zapomnienia
                   i
                   i
                   i
mor
statyczne ujęcia
hal
     przestrzeń
roznoszący się pogłos
     echo
bieżę odtąd
         dotąd
         tam
         stąd

dlaczego jesteś tu
kiedy odnoszę Cię na miejsce?
pierwiosnki
wyzerkujące spod kłód
zatęchli świadkowie piątkowych
odfruwów

(20.04.13)
Chardonnay

środa, 17 kwietnia 2013

studiummrugania


Zamknąwszy oczy. 
Każdorazowo zamykając oczy, w przestrzeni pomiędzy źrenicami budujemy nowe obrazy, nieznane dotąd, obce i odległe, niekiedy niechciane, pragnienia świadome lub podświadome, mniej lub bardziej prawdziwe, czasem zupełnie fantastyczne, to znowuż aż nadto realne. Proces zamykania oczu jest procesem czysto fizjologicznym- niczem więcej jak rozwarciem i opadnięciem powieki, somatyczną reakcją na nerwowy komunikat układu nerwowego o niedostatecznym nawilżeniu powierzchni ocznej gałki. Przemykające nam wtedy przez myśl obrazy, łudząco podobne do codziennych wrażeń, do jakich przyzwyczaił nas zmysł wzroku, zdają się być odczuciami metafizycznymi, materializacją dawno zapomnianego dziecięcego marzenia, przypomnieniem szczęść i trosk dawnych sytuacji, odpychanym obrazem wstydliwych żądz czy namiętności, mimowolną retrospekcją głęboko skrywanych fantazyj. Mruganie należy do jednej z najszybciej wykonywanych przez ludzkie mięśnie czynności- organizm człowieka mruga średnio od 1 do 2 razy w ciągu 10 sekund; pojedyncze mrugniecie trwa zaś zaledwie trzecią część sekundy. Każde mrugnięcie jest krótkim indywidualnym snem. Klatką z niedopowiedzianego filmu.

W ciągu dnia mrugamy łącznie około 25 minut. W trakcie trwania całego życia mrugamy bez przerwy przez nawet ponad rok czasu.

widok na Asfalty

patrzę na Asfalty
opuszczone mrowiska
pajęcza siatka linii odcinającyh
(perspektywa drzewa)
     pozwala na dokładne zbadanie
planu dnia insekta

odżegnując się śmiało od modowej stałości Asfaltów
kolory żywe
           i żywsze
noszą czapki i sandały w paski

w tę i z powrotem
w powrotem i z tę
założenie
postawienie na czerwone

ruletka

(17.04.13)

maty

Założone formy
istnienia
(noga na nogę)

bieg zwężających się przewodów, którymi
płynie dziś
          i wczoraj
przebudzone
rozbudzenia
                    / ruch i stagnacja
krzepnięcie

nadany z góry kształt
przyszłe przedłoże nieustanności
bezzmiennej
brzemiennej
zatkniecie na iluzorycznym palu (saszłyku)
ewolucji
              wyrok

siedzenie na miękkim puchu
ustalonego porządku

porządku siedzenie
puchu ustalonego na miękkim

(17.04.13)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

na patyku

czternastego
otwierają się lodziarnie
wyłączone z ruchu ulic
mleczne enklawy

śpiew i pomruk
chrzęst zdrapywany
miano szeleszczących
i wanilie
tory, a w torach
po zwyciestwo
i medal
w trzech kolorach

przy
       stawanie

(14-15.04.13)

czwartek, 11 kwietnia 2013

nihihhihihihihst

w obrotach przestrzni
paraliż

odbita w niewłaściwą stronę
plaga odcieni
wiązka
maleńkość doklejanych znaczeń

może
faluje
         jak półmrok
         i półświatło
a może tylko
przeskakując z orbity na orbitę
przypomina

że nie do końca

(11.04.13)

powrót/tieatr

nocą, gdy wracam niedomalowany
może rozrzucam coś niecoś
zanadto
retrospektywnie

to jak

(09.04.13)

tieatr/powrót

stare krzesła
widziałem
jak mieniąc się
odbite
udają

(27.03.13)

Martwica Muzgó

Wraz z odległością zdaje
się tracić dawną mądrość
           ostrosć

nic, a może
                  nic
...- dawno utracony raj

Wrażliwość
                  doprawdy?

(25.03.13)

baz groł

Nie do wiary
al ien acja
po do ro ty

(25.03.13)

Kaligrafia połączenie

Uwzięty zupełnie, tak mam już
Stan Podgorączkowy

miniony-
pez form
a buch
fiks fiks fiks
szczere mal
owidła na materacach
ach wraca wracaj
maleńko prędko
doń

(25.03.13)


wtorek, 19 marca 2013

mime zis

rzeczy
          oczywistość
podana fil- harmonijnym zabiegom
rekompozycji

może to ja jestem
                  będąc
                  byłem

(18.03.13)

translatując

Faktycznie
w przekładach mistrzów
niepohamowana kłamliwość

oddawszy cząstkę sierpniowego wieczora
subiekcji fragmentu kartki
tracąc swój miesiąć i porę

raz jeszcze w dłoniach bluźniercy
do reszty
prze staje 

(18.03.13)

sobota, 16 marca 2013

odzież używana ze skandynawii

Tu
kupuje się na ilość stron

przestrzeń
pomiędzy pierwszym i ostatnim słowem
otwarciem i zamknięciem powieki
mrug

(16.03.13)

piątek, 15 marca 2013

Kochanowskiego parafraza obrzygana

bywając
w pewnych okresach
tworem dwugłowym

miesza się z powietrzem w sposób niekontrolowany
tak
     tik
         tak
nieświadomy

jak drzewa
farbowane
i roznoszone na wietrze
myśli pogwałcone

(14.03.13)

niedziela, 10 marca 2013

y zamiast j yak u Fryderyka

nieprzypadkiem jesteśmy
choć zdawaćbysięmogło
tu i teraz
tam i wtedy

w delikatnych drganiach ospałej tafli jeziora
bezwładnymi porywami fantazyi

(10.03.13)

wnętrznie

wciąż
wciąż gdzieś kiedyś
będąc synonimem przekleństwa
choćby nieświadomie wzajemnie
stajemy się sobie
                            odleglejsi
niż sprawia to
nieistniejąca codzienność

(10.03.13)

poniedziałek, 4 marca 2013

Ignaś na heroinie

jak malowane odwilże
fatalny zbieg okoliczności
że mają nosy
              oczy
i podpis

(04.03.13)

środa, 27 lutego 2013

światbezramek

najbardziej
na kolażach przyznane logicznie
                      miejsca bytowania
i zaklęcia ponure kolorów
nadklejanych
w filmowości opowiadań na płaszczyźnie
zagłębionej w trzeci wymiar kartki
odstają zagięte rożki niedoci-
śniętych skrawków
a tożsamość gubionych po drodze obrazów
odkłada się warstwowo
w szarości pustych przestrzeni

jak wsadzona w ramkę niedo-
skonałość

(27.02.13)

niedziela, 24 lutego 2013

nie uważacie?

Mam tak niepoetyckie imię
że aż wstyd
bywać poetą

(24.02.13)

rameczki

Coraz wiecej kreślę
może wreszcie się zmieszczę
dwojgiem wierszy
na stronie

(24.02.13)

Chlopic malowany

Fak
      tycznie
maszerują oficery cztery
trzy raz dwa

(24.02.13)

Historia niejakiego Marlona B.

myśl
przemysł przemyśl
podobno marlon brando pochodził z polski
i to tu
          wykrzywiono mu
szczękę

 (24.02.13)

aladyn

od dawien
                 dawien
dywan
podzamiatany
                       wył

(24.02.13)

bulzaj

Miewam w sobie wiedzenia
przedkształtne niespełna
rozgrzane na pył
                           i nad tym to rozkruszeniem
                           wynikam
punktualnie
w dziesiątkę

(24.02.13)

pokój

na ścianie
mam puste miejsce po obrazie

pomarańcz
pomarańcz
pomarańcz
                   oliwka
                   oliwka
                   oliwka

za tym przykładem
dopalenia setnej świecy
budzą tylko pytanie
gdzie zasypia
                     uleciały
płomień

(24.02.13)

czwartek, 21 lutego 2013

niedziela, 17 lutego 2013

le Targ

przejściowe stany niebycia
zastanności fartownej
wypoduszeń

to afokstrotyczne leżenia
dziennonocne
za
    role-
    tnicze
zdżezowienia samozachłannej reprodukcji
stanów poprzednich
           i przedprzyszłych
dotknięc para-
               intymnych
falestowanych podszeptywań drzwi zaskrzypień
                  

ma gdzie kiedy
uwija więc
pajęczynki
                  

faktycznie zaś przy-
chodząc co dzień
w tąsamowość
lasów powtórzeń
zdać się można

szatnianym numerkiem

(17.02.13)

czwartek, 14 lutego 2013

общий

Pamiętam jak dziś
to jutro
pokochałem Cię rok temu

mam wszystko na papierze
datę
godzinę
cenę
numer seryjny
tytuł

nie wszystko

(14.02.13)

CO

Bliskość wypływa z kratek wentylacyjnych
bladym strumieniem
bezzapachu
                   

czy jesteś tu,
czy jestem tam
sfermentowawszy
narkotykiem
                   

przybiegi intymne jak
chwilę trwające
zaoddychania
wybałuszenia okien
krzywizny powietrza
                   

szkicujesz mnie
znowu
bez wybaczenia
całego w fałdach

(14.02.13)

mistyfikacja, taka sytuacja

Czasem, jak niemowlę
zawieszone nad urwiskiem
podziwiam widok

tragizm komedii zwanej istnieniem
śmieję się do rozpuku

jestem jedynym punktem
pozo
        stałym

(14.02.13)

poniedziałek, 11 lutego 2013

antrakt żałosny

jak maleńkie
popędów czarne skrzydelka
przy głowach poplątane
witki

szaleństwo półwieczora
gdy jeszcze księżyce
                   słońca
                 i chmury
unoszą w powietrzu drobinki
porwanych gazet
pomlaskiwań obiednich
mlek rozlanych białowość

antrakt żałosny
pomiędzy

(11.02.13)

in sekt

brzęczę
jak brzęczek
czasem zaszeleszczę
                  

ja raz
      ja dwa
            ja trzy
rzut
                  

wdechnięte przypadkiem

(11.02.13)

wtorek, 5 lutego 2013

A. i Paw

Paw.
Paw?
Paw!
Gdzie?
A. rzuca okiem po chodniku
Tam!
A. dostrzega pawia
A. myślała, że chodzi o rzygi

(05.02.13)

po wrót

komunardów
najciemniej pod aniołem

rozciągnięcia oczopląsów kropel deszczu
jak nigdy
wyrwane z ciała formy
kontra

u ofiar
           jeszcze bardziej
niepoznane kształty
budynki z waty
spływają do studzienek
ludzie schowani
           pochowani
wetknięci w szpary
parują
w parach

oczy utkwione w refleksach chodników

(05.02.13)

niedziela, 3 lutego 2013

eWUŚ

na imię mi
     nazwisko
     płeć
     data urodzenia
     numer ubezpieczenia

(03.02.13)

prousto

stabilność
trywialność
debilność

(03.02.13)

AutoErotyka

całuj mnie
obca powierzchnio szkła

To ja
        parabola kryształków srbra
dlaczego?
dlaczego?
dlaczego?

ścięte białka
                    ścięte brody
                    ścięte głowy
w umywalkach

całuj mnie
obca powierzchnio szkła

wchłaniałam
  wchłaniam
zachłannie
zachłyśnięć pluski
                   mycia zębów
                   spróchniałych

gdy stoisz tu tak bezbronny
gdy stoję tu tak głodna

całuj mnie
obca powierzchnio szkła

wystarczająco głęboko
wystarczająco
wystarczająco szeroko

założenia błędne
pustoty odbić
nieistnienia światów zaściennych

całuj mnie
obca powierzchnio szkła

(03.02.13)

piątek, 1 lutego 2013

szał

Ziuk
mosty na lewo
niebezpieczne komplikacje i formacje
formowane
ku lecz nie dla

i wiek temu
          nie uwierzyłbym
na słowo

(01.02.13)

kobiety mojego życia

Tosia
Tosieńka!
Tosia
                 Zosia zosia
                 Zosia zosia
                      ZosiA
jak Tadeusz wstawszy
nieobudzon wprawdzie zamarzony
pomiędzy myślami obłoków niebieskimi
zaraz, on
               to
             
Zosia zosia
zosia Zosia
     ZosiA

ach tak, jak
     gdyby
w czterech wymiarach
"nie uwierzę", przecież nie
ach, nie
              Zosia zosia
                 MarysiA?
               Mary zo to!
uff, jakby na jawie
mary senne, wiosennych listków połyskiwania
toż drzewa gołe
       jak
                          Zosia zosia
An                            tosia
                           to zo MAry!
ach

(01 II 13)

soląc

Na placu
               kwiaty
w kwadratach budek zielonych
czarnych spacerów potęskniwania
to noc po-
               łudniowa
i postrzępione fasady kamienic

liście powietrzne
zachciane
                niedrzewne
podfruwają pod nos
same
         dowąchania
i blisko
  blisko tak, że
fiu!

chalpy, pluski, od śniegu przy-
                                         i od-
klejania
zastawień ustawień
przy witrynach tanich barów
                          z kurczakiem
w kolejkach
zamarzłych

(29 I 13)

poniedziałek, 28 stycznia 2013

autoportret

wreszcie
wstecznie odczuwany
przed własną udręką i natchnieniem
pochylony
                do stóp
                w pokłonie
jestem płonącą goreją krzaku
            i pysznością
            zboczeniem
                               ze ścieżki ewolucji

                     

gdzieś
gdzie?
jest moje spojrzenie
       uciekło daleko za ramy lusterka
                                                i zerka
z obrzydzeniem
                       

lustereczko powiedz przecie
kto jest najpiękniejszy w swiecie

sięgam do uszu
są blisko głowy
     po bokach
chrząstkowate
                         a dalej
                         dalej szara masa
                         pokrzywienie
                         i potoki mleka

i ten wstrętny papierek
od cukierka

(28.01.13)

Jezu

rozgrz
           ey
           esz
                ysz
w czterdziestym dniu na pus
                                             tyni
                                             to
                                                stanie
świadomości
gdy kwadrylionstumilondwusetne ziarnko
wyciągam z oka
ingerencja w strukturę py
                                          chy
du                                          szności
trła
katr
sęk
      w tym tkwi
                        ę
                        my
                        cie
że nie znam pomiędzy
siedmioma grzechami po
                                        łączeń
w                                     stępowań
wy                                   przed       aż
                                        miotu
algorytmiki

z wyschniętych korzeni roślin
czerpię coś na kształt s
                                     atysfakcji
                                     oki
ostatnie
i czy to nie egoizm?

składam poku
                       tę
uką                 szenie
i sam staję się bohaterem
jednej z
plag

(28.01.13)

lokomotywa

pamiętam
jak tak to nie
jak nie to tak
            to to tak
            to to tak to
            to tak to to tak to to tak
a gdyby
jeśli
mnie wnieśli
na krzak czereśni?

(28.01.13)

śnięcie

Na ulicach mego miasta
      mijam rozczłonkowane ciała nietakdawnych przyjaciół
zwiędłe
zgięte
przechylone osobliwie w stronę
                                        padających
promieni telebimów
                             

zachłyśnij się
oddechem powszednim
                  swobodnym
spójrz, przystanek
                                   

autobusy z czekolady
a za kierownicą dawno
                           zapomniany
bóg

wynikasz ze mnie
a ja spomiędzy drzew
ziarnko śniegu
wykluczam kolejne stadia
                                przemian

mija zima
nie budzimy się
po co?

(28.01.13)

środa, 23 stycznia 2013

Mirona lament przewlekły

Jadziu
kup mi buty

przewracam z boku na bok
w rogu piec
dziewiąte piętro
niespokojne palce
stukające w okno gołębie
cholera!

nie chcę, byś pisała
wiersze; może dzienniki
to dużo pracy

kupiłem zasłony
rano obudziło mnie
światło słońca
wiesz jak nienawidzę
światła

poruszenie
porysowanie
sssss
        ttttttttttt
deszczyk
              wiosenny

to przewlekłe
odczuwanie w kolanach
gdy się zbliża

(23.01.13)

społecznie

przeważnie
                   jesteśmy
szarym końcem
łańcucha ewolucji

w toku
           dopełnień
niepełności
wybrakowań

ustawieni w kolejkach
na zwiedzanie

wieży babel

(23.01.13)

konstatacja

moja poezja
                    stanowczo

potrzebuje kobiety

(23.01.13)

myśli urwane w połowie II- impotencja

Odpoczywam
przeraża stałość powszedniości
ustawicznie
w stanie półsnu skrzypiących parapetów
bliskie odrętwienia
                               zmysły
estetyka i asceza
krzepnącej w lustrze krwi

wstyd
na przezroczystych obwolutach
człowieka
niby nowotwór

(23.01.13)

myśli urwane w połowie I

Od dzisiaj wieczory będziemy
spożywać
bardziej niż we dwoje
przy świecy, latarni, pianinie
w przypływach łun północnych
listy pisać
do siebie nawzajem

zacznę od słów, bo
                          to
w końcu wiersz

(23.01.13)

stowarzyszenie umarłych poetów 2

stwierdzam ponowną śmierć

wieczór

Chopin
herbata z whisky
cynamon

(23.01.13)

sobota, 19 stycznia 2013

wtorek, 8 stycznia 2013

Zbrodnia i kara

Czy mogę umrzeć w wąchaniu
Cię wiecznym, to byłoby
jak
śmierć bez zaciagania

wiesz
że otulasz w erotyce
przerzucanych stron
pornografii liter
                          pojedynczych
i skłaniasz by
Cię nie wypuszczać
z rąk
do ostatniej deski

(08.01.13)

IDIOTĄ

W "IDIOCIE" Dostojewski
pisał
        o mnie
a jam jak wolterowski Kandyd myślał
że to mi
             Herbert
dedykował 

Pana Cogito

(08.01.13)

JA

Od czasu do czasu zastanawiam się
czy
to geniusz
                czy głupota?

(08.01.13)

Pytania deszczowe

Czy potrafiłaby Pani
w taką pogodę
pokochać mężczyznę bez

parasola

?

(08.01.13)

poniedziałek, 7 stycznia 2013

ciarnia

Dziwne
nie mieć komu
                        dać
rośliny
           z łodygą i płatkami
i z utęsknieniem patrzyć przez
szybę
dotykając jej

bardzo pobieżnie

(07.01.13)

Pan Stanisław

Gdybym miał tyle pieniędzy co
                          Pan Stanisław
też
wykupiłbym na raz pół
księgarni

i uśmiechy Pani
za ladą


(07.01.13)

sobota, 5 stycznia 2013

dżoging 3

Dziś bez łabędzia
spał
a kochankowie na mrozie
rozgrzani
patrzyli spode łba
jak
kąsam kolejne
kilogramy
ciszy

(05.01.13)

Most

       Niedoskonałość krzywizn pogiętej stali. Przechodzę na drugą stronę, wieje lekki wiatr, ja śpię i słońce śpi od kilku godzin. Jest w tym coś mistycznego, coś na kształt rytuału, powtarzalnej sekwencji równych co do milimetra kroków bezwolnie następujących jeden po drugim, których istoty i celu nie sposób zdefiniować. Nie widać nic, prócz rąk wyciągniętych przed siebie, stóp wolno stąpających i myśli nieustannych, zaprzątających głowę. Niżej przestrzeń, kamienie obmywane wodą w stanie półstałym . Kropelki krwi, farbujące powietrze na jeden z tysiąca odcieni różu. Trzepot skrzydeł ptasich zaburza rytm uderzeń organów. Wolno przesuwam do przodu iloczyn masy swej i grawitacji. Stop.

dżoging 2

Moje małe szyby
                           bez wycieraczek
przyjmują kolejne uderzenia
i obelgi
kropel
dziś jestem przecinaczem
powietrza
i staję się na nowo o metr dalej

częścią okręgu

(04.01.13)


czwartek, 3 stycznia 2013

dżoging

A w samochodach
same
same głowy
równoważą się z przestrzenią nieruchomo
i w zapadłych oczach szyb
odbijają promienie reflektorów

małe kremowe kuleczki

stają się na chwilę
i chowają
niepostrzeżenie
jakby zwierciadłem natury
i zwierzęcych grymasów
rumienią się i bledną
w rytm wyjących syren
byle kolejne uderzenia

zawieszenia

(03.01.13)

środa, 2 stycznia 2013

PLUM

kładę się
              tam gdzie nie ma
komizmu sytuacji
pijanych śpiewaków z akordeonem
raj

onomatopeiczne przedstawienie spadających kropel
spirytusu

w milczeniu owiec
                              ha!
w milczeniu chodników
Milton Friedman
kopie mi grób

niewidzialną ręką rynku

kładę się
               tam gdzie raki
nie spróbują nawet
zmrużyć oka

(02.01.13)

Generalnie

Ulałem się
mlekiem w krainę
niemych filmów
i całkiem
zupełnie już
zapomniawszy o bożym świecie
tak kładłem kwiaty pod pomnikami
umarłych mistrzów

raz jeszcze
sceny z pociagiem
i ta urokliwa powtarzalność
motywów
komizm zamknięty w skrawku taśmy

dłoń kobieca ciążąca na oparciu
czerwonych foteli
przestrzeni pomiędzy
i śmiech dobyty spod spódnicy
starej kochanki
to jest
          trzęsienie powietrza

przeżycia dawno przeżute
znów świeże
jednak jakby przedwczorajsze

lekko gumowate

(02.01.13)

wtorek, 1 stycznia 2013

Do Chopina tylko francuskie wytrawne

Obejmując czule Twoje przeraźliwie obce
ciało
w głowie miałem Chopina
i teczówek zielonych wspomnienie
te
przystanki na wyznania
i wymianę
                 niedopowiedzeń

nie znam Cię
somatyczna kradzież kształtów
to prymitywny rodzaj konsumpcji
jem Cię
od trzech godzin

dalej głodny

(01.01.12)

renarracja piersi cudzych, tak bardzo własnych

Piersi to element powtarzalny
ciał kobiecych
obco tak identyczne
w śmiertelności palpitacji

dopełnieniem stanów lustrzanie niewidzialnych
urwanej stałości posiedzeń

oprzytomnienie
z głową pomiędzy
najrozkoszniejszym sposobem
wyrwania ze snu

(01.01.12)