kobieta w sukience to
najwyższa forma sztuki
(25.12.13)
środa, 25 grudnia 2013
sobota, 21 grudnia 2013
czwartek, 19 grudnia 2013
wtorek, 17 grudnia 2013
dyptyk maminy prawdziwy
- Mamo, co robić w życiu?
- Przeciągać się synu, przeciągać, tylko przeciągać się pozostało
***
- Mamo, jak umrę, pamiętaj, masz wydać to wszystko.
- Bartuś, ty mnie nie wkurwiaj znowu z tym umieraniem, dziecko.
(17.12.13)
- Przeciągać się synu, przeciągać, tylko przeciągać się pozostało
***
- Mamo, jak umrę, pamiętaj, masz wydać to wszystko.
- Bartuś, ty mnie nie wkurwiaj znowu z tym umieraniem, dziecko.
(17.12.13)
poniedziałek, 16 grudnia 2013
KABARET EL EMEL
EL: (wchodzi, rozpada się na fragmenty) Proust
EMEL: Chrust
CHÓR: Terefere
EL: (dezintegracja dalsza) Przyjmuje różne formy
CHÓR: Ha!
EMEL: Chrust
CHÓR: Terefere
EL: (dezintegracja dalsza) Przyjmuje różne formy
CHÓR: Ha!
(scena schodzi; El Emel już dawno)
niedziela, 15 grudnia 2013
sobota, 14 grudnia 2013
kramraj
17 okrążenie wokół
R.
patrzy na mnie krzywo
za dużo
jest elektroniki
i skarpet
kolejki do reniferów
jakby to
co najmniej z
oscypka
albo dzieci bez
ogonów
(14.12.13)
R.
patrzy na mnie krzywo
za dużo
jest elektroniki
i skarpet
kolejki do reniferów
jakby to
co najmniej z
oscypka
albo dzieci bez
ogonów
(14.12.13)
piątek, 13 grudnia 2013
Krycie się pod stołem jako najwyższa forma bycia niskim
siedzeniożycie
kanapożycie
leżeniożycie
***
Co się udało
nic
przerwa
jeszcze raz
Co się udało
nic
bez odbioru
bez
***
to otoczenie
po co?
tunel. którym chodzę
wyłożyli kaflami
nie chcę kafli
po obudzeniu
jest sen
przed
(13.12.13)
kanapożycie
leżeniożycie
***
Co się udało
nic
przerwa
jeszcze raz
Co się udało
nic
bez odbioru
bez
***
to otoczenie
po co?
tunel. którym chodzę
wyłożyli kaflami
nie chcę kafli
po obudzeniu
jest sen
przed
(13.12.13)
Mir: "W Polsce zawsze były trzy stany: przedwojenny, wojenny i powojenny" [STRESA]
A gdybym tak
rozrzucić chciał po kątach
i brzdąkać jak materac
się ścierać
zawierać
być może
masz głowę wieloryba?
chyba
(13.12.13)
rozrzucić chciał po kątach
i brzdąkać jak materac
się ścierać
zawierać
być może
masz głowę wieloryba?
chyba
(13.12.13)
środa, 11 grudnia 2013
Świecie, oj świecie. Życie jak w kotlecie.
ach
korzeń to jest
ironia, tych wszy-
stkich
co wyrastają
nieco zbyt zielono
(11.06.13)
korzeń to jest
ironia, tych wszy-
stkich
co wyrastają
nieco zbyt zielono
(11.06.13)
ma Trace
gryz
gryz
Mir
łyk
gryz
łyk
łyk
Mir
Mir
gryz
łyk
gryz
Mir
gryz
- 25%
***
Siedzę na kawie z M.:
"Podobno nikt jeszcze
nie przeżył śmierci"
(11.12.13)
gryz
Mir
łyk
gryz
łyk
łyk
Mir
Mir
gryz
łyk
gryz
Mir
gryz
- 25%
***
Siedzę na kawie z M.:
"Podobno nikt jeszcze
nie przeżył śmierci"
(11.12.13)
wtorek, 10 grudnia 2013
05.12.13
Wiatr zrywa z ulic przemarznięty asfalt. Miasto zamienia się w rodzaj choinki, ludzie jak bombki, tłuści, okrągli, opatuleni w kilkanaście warstw (na wszelki wypadek), w ciągłym kiwaniu boczno-torbowym; na ścianach światła gwiazd plastikowych. Wszystko z plastiku.
Asfalt unosi się mniej więcej na wysokości oczu, wszechrozprzestrzenianie się czerni, jak choroba, wstępująca może z wolna ślepota. Czuć zapach. Powietrze pierwszy raz od dawna ma zapach. Zapach powietrza.
Puste biblioteki. Kawy w promocjach. Czekają.
Wieża jest
martwym elementem nieba.
O 17 chleb jeszcze miękki.
(05.12.13)
Asfalt unosi się mniej więcej na wysokości oczu, wszechrozprzestrzenianie się czerni, jak choroba, wstępująca może z wolna ślepota. Czuć zapach. Powietrze pierwszy raz od dawna ma zapach. Zapach powietrza.
Puste biblioteki. Kawy w promocjach. Czekają.
Wieża jest
martwym elementem nieba.
O 17 chleb jeszcze miękki.
(05.12.13)
poniedziałek, 9 grudnia 2013
Tryptyk polski nudny
Zdania składają się z
***
Wykopali Heideggera na bruk
nie ma
już
oczu przenikliwych
ma oczy zalane krwią
Byt jest krwią
Niebyt krwią
Krew obraca się w krew
Reszta jest tylko
układem krążenia
***
fa
sza
ta
fa
sza po bas
przestrzeń przyjmuje formy
bezosobowe
(09.12.13)
***
Wykopali Heideggera na bruk
nie ma
już
oczu przenikliwych
ma oczy zalane krwią
Byt jest krwią
Niebyt krwią
Krew obraca się w krew
Reszta jest tylko
układem krążenia
***
fa
sza
ta
fa
sza po bas
przestrzeń przyjmuje formy
bezosobowe
(09.12.13)
piątek, 6 grudnia 2013
zimowa
życie to
przechodzenie obok
bez słowa
herbata cuchnie
śmiertelnością księgarni
szukam wzrokiem
(06.12.13)
przechodzenie obok
bez słowa
herbata cuchnie
śmiertelnością księgarni
szukam wzrokiem
(06.12.13)
Prtytky w M.
Le.
Elewe
linka
Ewele
miona
wy
miona
Mam mirona
go
chowam
przechowam
przesłucham
***
Firany to
pa
ję
czy
ny
my
ludzkie
wyolbrzymione
pod
koronko-
wości
żółte od
dymania
***
Ele
mele
wele
linka
rozpada puzle na
stół
powigilii
(06.12.13)
Elewe
linka
Ewele
miona
wy
miona
Mam mirona
go
chowam
przechowam
przesłucham
***
Firany to
pa
ję
czy
ny
my
ludzkie
wyolbrzymione
pod
koronko-
wości
żółte od
dymania
***
Ele
mele
wele
linka
rozpada puzle na
stół
powigilii
(06.12.13)
papierokno
kałuże gasną jedna
po drugiej
noc
nie śni deszczu
nie przymarza
gdzieś tam
naprzeciwko
są ludzie i huragany
inne i nakręcone
w odwrotną stronę
Czas jest sztucznie doświetlony
rodzaj oszustwa
przestawiony
nie ma już nietoperzy
(06.12.13; 00:34)
po drugiej
noc
nie śni deszczu
nie przymarza
gdzieś tam
naprzeciwko
są ludzie i huragany
inne i nakręcone
w odwrotną stronę
Czas jest sztucznie doświetlony
rodzaj oszustwa
przestawiony
nie ma już nietoperzy
(06.12.13; 00:34)
niedziela, 1 grudnia 2013
TOPOS
Naprawdę jest szelest duszy
czy rzeczywiście
można mówić i pytać
tak bezpośrednio
o zawartość ucha?
Mama mówiła: że oko
jest pełne przywidzeń
i to tam
zaczyna się
zmysł dotyku
(a nigdy nie
dotyka się
dokońca
nakońcu bowiem
zanika czucie)
Potem zaś wszytko
spływa żyłami
tam rozpada na rzeki
i wylewa
na brzeg
Mama mówiła: to myśl
jest synu u podstawy
dalej są tylko
trzaśnięcia
okien
(27.11.13)
czy rzeczywiście
można mówić i pytać
tak bezpośrednio
o zawartość ucha?
Mama mówiła: że oko
jest pełne przywidzeń
i to tam
zaczyna się
zmysł dotyku
(a nigdy nie
dotyka się
dokońca
nakońcu bowiem
zanika czucie)
Potem zaś wszytko
spływa żyłami
tam rozpada na rzeki
i wylewa
na brzeg
Mama mówiła: to myśl
jest synu u podstawy
dalej są tylko
trzaśnięcia
okien
(27.11.13)
sobota, 30 listopada 2013
tywnienorma
Tędy dokąd byli
Tu
którzy są
kiedy i gdzie
oni
wtedy tam stąd
wędrowali Ci po
co, dlaczego?
(analiza i interpretacja)
(27.11.13)
Tu
którzy są
kiedy i gdzie
oni
wtedy tam stąd
wędrowali Ci po
co, dlaczego?
(analiza i interpretacja)
(27.11.13)
poniedziałek, 18 listopada 2013
poniedziałek, 11 listopada 2013
ciasto
moje miasto jak
śnięta ryba
reflektoryczność rozpierzchła kurzów starówki
wszechsen
wszechwilgoć
wszechnic
oczu szklanych rozrzucona po kątach
nieśmiałość; kołysanie senne
żyrandoli
wyschniętych fontann chłeptanie
głuchy wzrok zszarzałych figur ratusza
kolumny jakby w tańcu
wolnym
może walc
(03.10.13)
śnięta ryba
reflektoryczność rozpierzchła kurzów starówki
wszechsen
wszechwilgoć
wszechnic
oczu szklanych rozrzucona po kątach
nieśmiałość; kołysanie senne
żyrandoli
wyschniętych fontann chłeptanie
głuchy wzrok zszarzałych figur ratusza
kolumny jakby w tańcu
wolnym
może walc
(03.10.13)
rtaet
pryzmat 1
wszystko
a ile mnie?
pryzmat 2
ja
a ile we mnie?
czasem zaczyna się i bywa
czasem rozpierzchła i trzęsie się
galarepatyczna
trochę sado i na
m
(10.11.13)
wszystko
a ile mnie?
pryzmat 2
ja
a ile we mnie?
czasem zaczyna się i bywa
czasem rozpierzchła i trzęsie się
galarepatyczna
trochę sado i na
m
(10.11.13)
niedziela, 27 października 2013
czwartek, 24 października 2013
Orgia
Gra światłem i ciemnością, wydobywanie, łuskanie pajęczyn, śledzenie motyla. Budujemy coś na kształt scenografii, na środku kwietnik, pod nim zakurzona ławka, połamane krzesła, wokoło wygięcie blach, a wszystko to do góry nogami, albo na boku, na skos, wywrócone w świetle reflektora rzuca na podziurawioną bezlitosnym upływem czasu ścianę rozmyty, zmącony cień zupełnie nowego, nieistniejącego świata, świata odbitego, przesłonionego. Kształty z wolna zaczynają się poruszać, rozciągać, zwężać, migotając wyłażą z odrapanych tynków, transformują, wciąż niewyraźne dla oka przechodzą pomiędzy rozrzuconymi w ostatecznym chaosie elementami syntetycznej układanki. Nikt tego nie widzi, stoją jak gdyby nigdy nic, piją, rozmawiają. Cienie zbierają się w centrum, przyciągane jakąś tajemniczą siłą, niewidzialną grawitacją, złażą się, ściskają, układają, formują w jednolitą bryłę, coraz większą i większą, nabierają wyrazu, konturyczność wzmacniana niemym poruszeniem powietrza; zebrane w jednym punkcie ostatecznie spłaszczają powierzchnię pomieszczenia, odbierając jej jakikolwiek materialny wymiar, objętość. Tłoczenie, w kawałku przestrzeni cała istota przedmiotu, kumulacja. Na skraju wybuchu
Gaśnie reflektor.
(23.06.13)
Gaśnie reflektor.
(23.06.13)
wtorek, 15 października 2013
poniedziałek, 14 października 2013
wtorek, 8 października 2013
Guliwer
pola pszenicy oblane słońcem
odległa podróż; mijanie drzew
mglisty pejzaż pokryty warstwą dymu
słupy wysokiego napięcia
kable rozpięte pomiędzy stacjami
z benzyną
śmietnik, rozbicie drogi
lasy wygięte; powykręcane
cienie powietrza
znaki
zakaz wyprzedzania
postoju
ogród nagrobków/
droga do tartaku
latający ludzie; gdzieś
wysoko
w zatrzymanym na chwile opadzie
kłamcy
odór piwa
szyba uderza w ogołocone przydrożne gałęzie
dziecko podnosi z ulicy zapałętany papierek
Przystanek. Zatrzymanie.
(08.10.13)
odległa podróż; mijanie drzew
mglisty pejzaż pokryty warstwą dymu
słupy wysokiego napięcia
kable rozpięte pomiędzy stacjami
z benzyną
śmietnik, rozbicie drogi
lasy wygięte; powykręcane
cienie powietrza
znaki
zakaz wyprzedzania
postoju
ogród nagrobków/
droga do tartaku
latający ludzie; gdzieś
wysoko
w zatrzymanym na chwile opadzie
kłamcy
odór piwa
szyba uderza w ogołocone przydrożne gałęzie
dziecko podnosi z ulicy zapałętany papierek
Przystanek. Zatrzymanie.
(08.10.13)
sobota, 5 października 2013
patos
przeterminowanie
zaczynają cuchnąć/ rozkład wszechrzeczy
nogi założone za głowę
czy raczej
głowa za nogi
gwarancja świętego spokoju
(przychodzą i przechodzą
obok pudła)
zza szkła patrzy
z równą pogardą
wzrok zatrzymany w połowie spojrzenia
teraz
kto patrzy bardziej
i dlaczego
nie mruga?
(05.10.13)
zaczynają cuchnąć/ rozkład wszechrzeczy
nogi założone za głowę
czy raczej
głowa za nogi
gwarancja świętego spokoju
(przychodzą i przechodzą
obok pudła)
zza szkła patrzy
z równą pogardą
wzrok zatrzymany w połowie spojrzenia
teraz
kto patrzy bardziej
i dlaczego
nie mruga?
(05.10.13)
kombinerki
rzadkość
rozjeżdżam się
rozjeżdżamy
na płask
przeleżenie życia
mijanie mebli
pustych talerzy
/a wszystko to/
jakby zabawa formą
/Ja, my, Oni, ty/
jakby zabawa formą
zdaje się jestem
pociągnięciem sznurka
a wtedy
/z kuluarów/
mówią
potrafisz latać
i co?
Wschodzę, a może to Zachód
puszczony od tyłu;
łabędzie w beztroskim płynięciu
szklana tafla pozytywki
i ding
dong
ding
dong
stłumienie melodii
wyrywającej
/jakby sprężyna/
trzask
więc zeskakuję, nogi zapadłe, trzęsienie członków
wygrzebanie
Biuro Rzeczy Znalezionych
półka 147
(05.10.13)
rozjeżdżam się
rozjeżdżamy
na płask
przeleżenie życia
mijanie mebli
pustych talerzy
/a wszystko to/
jakby zabawa formą
/Ja, my, Oni, ty/
jakby zabawa formą
zdaje się jestem
pociągnięciem sznurka
a wtedy
/z kuluarów/
mówią
potrafisz latać
i co?
Wschodzę, a może to Zachód
puszczony od tyłu;
łabędzie w beztroskim płynięciu
szklana tafla pozytywki
i ding
dong
ding
dong
stłumienie melodii
wyrywającej
/jakby sprężyna/
trzask
więc zeskakuję, nogi zapadłe, trzęsienie członków
wygrzebanie
Biuro Rzeczy Znalezionych
półka 147
(05.10.13)
wtorek, 24 września 2013
tak o o tak
ta przeklęta dwustronność
która
każe mi wierzyć w ducha i materię
przyjaźń oczu i nienawiść marzenia
dotyk splamiony
spekulacją
rozdzieram szaty
czy jestem pod, czy w nich, pomiędzy, czy
wcale
tu racja
racja tam
dwie racje
czy więcej?
(24.09.13)
która
każe mi wierzyć w ducha i materię
przyjaźń oczu i nienawiść marzenia
dotyk splamiony
spekulacją
rozdzieram szaty
czy jestem pod, czy w nich, pomiędzy, czy
wcale
tu racja
racja tam
dwie racje
czy więcej?
(24.09.13)
poniedziałek, 23 września 2013
obraz stołu
patrzę na uwiędłość
w zgięciach łodyg i opadzie
wyschnięcia, gdzieś
między wypłowieniem, a wykręceniem chaotycznym
liści
wącham uwiędłość
nie ma zapachu
w smaku cierpka
dotykam uwiędłość
rozpada się pod naciskiem dłoni
spada na blat
leży
bezgłośnie zamienia, transformuje
wspomnienie czasów napojonych
uwiędła na amen
zatrzymana w wazonowym załamaniu światła
lampy
(23.09.13)
w zgięciach łodyg i opadzie
wyschnięcia, gdzieś
między wypłowieniem, a wykręceniem chaotycznym
liści
wącham uwiędłość
nie ma zapachu
w smaku cierpka
dotykam uwiędłość
rozpada się pod naciskiem dłoni
spada na blat
leży
bezgłośnie zamienia, transformuje
wspomnienie czasów napojonych
uwiędła na amen
zatrzymana w wazonowym załamaniu światła
lampy
(23.09.13)
czwartek, 5 września 2013
powrót
szukam
nasłuchuję kroków i szeptów
własnych
i niewłasnych
martwica przestrzeni
we mnie płynie
już
dzień poprzedni i przyszły
jeszcze
tyt. i law.
zwinięcie
rozwinięcie
pieczenie, różowienie
skóry
zanika bariera zmysłu
niemożność
(05.09.13; 02:12)
nasłuchuję kroków i szeptów
własnych
i niewłasnych
martwica przestrzeni
we mnie płynie
już
dzień poprzedni i przyszły
jeszcze
tyt. i law.
zwinięcie
rozwinięcie
pieczenie, różowienie
skóry
zanika bariera zmysłu
niemożność
(05.09.13; 02:12)
środa, 31 lipca 2013
incipit
obserwacja
chmurzystość nanoszona atramentem fioletu
szukam boskiej dłoni
opuszka
ratusz wbity
czubkiem, jak w fundament
pozostałe kamienice, niżej
jakby płynąc
powiewa zieleń uschła
na żółć
dziś ósmy dzień stworzenia
cień
po siódmym upale
(31.08.13)
chmurzystość nanoszona atramentem fioletu
szukam boskiej dłoni
opuszka
ratusz wbity
czubkiem, jak w fundament
pozostałe kamienice, niżej
jakby płynąc
powiewa zieleń uschła
na żółć
dziś ósmy dzień stworzenia
cień
po siódmym upale
(31.08.13)
poniedziałek, 22 lipca 2013
niedziela, 21 lipca 2013
kanapka
plac nienazwany
nienazwanego miasta
ceglane oczy katedry
łuki podporowe
wczesny gotyk
skwar
głos ludzi rozmywa strumień fontanny
odbicie pióra
na kartce
cień dłoni
przeska(smyk)iwanie między granulkami
powietrza
podsłuchy
pora obiadowa
paroksyzm głodu
(21.07.13)
nienazwanego miasta
ceglane oczy katedry
łuki podporowe
wczesny gotyk
skwar
głos ludzi rozmywa strumień fontanny
odbicie pióra
na kartce
cień dłoni
przeska(smyk)iwanie między granulkami
powietrza
podsłuchy
pora obiadowa
paroksyzm głodu
(21.07.13)
NH
koc
ko(czuję)
nieprzerwane pochody antylop
kwiaty suknie
suknie na kwiatach
powietrzny ruch obrazów
rozmywają się
siedzę, a może
przesuwam się
naprzeciw
pustoszeję
nagle nic
jak gdyby nigdy
przerwane niemilczenie
dywan
stoisz
dywan
rozmowa
mówisz
tup
tup
tupot
zagłusza
siedzę, a może
przesuwam się
czasem, zdaje się
oczy
niedoliczone
migocę wtedy bezgłośnie
antylopy zrzucają suknie
kiedy to
tylko gra świateł
rozbieganie
odbijasz się we mnie
ja szyba i ja
kolejna grupa
zaś intymność
depcze dywan
(20.07.13)
ko(czuję)
nieprzerwane pochody antylop
kwiaty suknie
suknie na kwiatach
powietrzny ruch obrazów
rozmywają się
siedzę, a może
przesuwam się
naprzeciw
pustoszeję
nagle nic
jak gdyby nigdy
przerwane niemilczenie
dywan
stoisz
dywan
rozmowa
mówisz
tup
tup
tupot
zagłusza
siedzę, a może
przesuwam się
czasem, zdaje się
oczy
niedoliczone
migocę wtedy bezgłośnie
antylopy zrzucają suknie
kiedy to
tylko gra świateł
rozbieganie
odbijasz się we mnie
ja szyba i ja
kolejna grupa
zaś intymność
depcze dywan
(20.07.13)
Bipedalism (dwunożność)
horyzont góra maleńkijność
wieczne a propos człowieczeństwa
chodzenie na dwóch nogach
zapominam czasem
parzystokopytalizm
owo uświadczenie
rytmiki kroku
świadek mojego
wywyższenia
nad byt
planktonu
(20.07.13)
wieczne a propos człowieczeństwa
chodzenie na dwóch nogach
zapominam czasem
parzystokopytalizm
owo uświadczenie
rytmiki kroku
świadek mojego
wywyższenia
nad byt
planktonu
(20.07.13)
ero(tyka)
siedzę
bliżej
można rzec na bliskość
odległość oddechu
przechodzi aktor
kinowy
ma w garści
projekcję kobiety
ciała i powierzchowności
owych stanów
bycia trzymaną
barieryczna dwustronność ławki
prze - chodzenie
prze - siedzenie
(19.07.13)
bliżej
można rzec na bliskość
odległość oddechu
przechodzi aktor
kinowy
ma w garści
projekcję kobiety
ciała i powierzchowności
owych stanów
bycia trzymaną
barieryczna dwustronność ławki
prze - chodzenie
prze - siedzenie
(19.07.13)
zwierzenie
Od dziecka miałem nieopisany sentyment do kobiet pracujących w kawiarniach
można powiedzieć
można uznać za rodzaj "miłości"
przelotnych
trwających mniej więcej tyle co smak popijanego szklanką zimnej wody
gęstego porannego espresso
Jest to
pewien rodzaj łączności
oparty na parzeniu i konsumpcji
rozgrywająca się w smakowości kubków
erotyczna gra
filiżanek
(16.07.13)
można powiedzieć
można uznać za rodzaj "miłości"
przelotnych
trwających mniej więcej tyle co smak popijanego szklanką zimnej wody
gęstego porannego espresso
Jest to
pewien rodzaj łączności
oparty na parzeniu i konsumpcji
rozgrywająca się w smakowości kubków
erotyczna gra
filiżanek
(16.07.13)
wtorek, 16 lipca 2013
CoffeePlanet
natężenie sodomitów
czuję się jak w obcym świecie
kawa cuchnie cebulą
w. rozpływa się w bezlitosnym obrocie wiatraka w kolorze tęczy
uśpienie
gadki kobiece
oblężenie parapetu
podkulają nogi
emancypacja spodniowości
przepełnienie pustych linii
sec
esja
rozmyślam
kieliszki mogą mieć tyle kształtów
nie zliczam
odrapuję stół
i ten sufit
[11.07.13]
czuję się jak w obcym świecie
kawa cuchnie cebulą
w. rozpływa się w bezlitosnym obrocie wiatraka w kolorze tęczy
uśpienie
gadki kobiece
oblężenie parapetu
podkulają nogi
emancypacja spodniowości
przepełnienie pustych linii
sec
esja
rozmyślam
kieliszki mogą mieć tyle kształtów
nie zliczam
odrapuję stół
i ten sufit
[11.07.13]
literabura
niegdyś,
gdy z tego ostatecznego pomieszania
składać potrafiłem zdania
i znaczenia
niegdyś,
gdy z subatomowych rozkładów myśli
labiryntyzacji kontekstu
wszechroztopu
sklejałem bezwład w figury stylistyczne
nie niebo nad głową
nie ziemię pod nogami
tak w dosłowność spływający ryk
fontanien
niedołężna parafraza szeptów ludzkich
zakwit
rozkwit
przekwit
[06.06.13] FTO
gdy z tego ostatecznego pomieszania
składać potrafiłem zdania
i znaczenia
niegdyś,
gdy z subatomowych rozkładów myśli
labiryntyzacji kontekstu
wszechroztopu
sklejałem bezwład w figury stylistyczne
nie niebo nad głową
nie ziemię pod nogami
tak w dosłowność spływający ryk
fontanien
niedołężna parafraza szeptów ludzkich
zakwit
rozkwit
przekwit
[06.06.13] FTO
lód
mija rok
deszczowo
szczebioce nad głową
gołąb
otóż oczy
nie widzą tak samo
otóż oczy
nie widzą wcale
małe dłonie w małych światach
kieszeni
[05.07.13]
deszczowo
szczebioce nad głową
gołąb
otóż oczy
nie widzą tak samo
otóż oczy
nie widzą wcale
małe dłonie w małych światach
kieszeni
[05.07.13]
porywy w.
w. w szatni świętość
spuszcza z klucza
szkicując nowe uśmiechy
nowe zawirowania wzroku
w. jest zmęczona
faluje
porywa
daje się porwać
w. ta sama
inny wyraz twarzy
dokąd biegnie?
[05.07.13]
spuszcza z klucza
szkicując nowe uśmiechy
nowe zawirowania wzroku
w. jest zmęczona
faluje
porywa
daje się porwać
w. ta sama
inny wyraz twarzy
dokąd biegnie?
[05.07.13]
anamnezis
szukam podobieństw
ust
i ust
oczu
grymasów
odbite na kalce
plakaty francuskich aktorek
koszule w poziome niebieskie paski
kolejne
wcielenia
ciał
nieujrzanych
niezaprzeczonych
nieodżałowanych
[27.06.13]
ust
i ust
oczu
grymasów
odbite na kalce
plakaty francuskich aktorek
koszule w poziome niebieskie paski
kolejne
wcielenia
ciał
nieujrzanych
niezaprzeczonych
nieodżałowanych
[27.06.13]
w oczekiwaniu
w oczekiwaniu
mam oczy
mam usta
mam dłonie
i
pamięć sięgającą najmartwszych zapamiętań
w oczekiwaniu
i
słuch znieczulony / słuch wyczulony
węch oblężony / opuszczony
dotyk / wzrok / przegnicie
[24.06.13]
mam oczy
mam usta
mam dłonie
i
pamięć sięgającą najmartwszych zapamiętań
w oczekiwaniu
i
słuch znieczulony / słuch wyczulony
węch oblężony / opuszczony
dotyk / wzrok / przegnicie
[24.06.13]
niedziela, 23 czerwca 2013
tusz
zobacz
jak w rytmicznym spadaniu kropel dźwięku
odbija się wieczorna szarość
kostek bruku
maleńkie posiedzenia na tkanych z liści ławkach
kobiety w parach
po dwie
roznegliżowane dzieci przy fontannie
gitarzysta bije palcem w drewno
w metal
w drewno
w metal
śpiewaczka wydobywa
po prostu
z ulicy nienapojone wspomnienie
(20.06.13)
jak w rytmicznym spadaniu kropel dźwięku
odbija się wieczorna szarość
kostek bruku
maleńkie posiedzenia na tkanych z liści ławkach
kobiety w parach
po dwie
roznegliżowane dzieci przy fontannie
gitarzysta bije palcem w drewno
w metal
w drewno
w metal
śpiewaczka wydobywa
po prostu
z ulicy nienapojone wspomnienie
(20.06.13)
środa, 19 czerwca 2013
ąco
czas
czas wykręcony i odwirowany
czas rozklekotany
czas wyrwany z obrotów muszli
wykształcanie się sekund wyłanianie
z poprzednich i przyszłych nieistnień
oto w paradzie na tarczy wraca
i odchodzi część cyklu
Przyjdź po nią
następnego dnia lub dzień wcześniej
Przyjdź po nią
pełen wiary i niewiary
Przyjdź po nią i czekaj aż przyjdzie
okręć, jak w tańcu
dotknij
zapamiętaj ulotność zapachu
weź w dłoń
podobieństwo
Zmierzyć
zmierzyć tętno cyklu
(19.06.13)
czas wykręcony i odwirowany
czas rozklekotany
czas wyrwany z obrotów muszli
wykształcanie się sekund wyłanianie
z poprzednich i przyszłych nieistnień
oto w paradzie na tarczy wraca
i odchodzi część cyklu
Przyjdź po nią
następnego dnia lub dzień wcześniej
Przyjdź po nią
pełen wiary i niewiary
Przyjdź po nią i czekaj aż przyjdzie
okręć, jak w tańcu
dotknij
zapamiętaj ulotność zapachu
weź w dłoń
podobieństwo
Zmierzyć
zmierzyć tętno cyklu
(19.06.13)
wtorek, 18 czerwca 2013
poniedziałek, 17 czerwca 2013
presso
Na Rynku pojawiają się pierwsze kwiaty słońca
szum przybranych w pisk gołębi kawiarenek
uśmiechy kamienic
i unoszący się wśród cieni rozkoloryzowanych parasoli
lekki i orzeźwiający aromat
świeżo palonej kawy
{dotykasz mnie ustami
w porozrywaniach tych krótkich chwil
gdy nikt nie patrzy
kwaskowa gorycz czarnej szminki
rozchodząca się kolejno po wyposzczonych smakowych kubkach
nerwach
komórkach
w eter}
dzieci
jak tamtego lata
gonią ptaki
{16.06.13}
szum przybranych w pisk gołębi kawiarenek
uśmiechy kamienic
i unoszący się wśród cieni rozkoloryzowanych parasoli
lekki i orzeźwiający aromat
świeżo palonej kawy
{dotykasz mnie ustami
w porozrywaniach tych krótkich chwil
gdy nikt nie patrzy
kwaskowa gorycz czarnej szminki
rozchodząca się kolejno po wyposzczonych smakowych kubkach
nerwach
komórkach
w eter}
dzieci
jak tamtego lata
gonią ptaki
{16.06.13}
tortilla
paranoiczny
paraformalizm
zawieram się w martwej syntetyce ustalonych konceptów
konwencji
konwenansów
czy daję się zmierzyć
rzeczywiście tak prosto?
ja człowiek?
nadany mam raptem
kreskowy kod
i numer w kolejce
po kebab
{14.06.13}
paraformalizm
zawieram się w martwej syntetyce ustalonych konceptów
konwencji
konwenansów
czy daję się zmierzyć
rzeczywiście tak prosto?
ja człowiek?
nadany mam raptem
kreskowy kod
i numer w kolejce
po kebab
{14.06.13}
poniedziałek, 3 czerwca 2013
szując
wyciekam spod
czasem z
maszerując
maszerując
dziś obudziłem się w nieznanym ogrodzie
klnął wiatr
a drzewa w nieustannym gwałcie
syntezując
przeobrażały
lot
tok
lok
kot
bok
wychodząc spod połączeń
spojeń
kwadratów pościeli
huk
to tik
tak
rozmywanie wskazywanie
i tak do rytmu
maszerując
maszerując
(03.06.13)
czasem z
maszerując
maszerując
dziś obudziłem się w nieznanym ogrodzie
klnął wiatr
a drzewa w nieustannym gwałcie
syntezując
przeobrażały
lot
tok
lok
kot
bok
wychodząc spod połączeń
spojeń
kwadratów pościeli
huk
to tik
tak
rozmywanie wskazywanie
i tak do rytmu
maszerując
maszerując
(03.06.13)
poniedziałek, 20 maja 2013
wyjebawszy didaskalia
PODMIOT I: To jst on. Niewidoczny zupełnie, niewyczuwalny, niewywąchiwalny, niewychwytywalny.
PODMIOT II: To on na co dzień, w każdej minucie, sekundzie, mniej niż sekundzie
PODMIOT III: To on bez istot, ani nieistot; granic, ani niegranic
PODMIOTY I i II: To odbicia, odbicia tego, który znacie, nie zawsze krzywe, choć zazwyczaj.
POMIOT III: Oto oni, ja, ty, ty, oni, ja, oni, ty, ja. Naszkicowani
PODMIOTY I, II, III: Oto świat myśli, moich, czyichś, twoich; świat nieposkromionej imaginacji, kreacji, tworzenia, destrukcji.
Od pod i nad; załamania przestrzeni i znaczenia bez znaczenia; nieokiełznanie i niedopowiedzenie.
PODMIOT I: Czasem wiruję jak wirówka, to znów poukładany nad wyraz.
PODMIOT II: On to.
PODMIOT III: To on
PODMIOT I: Świat z plasteliny
są w nim i liny
i fruwające kawałki ligniny
fiszbiny
PODMIOT II: Są w nim i raki
i kontrataki
maki
bezskrzydłe ptaki
PODMIOT III: Huj
trallalalala
są w nim
w nim są
PODMIOT I: Pasteryzowane polany homognizacji
PODMIOT II: Antropo
apropos
Antropodobieństwa
PODMIOT III: Pierwotne, ochotne zalotne, przedlany
PODMIOT I: On to
PODMIOT III: To on
PODMIOT I: Przykładany do ust zdaje się mieć zapach słony.
PODMIOT: III: Przykładany do nosa zdaje się brzmieć kwaśno.
PODMIOT I: A może wędruję i pełznąc po brzegu
PODMIOT II: Pa pa pa pa pa para
sublimuje.
Zaprzeczenie własnej istoty.
Choroba Choroba Magiczna.
WSZYSCY: Pa ra bola
PODMIOT I (szeptem): O krztę za dużo.
PODMIOT I: Powszednio poobiednio
PODMIOT II: Zamarnie porannie
PODMIOT III: Potwornie wieczornie
PODMIOT I: Dzisiaj śledź
PODMIOT II: Jutro rybka
PODMIOT III: Owoce morza.
PODMIOT I: A może by tak?
PODMIOT II: A może?
PODMIOT III: Gdyby?
PODMIOT I: Słuchajcie!
PODMIOT II, III: Słuchamy!
PODMIOT II, II: Destrukcja
PODMIOT I: Kreacja
PODMIOT II: To on na co dzień, w każdej minucie, sekundzie, mniej niż sekundzie
PODMIOT III: To on bez istot, ani nieistot; granic, ani niegranic
PODMIOTY I i II: To odbicia, odbicia tego, który znacie, nie zawsze krzywe, choć zazwyczaj.
POMIOT III: Oto oni, ja, ty, ty, oni, ja, oni, ty, ja. Naszkicowani
PODMIOTY I, II, III: Oto świat myśli, moich, czyichś, twoich; świat nieposkromionej imaginacji, kreacji, tworzenia, destrukcji.
Od pod i nad; załamania przestrzeni i znaczenia bez znaczenia; nieokiełznanie i niedopowiedzenie.
PODMIOT I: Czasem wiruję jak wirówka, to znów poukładany nad wyraz.
PODMIOT II: On to.
PODMIOT III: To on
PODMIOT I: Świat z plasteliny
są w nim i liny
i fruwające kawałki ligniny
fiszbiny
PODMIOT II: Są w nim i raki
i kontrataki
maki
bezskrzydłe ptaki
PODMIOT III: Huj
trallalalala
są w nim
w nim są
PODMIOT I: Pasteryzowane polany homognizacji
PODMIOT II: Antropo
apropos
Antropodobieństwa
PODMIOT III: Pierwotne, ochotne zalotne, przedlany
PODMIOT I: On to
PODMIOT III: To on
PODMIOT I: Przykładany do ust zdaje się mieć zapach słony.
PODMIOT: III: Przykładany do nosa zdaje się brzmieć kwaśno.
PODMIOT I: A może wędruję i pełznąc po brzegu
PODMIOT II: Pa pa pa pa pa para
sublimuje.
Zaprzeczenie własnej istoty.
Choroba Choroba Magiczna.
WSZYSCY: Pa ra bola
PODMIOT I (szeptem): O krztę za dużo.
PODMIOT I: Powszednio poobiednio
PODMIOT II: Zamarnie porannie
PODMIOT III: Potwornie wieczornie
PODMIOT I: Dzisiaj śledź
PODMIOT II: Jutro rybka
PODMIOT III: Owoce morza.
PODMIOT I: A może by tak?
PODMIOT II: A może?
PODMIOT III: Gdyby?
PODMIOT I: Słuchajcie!
PODMIOT II, III: Słuchamy!
PODMIOT II, II: Destrukcja
PODMIOT I: Kreacja
godzina
wpółdo
może za
trzydzieści
przemierzające rytmicznie ulice
ciemne okulary
raz pstryk
dwa pstryk
trzy pstryk
opadanie
mielizna kostek
gdzieś tu może pomiędzy
są i Twoje szczątki
obcasów
tup tup
tupanie
wszystko złożone
w pozór harmonii
wychylające kępki trawy
po 14 źdźbeł
ma
ła
to emancypacja
parzystości
normalnie to
oszalenie
(20.03.13)
może za
trzydzieści
przemierzające rytmicznie ulice
ciemne okulary
raz pstryk
dwa pstryk
trzy pstryk
opadanie
mielizna kostek
gdzieś tu może pomiędzy
są i Twoje szczątki
obcasów
tup tup
tupanie
wszystko złożone
w pozór harmonii
wychylające kępki trawy
po 14 źdźbeł
ma
ła
to emancypacja
parzystości
normalnie to
oszalenie
(20.03.13)
niedziela, 19 maja 2013
requiem d-moll
powolne, rozrywane piski skrzypiec
nim
pojawią się
zagra jeszcze raz
skumulowany błysk witraży
trans-vibrato powietrza
ponure szepty fresków
wychodzący ze ścian
święci
ta maleńkość,
którą odczuwa się
w kolejnych uderzeniach werbli
pływających dłoniach dyrygenta
ty
tura
par
(19.05.13)
nim
pojawią się
zagra jeszcze raz
skumulowany błysk witraży
trans-vibrato powietrza
ponure szepty fresków
wychodzący ze ścian
święci
ta maleńkość,
którą odczuwa się
w kolejnych uderzeniach werbli
pływających dłoniach dyrygenta
ty
tura
par
(19.05.13)
niedziela, 5 maja 2013
czwartek, 25 kwietnia 2013
Odkopane z sterty kartek nienazwanych
Dzień jak co dzień niecodzienny.
Dobry film, kawa, park ten sam od roku i książka. Książka w
okładce. Papierowej. Książka cała z papieru. Ciekaw ile liter tam
by było, gdyby je mierzyć w kilogramach i czy najadłbym się, a
apetyt mam wilczy. Szczególnie na atrament i tusz drukarski. Jadłbym
je, lizał, ssał dzień cały, w słodyczy ich topiłbym pot cały
jaki z oczu bólu cieknie mi po policzkach lub łzy słone jak sól
sama od tych liter czytania. Kamienna.
Ona mówi że idzie jesień. Ja mówię,
że połowa lata, a ona mi wtedy: Jesień idzie!”. Pytam gdzie, a
ona: „Patrz liść”. I rzeczywiście, liść tam zawsze jest.
Jeden albo dwa, pożółkłe nawet czasem, choć w przeważającej
większości to ofiary wiatru najzwyklejszego, co im życie odebrał
w kwiecie wieku, gdy zielone wciąż jeszcze. Jak to liście. Szkoda
mi tych liści, choć są w sumie jak ludzie, bardziej tylko zieleni,
w sumie jak to liście, co dziwić nie powinno.
sobota, 20 kwietnia 2013
odfruwy
moje małe mózgowe filharmonie
fart
fartowne nałożenia dźwięków
wzajemne
fir-
firmamentyczne alokacje
położeń lokalnie
horyzontalnych
mierze
mierzenie
mierzeja
fałszujące na drutach szwaczki
ich małe tańcujące druciki
o czterech łapach
jakby nigdy niedostatecznie
rozpatrzone
maleńkie
malujące
maleńkość
porażenie bezpośrednie
zaliczane do kolejnych podgrup
przełożenia papieru
gdzie
i dokąd??
wędrujące linie
poniekąd zawsze oddane
i przykładane do śliniących ran
pamiętam jak
wysyłały
sygnały
niezrozumiałe dla przyszłych pokoleń
to one
wyłożone na stół
zdawały się rzucać w kwietniowym świetle
ledwie wykrywalny
odblask karcianej czerwieni
otępienie
a nuż
za kolejnymi ostatecznościami
-----------------------
zmierzenie
fioletowe słońca
kolejno liczone
niezapomnienia
jak zawsze
jak nigdy
strzepane w popielniczkę
zapalności porażeń
V
śmiertelność przyłożeń
nie brane pod uwagę
arystokratyczne proweniencje
ojców i matek
zapomnienia
i
i
i
mor
statyczne ujęcia
hal
przestrzeń
roznoszący się pogłos
echo
bieżę odtąd
dotąd
tam
stąd
dlaczego jesteś tu
kiedy odnoszę Cię na miejsce?
pierwiosnki
wyzerkujące spod kłód
zatęchli świadkowie piątkowych
odfruwów
(20.04.13)
Chardonnay
fart
fartowne nałożenia dźwięków
wzajemne
fir-
firmamentyczne alokacje
położeń lokalnie
horyzontalnych
mierze
mierzenie
mierzeja
fałszujące na drutach szwaczki
ich małe tańcujące druciki
o czterech łapach
jakby nigdy niedostatecznie
rozpatrzone
maleńkie
malujące
maleńkość
porażenie bezpośrednie
zaliczane do kolejnych podgrup
przełożenia papieru
gdzie
i dokąd??
wędrujące linie
poniekąd zawsze oddane
i przykładane do śliniących ran
pamiętam jak
wysyłały
sygnały
niezrozumiałe dla przyszłych pokoleń
to one
wyłożone na stół
zdawały się rzucać w kwietniowym świetle
ledwie wykrywalny
odblask karcianej czerwieni
otępienie
a nuż
za kolejnymi ostatecznościami
-----------------------
zmierzenie
fioletowe słońca
kolejno liczone
niezapomnienia
jak zawsze
jak nigdy
strzepane w popielniczkę
zapalności porażeń
V
śmiertelność przyłożeń
nie brane pod uwagę
arystokratyczne proweniencje
ojców i matek
zapomnienia
i
i
i
mor
statyczne ujęcia
hal
przestrzeń
roznoszący się pogłos
echo
bieżę odtąd
dotąd
tam
stąd
dlaczego jesteś tu
kiedy odnoszę Cię na miejsce?
pierwiosnki
wyzerkujące spod kłód
zatęchli świadkowie piątkowych
odfruwów
(20.04.13)
Chardonnay
środa, 17 kwietnia 2013
studiummrugania
Zamknąwszy
oczy.
Każdorazowo zamykając oczy, w przestrzeni pomiędzy źrenicami budujemy
nowe obrazy, nieznane dotąd, obce i odległe, niekiedy niechciane,
pragnienia świadome lub podświadome, mniej lub bardziej prawdziwe,
czasem zupełnie fantastyczne, to znowuż aż nadto realne. Proces
zamykania oczu jest procesem czysto fizjologicznym- niczem więcej
jak rozwarciem i opadnięciem powieki, somatyczną reakcją na
nerwowy komunikat układu nerwowego o niedostatecznym nawilżeniu
powierzchni ocznej gałki. Przemykające nam wtedy przez myśl
obrazy, łudząco podobne do codziennych wrażeń, do jakich
przyzwyczaił nas zmysł wzroku, zdają się być odczuciami
metafizycznymi, materializacją dawno zapomnianego dziecięcego
marzenia, przypomnieniem szczęść i trosk dawnych sytuacji,
odpychanym obrazem wstydliwych żądz czy namiętności, mimowolną
retrospekcją głęboko skrywanych fantazyj. Mruganie należy do
jednej z najszybciej wykonywanych przez ludzkie mięśnie czynności-
organizm człowieka mruga średnio od 1 do 2 razy w ciągu 10 sekund;
pojedyncze mrugniecie trwa zaś zaledwie trzecią część sekundy.
Każde mrugnięcie jest krótkim indywidualnym snem. Klatką z
niedopowiedzianego filmu.
W ciągu dnia mrugamy łącznie około 25 minut. W trakcie trwania całego życia mrugamy bez przerwy przez nawet ponad rok czasu.
widok na Asfalty
patrzę na Asfalty
opuszczone mrowiska
pajęcza siatka linii odcinającyh
(perspektywa drzewa)
pozwala na dokładne zbadanie
planu dnia insekta
odżegnując się śmiało od modowej stałości Asfaltów
kolory żywe
i żywsze
noszą czapki i sandały w paski
w tę i z powrotem
w powrotem i z tę
założenie
postawienie na czerwone
ruletka
(17.04.13)
opuszczone mrowiska
pajęcza siatka linii odcinającyh
(perspektywa drzewa)
pozwala na dokładne zbadanie
planu dnia insekta
odżegnując się śmiało od modowej stałości Asfaltów
kolory żywe
i żywsze
noszą czapki i sandały w paski
w tę i z powrotem
w powrotem i z tę
założenie
postawienie na czerwone
ruletka
(17.04.13)
maty
Założone formy
istnienia
(noga na nogę)
bieg zwężających się przewodów, którymi
płynie dziś
i wczoraj
przebudzone
rozbudzenia
/ ruch i stagnacja
krzepnięcie
nadany z góry kształt
przyszłe przedłoże nieustanności
bezzmiennej
brzemiennej
zatkniecie na iluzorycznym palu (saszłyku)
ewolucji
wyrok
siedzenie na miękkim puchu
ustalonego porządku
porządku siedzenie
puchu ustalonego na miękkim
(17.04.13)
istnienia
(noga na nogę)
bieg zwężających się przewodów, którymi
płynie dziś
i wczoraj
przebudzone
rozbudzenia
/ ruch i stagnacja
krzepnięcie
nadany z góry kształt
przyszłe przedłoże nieustanności
bezzmiennej
brzemiennej
zatkniecie na iluzorycznym palu (saszłyku)
ewolucji
wyrok
siedzenie na miękkim puchu
ustalonego porządku
porządku siedzenie
puchu ustalonego na miękkim
(17.04.13)
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
na patyku
czternastego
otwierają się lodziarnie
wyłączone z ruchu ulic
mleczne enklawy
śpiew i pomruk
chrzęst zdrapywany
miano szeleszczących
i wanilie
tory, a w torach
po zwyciestwo
i medal
w trzech kolorach
przy
stawanie
(14-15.04.13)
otwierają się lodziarnie
wyłączone z ruchu ulic
mleczne enklawy
śpiew i pomruk
chrzęst zdrapywany
miano szeleszczących
i wanilie
tory, a w torach
po zwyciestwo
i medal
w trzech kolorach
przy
stawanie
(14-15.04.13)
czwartek, 11 kwietnia 2013
nihihhihihihihst
w obrotach przestrzni
paraliż
odbita w niewłaściwą stronę
plaga odcieni
wiązka
maleńkość doklejanych znaczeń
może
faluje
jak półmrok
i półświatło
a może tylko
przeskakując z orbity na orbitę
przypomina
że nie do końca
(11.04.13)
paraliż
odbita w niewłaściwą stronę
plaga odcieni
wiązka
maleńkość doklejanych znaczeń
może
faluje
jak półmrok
i półświatło
a może tylko
przeskakując z orbity na orbitę
przypomina
że nie do końca
(11.04.13)
powrót/tieatr
nocą, gdy wracam niedomalowany
może rozrzucam coś niecoś
zanadto
retrospektywnie
to jak
(09.04.13)
może rozrzucam coś niecoś
zanadto
retrospektywnie
to jak
(09.04.13)
Martwica Muzgó
Wraz z odległością zdaje
się tracić dawną mądrość
ostrosć
nic, a może
nic
...- dawno utracony raj
Wrażliwość
doprawdy?
(25.03.13)
się tracić dawną mądrość
ostrosć
nic, a może
nic
...- dawno utracony raj
Wrażliwość
doprawdy?
(25.03.13)
Kaligrafia połączenie
Uwzięty zupełnie, tak mam już
Stan Podgorączkowy
miniony-
pez form
a buch
fiks fiks fiks
szczere mal
owidła na materacach
ach wraca wracaj
maleńko prędko
doń
(25.03.13)
Stan Podgorączkowy
miniony-
pez form
a buch
fiks fiks fiks
szczere mal
owidła na materacach
ach wraca wracaj
maleńko prędko
doń
(25.03.13)
poniedziałek, 25 marca 2013
wtorek, 19 marca 2013
mime zis
rzeczy
oczywistość
podana fil- harmonijnym zabiegom
rekompozycji
może to ja jestem
będąc
byłem
(18.03.13)
oczywistość
podana fil- harmonijnym zabiegom
rekompozycji
może to ja jestem
będąc
byłem
(18.03.13)
translatując
Faktycznie
w przekładach mistrzów
niepohamowana kłamliwość
oddawszy cząstkę sierpniowego wieczora
subiekcji fragmentu kartki
tracąc swój miesiąć i porę
raz jeszcze w dłoniach bluźniercy
do reszty
prze staje
(18.03.13)
w przekładach mistrzów
niepohamowana kłamliwość
oddawszy cząstkę sierpniowego wieczora
subiekcji fragmentu kartki
tracąc swój miesiąć i porę
raz jeszcze w dłoniach bluźniercy
do reszty
prze staje
(18.03.13)
sobota, 16 marca 2013
odzież używana ze skandynawii
Tu
kupuje się na ilość stron
przestrzeń
pomiędzy pierwszym i ostatnim słowem
otwarciem i zamknięciem powieki
mrug
(16.03.13)
kupuje się na ilość stron
przestrzeń
pomiędzy pierwszym i ostatnim słowem
otwarciem i zamknięciem powieki
mrug
(16.03.13)
piątek, 15 marca 2013
Kochanowskiego parafraza obrzygana
bywając
w pewnych okresach
tworem dwugłowym
miesza się z powietrzem w sposób niekontrolowany
tak
tik
tak
nieświadomy
jak drzewa
farbowane
i roznoszone na wietrze
myśli pogwałcone
(14.03.13)
w pewnych okresach
tworem dwugłowym
miesza się z powietrzem w sposób niekontrolowany
tak
tik
tak
nieświadomy
jak drzewa
farbowane
i roznoszone na wietrze
myśli pogwałcone
(14.03.13)
poniedziałek, 11 marca 2013
niedziela, 10 marca 2013
y zamiast j yak u Fryderyka
nieprzypadkiem jesteśmy
choć zdawaćbysięmogło
tu i teraz
tam i wtedy
w delikatnych drganiach ospałej tafli jeziora
bezwładnymi porywami fantazyi
(10.03.13)
choć zdawaćbysięmogło
tu i teraz
tam i wtedy
w delikatnych drganiach ospałej tafli jeziora
bezwładnymi porywami fantazyi
(10.03.13)
wnętrznie
wciąż
wciąż gdzieś kiedyś
będąc synonimem przekleństwa
choćby nieświadomie wzajemnie
stajemy się sobie
odleglejsi
niż sprawia to
nieistniejąca codzienność
(10.03.13)
wciąż gdzieś kiedyś
będąc synonimem przekleństwa
choćby nieświadomie wzajemnie
stajemy się sobie
odleglejsi
niż sprawia to
nieistniejąca codzienność
(10.03.13)
wtorek, 5 marca 2013
poniedziałek, 4 marca 2013
Ignaś na heroinie
jak malowane odwilże
fatalny zbieg okoliczności
że mają nosy
oczy
i podpis
(04.03.13)
fatalny zbieg okoliczności
że mają nosy
oczy
i podpis
(04.03.13)
środa, 27 lutego 2013
światbezramek
najbardziej
na kolażach przyznane logicznie
miejsca bytowania
i zaklęcia ponure kolorów
nadklejanych
w filmowości opowiadań na płaszczyźnie
zagłębionej w trzeci wymiar kartki
odstają zagięte rożki niedoci-
śniętych skrawków
a tożsamość gubionych po drodze obrazów
odkłada się warstwowo
w szarości pustych przestrzeni
jak wsadzona w ramkę niedo-
skonałość
(27.02.13)
na kolażach przyznane logicznie
miejsca bytowania
i zaklęcia ponure kolorów
nadklejanych
w filmowości opowiadań na płaszczyźnie
zagłębionej w trzeci wymiar kartki
odstają zagięte rożki niedoci-
śniętych skrawków
a tożsamość gubionych po drodze obrazów
odkłada się warstwowo
w szarości pustych przestrzeni
jak wsadzona w ramkę niedo-
skonałość
(27.02.13)
niedziela, 24 lutego 2013
Historia niejakiego Marlona B.
myśl
przemysł przemyśl
podobno marlon brando pochodził z polski
i to tu
wykrzywiono mu
szczękę
(24.02.13)
przemysł przemyśl
podobno marlon brando pochodził z polski
i to tu
wykrzywiono mu
szczękę
(24.02.13)
bulzaj
Miewam w sobie wiedzenia
przedkształtne niespełna
rozgrzane na pył
i nad tym to rozkruszeniem
wynikam
punktualnie
w dziesiątkę
(24.02.13)
przedkształtne niespełna
rozgrzane na pył
i nad tym to rozkruszeniem
wynikam
punktualnie
w dziesiątkę
(24.02.13)
pokój
na ścianie
mam puste miejsce po obrazie
pomarańcz
pomarańcz
pomarańcz
oliwka
oliwka
oliwka
za tym przykładem
dopalenia setnej świecy
budzą tylko pytanie
gdzie zasypia
uleciały
płomień
(24.02.13)
mam puste miejsce po obrazie
pomarańcz
pomarańcz
pomarańcz
oliwka
oliwka
oliwka
za tym przykładem
dopalenia setnej świecy
budzą tylko pytanie
gdzie zasypia
uleciały
płomień
(24.02.13)
czwartek, 21 lutego 2013
Aforyzm niczym Nietzsche, choć bardziej Schopenhauer
Najlepszym lekarstwem na uzależnienia są kobiety.
Wszelako równocześnie są także najgorszym z nałogów.
(21.02.13)
Wszelako równocześnie są także najgorszym z nałogów.
(21.02.13)
niedziela, 17 lutego 2013
le Targ
przejściowe stany niebycia
zastanności fartownej
wypoduszeń
to afokstrotyczne leżenia
dziennonocne
za
role-
tnicze
zdżezowienia samozachłannej reprodukcji
stanów poprzednich
i przedprzyszłych
dotknięc para-
intymnych
falestowanych podszeptywań drzwi zaskrzypień
ma gdzie kiedy
uwija więc
pajęczynki
faktycznie zaś przy-
chodząc co dzień
w tąsamowość
lasów powtórzeń
zdać się można
szatnianym numerkiem
(17.02.13)
zastanności fartownej
wypoduszeń
to afokstrotyczne leżenia
dziennonocne
za
role-
tnicze
zdżezowienia samozachłannej reprodukcji
stanów poprzednich
i przedprzyszłych
dotknięc para-
intymnych
falestowanych podszeptywań drzwi zaskrzypień
ma gdzie kiedy
uwija więc
pajęczynki
faktycznie zaś przy-
chodząc co dzień
w tąsamowość
lasów powtórzeń
zdać się można
szatnianym numerkiem
(17.02.13)
czwartek, 14 lutego 2013
общий
Pamiętam jak dziś
to jutro
pokochałem Cię rok temu
mam wszystko na papierze
datę
godzinę
cenę
numer seryjny
tytuł
nie wszystko
(14.02.13)
to jutro
pokochałem Cię rok temu
mam wszystko na papierze
datę
godzinę
cenę
numer seryjny
tytuł
nie wszystko
(14.02.13)
CO
Bliskość wypływa z kratek wentylacyjnych
bladym strumieniem
bezzapachu
czy jesteś tu,
czy jestem tam
sfermentowawszy
narkotykiem
przybiegi intymne jak
chwilę trwające
zaoddychania
wybałuszenia okien
krzywizny powietrza
szkicujesz mnie
znowu
bez wybaczenia
całego w fałdach
(14.02.13)
bladym strumieniem
bezzapachu
czy jesteś tu,
czy jestem tam
sfermentowawszy
narkotykiem
przybiegi intymne jak
chwilę trwające
zaoddychania
wybałuszenia okien
krzywizny powietrza
szkicujesz mnie
znowu
bez wybaczenia
całego w fałdach
(14.02.13)
mistyfikacja, taka sytuacja
Czasem, jak niemowlę
zawieszone nad urwiskiem
podziwiam widok
tragizm komedii zwanej istnieniem
śmieję się do rozpuku
jestem jedynym punktem
pozo
stałym
(14.02.13)
zawieszone nad urwiskiem
podziwiam widok
tragizm komedii zwanej istnieniem
śmieję się do rozpuku
jestem jedynym punktem
pozo
stałym
(14.02.13)
poniedziałek, 11 lutego 2013
antrakt żałosny
jak maleńkie
popędów czarne skrzydelka
przy głowach poplątane
witki
szaleństwo półwieczora
gdy jeszcze księżyce
słońca
i chmury
unoszą w powietrzu drobinki
porwanych gazet
pomlaskiwań obiednich
mlek rozlanych białowość
antrakt żałosny
pomiędzy
(11.02.13)
popędów czarne skrzydelka
przy głowach poplątane
witki
szaleństwo półwieczora
gdy jeszcze księżyce
słońca
i chmury
unoszą w powietrzu drobinki
porwanych gazet
pomlaskiwań obiednich
mlek rozlanych białowość
antrakt żałosny
pomiędzy
(11.02.13)
in sekt
brzęczę
jak brzęczek
czasem zaszeleszczę
ja raz
ja dwa
ja trzy
rzut
wdechnięte przypadkiem
(11.02.13)
jak brzęczek
czasem zaszeleszczę
ja raz
ja dwa
ja trzy
rzut
wdechnięte przypadkiem
(11.02.13)
wtorek, 5 lutego 2013
A. i Paw
Paw.
Paw?
Paw!
Gdzie?
A. rzuca okiem po chodniku
Tam!
A. dostrzega pawia
A. myślała, że chodzi o rzygi
(05.02.13)
Paw?
Paw!
Gdzie?
A. rzuca okiem po chodniku
Tam!
A. dostrzega pawia
A. myślała, że chodzi o rzygi
(05.02.13)
po wrót
komunardów
najciemniej pod aniołem
rozciągnięcia oczopląsów kropel deszczu
jak nigdy
wyrwane z ciała formy
kontra
u ofiar
jeszcze bardziej
niepoznane kształty
budynki z waty
spływają do studzienek
ludzie schowani
pochowani
wetknięci w szpary
parują
w parach
oczy utkwione w refleksach chodników
(05.02.13)
najciemniej pod aniołem
rozciągnięcia oczopląsów kropel deszczu
jak nigdy
wyrwane z ciała formy
kontra
u ofiar
jeszcze bardziej
niepoznane kształty
budynki z waty
spływają do studzienek
ludzie schowani
pochowani
wetknięci w szpary
parują
w parach
oczy utkwione w refleksach chodników
(05.02.13)
niedziela, 3 lutego 2013
AutoErotyka
całuj mnie
obca powierzchnio szkła
To ja
parabola kryształków srbra
dlaczego?
dlaczego?
dlaczego?
ścięte białka
ścięte brody
ścięte głowy
w umywalkach
całuj mnie
obca powierzchnio szkła
wchłaniałam
wchłaniam
zachłannie
zachłyśnięć pluski
mycia zębów
spróchniałych
gdy stoisz tu tak bezbronny
gdy stoję tu tak głodna
całuj mnie
obca powierzchnio szkła
wystarczająco głęboko
wystarczająco
wystarczająco szeroko
założenia błędne
pustoty odbić
nieistnienia światów zaściennych
całuj mnie
obca powierzchnio szkła
(03.02.13)
obca powierzchnio szkła
To ja
parabola kryształków srbra
dlaczego?
dlaczego?
dlaczego?
ścięte białka
ścięte brody
ścięte głowy
w umywalkach
całuj mnie
obca powierzchnio szkła
wchłaniałam
wchłaniam
zachłannie
zachłyśnięć pluski
mycia zębów
spróchniałych
gdy stoisz tu tak bezbronny
gdy stoję tu tak głodna
całuj mnie
obca powierzchnio szkła
wystarczająco głęboko
wystarczająco
wystarczająco szeroko
założenia błędne
pustoty odbić
nieistnienia światów zaściennych
całuj mnie
obca powierzchnio szkła
(03.02.13)
piątek, 1 lutego 2013
szał
Ziuk
mosty na lewo
niebezpieczne komplikacje i formacje
formowane
ku lecz nie dla
i wiek temu
nie uwierzyłbym
na słowo
(01.02.13)
mosty na lewo
niebezpieczne komplikacje i formacje
formowane
ku lecz nie dla
i wiek temu
nie uwierzyłbym
na słowo
(01.02.13)
kobiety mojego życia
Tosia
Tosieńka!
Tosia
Zosia zosia
Zosia zosia
ZosiA
jak Tadeusz wstawszy
nieobudzon wprawdzie zamarzony
pomiędzy myślami obłoków niebieskimi
zaraz, on
to
Zosia zosia
zosia Zosia
ZosiA
ach tak, jak
gdyby
w czterech wymiarach
"nie uwierzę", przecież nie
ach, nie
Zosia zosia
MarysiA?
Mary zo to!
uff, jakby na jawie
mary senne, wiosennych listków połyskiwania
toż drzewa gołe
jak
Zosia zosia
An tosia
to zo MAry!
ach
(01 II 13)
Tosieńka!
Tosia
Zosia zosia
Zosia zosia
ZosiA
jak Tadeusz wstawszy
nieobudzon wprawdzie zamarzony
pomiędzy myślami obłoków niebieskimi
zaraz, on
to
Zosia zosia
zosia Zosia
ZosiA
ach tak, jak
gdyby
w czterech wymiarach
"nie uwierzę", przecież nie
ach, nie
Zosia zosia
MarysiA?
Mary zo to!
uff, jakby na jawie
mary senne, wiosennych listków połyskiwania
toż drzewa gołe
jak
Zosia zosia
An tosia
to zo MAry!
ach
(01 II 13)
soląc
Na placu
kwiaty
w kwadratach budek zielonych
czarnych spacerów potęskniwania
to noc po-
łudniowa
i postrzępione fasady kamienic
liście powietrzne
zachciane
niedrzewne
podfruwają pod nos
same
dowąchania
i blisko
blisko tak, że
fiu!
chalpy, pluski, od śniegu przy-
i od-
klejania
zastawień ustawień
przy witrynach tanich barów
z kurczakiem
w kolejkach
zamarzłych
(29 I 13)
kwiaty
w kwadratach budek zielonych
czarnych spacerów potęskniwania
to noc po-
łudniowa
i postrzępione fasady kamienic
liście powietrzne
zachciane
niedrzewne
podfruwają pod nos
same
dowąchania
i blisko
blisko tak, że
fiu!
chalpy, pluski, od śniegu przy-
i od-
klejania
zastawień ustawień
przy witrynach tanich barów
z kurczakiem
w kolejkach
zamarzłych
(29 I 13)
poniedziałek, 28 stycznia 2013
autoportret
wreszcie
wstecznie odczuwany
przed własną udręką i natchnieniem
pochylony
do stóp
w pokłonie
jestem płonącą goreją krzaku
i pysznością
zboczeniem
ze ścieżki ewolucji
gdzieś
gdzie?
jest moje spojrzenie
uciekło daleko za ramy lusterka
i zerka
z obrzydzeniem
lustereczko powiedz przecie
kto jest najpiękniejszy w swiecie
sięgam do uszu
są blisko głowy
po bokach
chrząstkowate
a dalej
dalej szara masa
pokrzywienie
i potoki mleka
i ten wstrętny papierek
od cukierka
(28.01.13)
wstecznie odczuwany
przed własną udręką i natchnieniem
pochylony
do stóp
w pokłonie
jestem płonącą goreją krzaku
i pysznością
zboczeniem
ze ścieżki ewolucji
gdzieś
gdzie?
jest moje spojrzenie
uciekło daleko za ramy lusterka
i zerka
z obrzydzeniem
lustereczko powiedz przecie
kto jest najpiękniejszy w swiecie
sięgam do uszu
są blisko głowy
po bokach
chrząstkowate
a dalej
dalej szara masa
pokrzywienie
i potoki mleka
i ten wstrętny papierek
od cukierka
(28.01.13)
Jezu
rozgrz
ey
esz
ysz
w czterdziestym dniu na pus
tyni
to
stanie
świadomości
gdy kwadrylionstumilondwusetne ziarnko
wyciągam z oka
ingerencja w strukturę py
chy
du szności
trła
katr
sęk
w tym tkwi
ę
my
cie
że nie znam pomiędzy
siedmioma grzechami po
łączeń
w stępowań
wy przed aż
miotu
algorytmiki
z wyschniętych korzeni roślin
czerpię coś na kształt s
atysfakcji
oki
ostatnie
i czy to nie egoizm?
składam poku
tę
uką szenie
i sam staję się bohaterem
jednej z
plag
(28.01.13)
ey
esz
ysz
w czterdziestym dniu na pus
tyni
to
stanie
świadomości
gdy kwadrylionstumilondwusetne ziarnko
wyciągam z oka
ingerencja w strukturę py
chy
du szności
trła
katr
sęk
w tym tkwi
ę
my
cie
że nie znam pomiędzy
siedmioma grzechami po
łączeń
w stępowań
wy przed aż
miotu
algorytmiki
z wyschniętych korzeni roślin
czerpię coś na kształt s
atysfakcji
oki
ostatnie
i czy to nie egoizm?
składam poku
tę
uką szenie
i sam staję się bohaterem
jednej z
plag
(28.01.13)
lokomotywa
pamiętam
jak tak to nie
jak nie to tak
to to tak
to to tak to
to tak to to tak to to tak
a gdyby
jeśli
mnie wnieśli
na krzak czereśni?
(28.01.13)
jak tak to nie
jak nie to tak
to to tak
to to tak to
to tak to to tak to to tak
a gdyby
jeśli
mnie wnieśli
na krzak czereśni?
(28.01.13)
śnięcie
Na ulicach mego miasta
mijam rozczłonkowane ciała nietakdawnych przyjaciół
zwiędłe
zgięte
przechylone osobliwie w stronę
padających
promieni telebimów
zachłyśnij się
oddechem powszednim
swobodnym
spójrz, przystanek
autobusy z czekolady
a za kierownicą dawno
zapomniany
bóg
wynikasz ze mnie
a ja spomiędzy drzew
ziarnko śniegu
wykluczam kolejne stadia
przemian
mija zima
nie budzimy się
po co?
(28.01.13)
mijam rozczłonkowane ciała nietakdawnych przyjaciół
zwiędłe
zgięte
przechylone osobliwie w stronę
padających
promieni telebimów
zachłyśnij się
oddechem powszednim
swobodnym
spójrz, przystanek
autobusy z czekolady
a za kierownicą dawno
zapomniany
bóg
wynikasz ze mnie
a ja spomiędzy drzew
ziarnko śniegu
wykluczam kolejne stadia
przemian
mija zima
nie budzimy się
po co?
(28.01.13)
środa, 23 stycznia 2013
Mirona lament przewlekły
Jadziu
kup mi buty
przewracam z boku na bok
w rogu piec
dziewiąte piętro
niespokojne palce
stukające w okno gołębie
cholera!
nie chcę, byś pisała
wiersze; może dzienniki
to dużo pracy
kupiłem zasłony
rano obudziło mnie
światło słońca
wiesz jak nienawidzę
światła
poruszenie
porysowanie
sssss
ttttttttttt
deszczyk
wiosenny
to przewlekłe
odczuwanie w kolanach
gdy się zbliża
(23.01.13)
kup mi buty
przewracam z boku na bok
w rogu piec
dziewiąte piętro
niespokojne palce
stukające w okno gołębie
cholera!
nie chcę, byś pisała
wiersze; może dzienniki
to dużo pracy
kupiłem zasłony
rano obudziło mnie
światło słońca
wiesz jak nienawidzę
światła
poruszenie
porysowanie
sssss
ttttttttttt
deszczyk
wiosenny
to przewlekłe
odczuwanie w kolanach
gdy się zbliża
(23.01.13)
społecznie
przeważnie
jesteśmy
szarym końcem
łańcucha ewolucji
w toku
dopełnień
niepełności
wybrakowań
ustawieni w kolejkach
na zwiedzanie
wieży babel
(23.01.13)
jesteśmy
szarym końcem
łańcucha ewolucji
w toku
dopełnień
niepełności
wybrakowań
ustawieni w kolejkach
na zwiedzanie
wieży babel
(23.01.13)
myśli urwane w połowie II- impotencja
Odpoczywam
przeraża stałość powszedniości
ustawicznie
w stanie półsnu skrzypiących parapetów
bliskie odrętwienia
zmysły
estetyka i asceza
krzepnącej w lustrze krwi
wstyd
na przezroczystych obwolutach
człowieka
niby nowotwór
(23.01.13)
przeraża stałość powszedniości
ustawicznie
w stanie półsnu skrzypiących parapetów
bliskie odrętwienia
zmysły
estetyka i asceza
krzepnącej w lustrze krwi
wstyd
na przezroczystych obwolutach
człowieka
niby nowotwór
(23.01.13)
myśli urwane w połowie I
Od dzisiaj wieczory będziemy
spożywać
bardziej niż we dwoje
przy świecy, latarni, pianinie
w przypływach łun północnych
listy pisać
do siebie nawzajem
zacznę od słów, bo
to
w końcu wiersz
(23.01.13)
spożywać
bardziej niż we dwoje
przy świecy, latarni, pianinie
w przypływach łun północnych
listy pisać
do siebie nawzajem
zacznę od słów, bo
to
w końcu wiersz
(23.01.13)
wtorek, 22 stycznia 2013
sobota, 19 stycznia 2013
wtorek, 8 stycznia 2013
Zbrodnia i kara
Czy mogę umrzeć w wąchaniu
Cię wiecznym, to byłoby
jak
śmierć bez zaciagania
wiesz
że otulasz w erotyce
przerzucanych stron
pornografii liter
pojedynczych
i skłaniasz by
Cię nie wypuszczać
z rąk
do ostatniej deski
(08.01.13)
Cię wiecznym, to byłoby
jak
śmierć bez zaciagania
wiesz
że otulasz w erotyce
przerzucanych stron
pornografii liter
pojedynczych
i skłaniasz by
Cię nie wypuszczać
z rąk
do ostatniej deski
(08.01.13)
IDIOTĄ
W "IDIOCIE" Dostojewski
pisał
o mnie
a jam jak wolterowski Kandyd myślał
że to mi
Herbert
dedykował
Pana Cogito
(08.01.13)
pisał
o mnie
a jam jak wolterowski Kandyd myślał
że to mi
Herbert
dedykował
Pana Cogito
(08.01.13)
poniedziałek, 7 stycznia 2013
ciarnia
Dziwne
nie mieć komu
dać
rośliny
z łodygą i płatkami
i z utęsknieniem patrzyć przez
szybę
dotykając jej
bardzo pobieżnie
(07.01.13)
nie mieć komu
dać
rośliny
z łodygą i płatkami
i z utęsknieniem patrzyć przez
szybę
dotykając jej
bardzo pobieżnie
(07.01.13)
Pan Stanisław
Gdybym miał tyle pieniędzy co
Pan Stanisław
też
wykupiłbym na raz pół
księgarni
i uśmiechy Pani
za ladą
(07.01.13)
Pan Stanisław
też
wykupiłbym na raz pół
księgarni
i uśmiechy Pani
za ladą
(07.01.13)
sobota, 5 stycznia 2013
dżoging 3
Dziś bez łabędzia
spał
a kochankowie na mrozie
rozgrzani
patrzyli spode łba
jak
kąsam kolejne
kilogramy
ciszy
(05.01.13)
spał
a kochankowie na mrozie
rozgrzani
patrzyli spode łba
jak
kąsam kolejne
kilogramy
ciszy
(05.01.13)
Most
Niedoskonałość krzywizn pogiętej stali. Przechodzę na drugą stronę, wieje lekki wiatr, ja śpię i słońce śpi od kilku godzin. Jest w tym coś mistycznego, coś na kształt rytuału, powtarzalnej sekwencji równych co do milimetra kroków bezwolnie następujących jeden po drugim, których istoty i celu nie sposób zdefiniować. Nie widać nic, prócz rąk wyciągniętych przed siebie, stóp wolno stąpających i myśli nieustannych, zaprzątających głowę. Niżej przestrzeń, kamienie obmywane wodą w stanie półstałym . Kropelki krwi, farbujące powietrze na jeden z tysiąca odcieni różu. Trzepot skrzydeł ptasich zaburza rytm uderzeń organów. Wolno przesuwam do przodu iloczyn masy swej i grawitacji. Stop.
dżoging 2
Moje małe szyby
bez wycieraczek
przyjmują kolejne uderzenia
i obelgi
kropel
dziś jestem przecinaczem
powietrza
i staję się na nowo o metr dalej
częścią okręgu
(04.01.13)
bez wycieraczek
przyjmują kolejne uderzenia
i obelgi
kropel
dziś jestem przecinaczem
powietrza
i staję się na nowo o metr dalej
częścią okręgu
(04.01.13)
czwartek, 3 stycznia 2013
dżoging
A w samochodach
same
same głowy
równoważą się z przestrzenią nieruchomo
i w zapadłych oczach szyb
odbijają promienie reflektorów
małe kremowe kuleczki
stają się na chwilę
i chowają
niepostrzeżenie
jakby zwierciadłem natury
i zwierzęcych grymasów
rumienią się i bledną
w rytm wyjących syren
byle kolejne uderzenia
zawieszenia
(03.01.13)
same
same głowy
równoważą się z przestrzenią nieruchomo
i w zapadłych oczach szyb
odbijają promienie reflektorów
małe kremowe kuleczki
stają się na chwilę
i chowają
niepostrzeżenie
jakby zwierciadłem natury
i zwierzęcych grymasów
rumienią się i bledną
w rytm wyjących syren
byle kolejne uderzenia
zawieszenia
(03.01.13)
środa, 2 stycznia 2013
PLUM
kładę się
tam gdzie nie ma
komizmu sytuacji
pijanych śpiewaków z akordeonem
raj
onomatopeiczne przedstawienie spadających kropel
spirytusu
w milczeniu owiec
ha!
w milczeniu chodników
Milton Friedman
kopie mi grób
niewidzialną ręką rynku
kładę się
tam gdzie raki
nie spróbują nawet
zmrużyć oka
(02.01.13)
tam gdzie nie ma
komizmu sytuacji
pijanych śpiewaków z akordeonem
raj
onomatopeiczne przedstawienie spadających kropel
spirytusu
w milczeniu owiec
ha!
w milczeniu chodników
Milton Friedman
kopie mi grób
niewidzialną ręką rynku
kładę się
tam gdzie raki
nie spróbują nawet
zmrużyć oka
(02.01.13)
Generalnie
Ulałem się
mlekiem w krainę
niemych filmów
i całkiem
zupełnie już
zapomniawszy o bożym świecie
tak kładłem kwiaty pod pomnikami
umarłych mistrzów
raz jeszcze
sceny z pociagiem
i ta urokliwa powtarzalność
motywów
komizm zamknięty w skrawku taśmy
dłoń kobieca ciążąca na oparciu
czerwonych foteli
przestrzeni pomiędzy
i śmiech dobyty spod spódnicy
starej kochanki
to jest
trzęsienie powietrza
przeżycia dawno przeżute
znów świeże
jednak jakby przedwczorajsze
lekko gumowate
(02.01.13)
mlekiem w krainę
niemych filmów
i całkiem
zupełnie już
zapomniawszy o bożym świecie
tak kładłem kwiaty pod pomnikami
umarłych mistrzów
raz jeszcze
sceny z pociagiem
i ta urokliwa powtarzalność
motywów
komizm zamknięty w skrawku taśmy
dłoń kobieca ciążąca na oparciu
czerwonych foteli
przestrzeni pomiędzy
i śmiech dobyty spod spódnicy
starej kochanki
to jest
trzęsienie powietrza
przeżycia dawno przeżute
znów świeże
jednak jakby przedwczorajsze
lekko gumowate
(02.01.13)
wtorek, 1 stycznia 2013
Do Chopina tylko francuskie wytrawne
Obejmując czule Twoje przeraźliwie obce
ciało
w głowie miałem Chopina
i teczówek zielonych wspomnienie
te
przystanki na wyznania
i wymianę
niedopowiedzeń
nie znam Cię
somatyczna kradzież kształtów
to prymitywny rodzaj konsumpcji
jem Cię
od trzech godzin
dalej głodny
(01.01.12)
ciało
w głowie miałem Chopina
i teczówek zielonych wspomnienie
te
przystanki na wyznania
i wymianę
niedopowiedzeń
nie znam Cię
somatyczna kradzież kształtów
to prymitywny rodzaj konsumpcji
jem Cię
od trzech godzin
dalej głodny
(01.01.12)
renarracja piersi cudzych, tak bardzo własnych
Piersi to element powtarzalny
ciał kobiecych
obco tak identyczne
w śmiertelności palpitacji
są
dopełnieniem stanów lustrzanie niewidzialnych
urwanej stałości posiedzeń
oprzytomnienie
z głową pomiędzy
najrozkoszniejszym sposobem
wyrwania ze snu
(01.01.12)
ciał kobiecych
obco tak identyczne
w śmiertelności palpitacji
są
dopełnieniem stanów lustrzanie niewidzialnych
urwanej stałości posiedzeń
oprzytomnienie
z głową pomiędzy
najrozkoszniejszym sposobem
wyrwania ze snu
(01.01.12)
Subskrybuj:
Posty (Atom)