niedziela, 27 maja 2012
Chodnik
jak Pani piersi
chodnik zlizywał ze mnie dech
i on tak patrzył
i nic nie znaczył
i ważył tonę może mniej
ceglany, twardy
mały, chory
dzielony na sektory
Patrz jak chodzę po Tobie
skaczę depczę
HA
(24 V 12)
coś
chociaż one wciąż tak samo piękne
Nie potrafię już
w tak wspaniałe ubierać metafory
tak wymyślnie składać słów
Możem sam brzydszy
i coraz
mniej mam z poety
niestety
Zgoliłem ostatnio brodę
to przez to może
Choć i z brodą nie szło jak kiedyś
Pora wyrzucić maszynki
ze względu na walor estetyczny
(27 V 12)
Zmiany
byłem romantykiem
pisałem o liściach, kwiatach, miłości
namiętności słów
marzeń, snów mistyce
Później byłem chamem
do dziś mi trochę zostało
kwiaty, drzewa poszły się
szkoda gadać...
Gdy odpoznawałaś mnie
byłem abstraktem
papką
pseudointelektualną
Gdy zapominasz
wracam chyba do początku
Czas jest kołem
jak to mówią Grecy
(27 V 12)
sym
po uszy
wieży Eiffel'a
jeśli takowe posiada
to pewnie się zapchały
Allegro con brio
Allegro molto
klasyczny przesyt jak w baroku
na oku
mam Pannę w falistej spódnicy
wróćmy do muzyki
O czym to mówiłem?
Em, opus 56 Eroica
(27 V 12)
O sapiens homo erctus neandertalis
dowiedziałem się tylu rzeczy o zwierzętach i o bogu
a tak niewiele o człowieku
Ludzie mało wiedzą o sobie
Myśląc, że tak dobrze się znają
Grymas uśmiechu aż jawi się na mej twarzy
na pamięć tyle bajek
a wĺasnych powieści nie chcą pisać
(27 V 12)
Titanic
parostatku mój transatlantycki
Port mój był tylko
postojem
przystankiem
na drodze do
Lepszego Świata Snów
niesie cię wiatr
choć nie masz żagli
już tylko kilka mil
krę łamiesz
jak serca
Znasz to
dobrze
umiesz
boleśniej
Niechaj i w twoich portach poznają
Kuszącą Twardość Twojego kadłuba
i kojąco-kłującą zimnotę pokładu
(24 V 12)
dwa metry obok
kto zginął pod tym krzyżem
wszak krzyże nie wiszą
by wisieć
Może ktoś spadł
Może tępą gałęzią rozdrapał sobie żyły
A może to ktoś krwi mu utoczył
Ciekaw ile leżał
i czy go ciągnięto
Może pod piaskiem tym
wciąż znaleźć można
szczeroczerwone ślady upływającego życia
Może ta ławka
kiedyś była jego ławką
Może ten park
kiedyś był jego parkiem
Patrz jak w jednej chwili bledną łysiejące drzewa
i milkną rozśpiewane ptaki
(27 V 12)
Tydzień
W zalewie całek
Spoglądałem na Twe nogi
Przyklejone do podłogi
We wtorek
Na śródmieściu był korek
Miałaś kusą bluzkę
Dziękowałaś za podwózkę
W środę
Poetycko lałem wodę
Patrzyłaś mi w oczy
Od rana do nocy
W czwartek
Nie miałaś majtek
Śliniłem się wściekle
Za to bedę płonął w piekle
W piątek
Kochana dziewczyno
Ja byłem żetonem
A ty byłaś jak kasyno
W sobotę
Wyjątkowo nic nie piłem
W dzień cię całowałem
W nocy głośno zaś gwałciłem
W niedzielę
Gdy ty w kościele
Ja łóżko ścielę
Czy doprawdy to tak wiele?
Siedem dni tygodnia?
(27 V 12)
kim
patrz jak zleciał
czas Fryderyku
dawno nie byłeś
na odwyku
i ciągniesz się za sobą
jak cień
Nie jesteś
już tą samą osobą
Geń
-usz twój
patrz daleko
za siódmym lasem, za siódmą rzeką
Tobie zostały te ławki
czkawki
drgawki
pukawki
Usiądę tymczasem, zapalę
Ciebie zostawię z swym krzykiem
Wiedz, żeś nie jest już wcale
Tym samym Fryderykiem
(27 V 12)
Eroica
Rozumiesz
operę słów
Prostą
Na trzy kroki
jeden w przód
dwa w tył
i tak bez końca
tanecznym krokiem po mlecznej drodze
niepomni wiatru i piachu w oczach
piękniej
lepiej
mądrzej
od Beethovena
(27 V 12)
sobota, 26 maja 2012
Lady
krzyczał
coś o nas
i że jest za stary
krzyczał
że patrzy
i gra harmonicznie
fałszował
i szeptał
i kapał
w rytm kroków
(data nieważna)
czwartek, 24 maja 2012
mój
tego dnia
nie widziałem drogi
samochodów
ceglanych ścieżek
obdartych ławek
matek z dziećmi
dotykał mnie
ja jego
sam na sam
był tak zielony
(24 V 12)
Pytania parkowe
Wyjść o świcie
i wrócić nocą
by czytać książki
i dmuchać na zimne
Co ty na to by wiatr wiał
szybowały na nim płatki dmuchawca
Co ty na to by pies szczekał
czas zwlekał
las raz
jeszcze zaszumiał?
(24 V 12)
Koperek
i dotknij cudownie
Klęknę i zapłaczę
Złoże hołd
Zejdę z wyżyn
Opuszczę góry
I płynął będę z prądem rzeki Twojej
Bo widzisz
Czasem przezwycięża mnie wielkość
i potrzebuję
by ktoś znowu zaprowadził mnie na chwilę tam
gdzie nie muszę machać nogami
(24 V 12)
Pytania I
Czy Ty to Ty?
Tak naprawdę to tylko bajka
Czy świat to świat?
Czy oczy to oczy
te szczere?
Wiara jest niewiarą, a kwiaty więdną.
Czy cień to cień
A blask to blask?
Biel dziś czernią
Niewinność brzemieniem
(24 V 12)
środa, 23 maja 2012
Teraz
niebo
jest nisko
głęboko
moje dno
czeka
na łzy
kły już lśnią się
żądne krwi
szpony ostre
jak tępy nóż
łakną dusz
Przyjdź
Zatańcz
jak kiedyś
(23 V 12)
***
nieprawdziwe impresje idei
jak struny
naciągane
czasem malowane od nowa
w ciemniejszych bądź jaskrawszych
kolorach
gładkie i opływowe
miękkie i plastyczne
idealne do rzeźbienia
formy uniwersalne
BACH je
TRACH je
w oczy
chłoń
goń
toń
(23 V 12)
wtorek, 22 maja 2012
Muzo
wypalonych
płonnych
plastelinowych
ogniem markotnych farb
wodnych
AKWARELI
mieszaj
odcienie
warianty
światło
w jedną maź
niezrozumiałą
(22 V 12)
Sokół
szał
blednących krawędzi
formacje
abstrakcje
niewyraźnych kształtów
kolor
i zarys
rozmyty bez szczegółów
bezwonny
lotny
ulotny
kogiel-mogiel
rozszerzonych źrenic
bezgłośny lament
o kawałek szkła
(22 V 12)
poniedziałek, 21 maja 2012
Oda w kompocie
wszystko zdawało się mieć kolor
róży
ten kompot
uśmiechy
spojrzenia
lekko wyblakłe, wygotowane
lecz wciąż
rumiano-
czerwone
Rozpadałaś się razem z włóknami
w subtelnych ruchach
wolno opadając wraz z
grawitacją
Spijałem litrami
tą słodycz
owocową
mocząc usta raz po raz
w głębinach twojej namiętności
tam
gdzie poczuć można
nawet kwaśność
Ziemistość korzeni
obojętna zieleń listowia
i niepojęty brak słów
Przypominały wciąż mimo wszystko
żeś tylko
Rośliną
(20 V 12)
sobota, 19 maja 2012
Pierwszy raz
Pierwszy raz bez wiersza
zatraceni w mistyce i hazardzie
liczb
figur
gadzich
domorosłe wróżbiarstwo
skradło
płodność
Zegar słoneczny
nie tykał
co sekundę
tylko śmiech
uśmiech
ech
(19.05.12)
dyl
tak
nie
lepiej nie
bo wstyd
bo strach
bo lęk
pewność niepewności
skraca nóżki
bardziej niźli kłamstwo
(19.05.12)
bez adresata, bez nadawcy
umieszczam drobną kartkę
z listem
w zagłębieniu między resztką pnia
a ziemią
między martwymi korzeniami
odgarnąwszy porastającą trawę
i zalążki mchu
Zostawiam na noc
dzień
i noc
i nocy sto
Póki nie rozmyje jej
deszcz
(19.05.12)
zar
nierównomiernie
nieregularnie
nieokreśleniowo
w drapaniu zatracam
drapię
dra
pię
Pozwalam- rośnijcie
śmiało
(18.05.12)
piątek, 18 maja 2012
Kawiarenki
w których od ręki
serwują
gorącą czekoladę
na urokliwych parapetach
z teatrem za ścianą
brak tylko fortepianu
i ładniejszej Pani za kasą
której nie ma
(18.05.12)
Rymowanka Realistyczna
Drogi szmat
Dzieci tonę
Grubą żonę
To ci przyniósł świat
Fałd hektary
Puste bary
Puste szklanki
Niechętne koleżanki
umrzyj, stary
lub poszukaj kochanki
głupiej, co cię zechce
(15.05.12)
Wałbrzyska
wchodząc do
cukierni
Gdy lukier już stopnieje
marmolada ścierpnie
One znowu są
w górze
Prosząc
bym przefrunął
(18.05.12)
środa, 16 maja 2012
dom cz.2
dom cz.1
Teraz nie muszę. Nie muszę nic. Gniję. A raczej gnije ta kupa mięsa, która niegdyś raczyła podawać się za mnie. Przynajmniej w dokumentach. Ja nigdy nie byłem pewien. Obcość moich oczu, pustość rozszerzonych źrenic, nieswoje rysy twarzy. To coś nigdy nie powinno nazywać się mną. Nigdy. Błąd systemu.
Płynę przed siebie rzeką wspomnień niesentymentalnych. Kiedyś byłaś dla tego ciała, to ciało było dla ciebie. Marzyło o tobie, pragnęło, pożądało. Kochałaś je, kochałaś jego ciepło, kochałaś jego delikatność, kochałaś reakcje na ból. Tańczyliśmy wtedy. W kółko. Bez muzyki. Z politowaniem patrzyłem na to, co robi ta zbitka białek, którą czule nazywałaś swoim „Fryderykiem”. Nędzność ruchów tych posuwisto-zwrotnych, jęków cichych, ust złączonych pomlaskiwań żałosność. Czym był ten uśmiech? Rzadkie zjawisko. Ono robiło to za każdym razem. Mimowolnie. Gdy zasypiał obok ciebie, a ja mogłem udać się tam gdzie moje miejsce, do świata, który był mnie wart.
Gotuję ziemniaki
trzydzieści minut
kipienia
palenia
przekleństw
wrzenia
Solonej wody
Nie biorę się nawet za kotlety
nie chcę tak młodo
umierać
(16 V 12)
wtorek, 15 maja 2012
Układowo
Mars
czarne taxi
podjechało
pod sam krater
otworzyłdrzwi
zapach krwi
wylewał się spod siedzeń
Czerwonych
jak ta
Planeta
(15 V 12)
Pszczbzz
Bzyczenie
Czczenie
Czeczenie
Igranie
Szerszeni
wśród traw Zieleni
Bierni
obserwują
godzące w godność
Gody
(15 V 12)
Nad
chwyt
ryt
psychiczny
byk
na żetony
szyk
nieregularny ekosystemów idei
byt
konceptualny
maniakalny
ryk
nocnej ciszy gwiazd
(15 V 12)
Ulżyj
mi
Maniakalnie
obsesyjnie
fanatycznie
Zgaś ekstremum płomieni
wiecznych
Zdmuchnij żar świecy
gorejącej
Płonącej
na biało
(15 V 12)
niedziela, 13 maja 2012
Lodziarnia Długa 39
lody
w okienku
Dwie przystojne
Ten tylko język wywiesza
Nie dosięgnie
na drugą stronę
z drugiego piętra
Kiedyś parzyli herbatki i proch strzelniczy
w ostatni miesiąc roku
Rzadko chodziłem
nie dosięgałem
do lady
(11.05.12)
środa, 9 maja 2012
Szkocka.
Racjonalizm. Umysł mój pracuje na poczwórnych obrotach, aby w zalewie kłamstw, znaleźć choć cząstkę prawdy. Do czego to doszło, by człowiek musiał tak wytężać swoje siły żeby dostrzec to, co winno być oczywiste? Paradoksy. A ja się pocę. Pod groźbą gorączki, zapalenia płuc, mentalnej schizofrenii. Buduję własny świat wokół tego, który z dnia na dzień jest burzony, spłycany, grabiony z resztek zdrowego rozsądku.
Nie płaczę. Choć chciałbym. Choć powinienem. Nie godzę się. Nie jestem obojętny. Nie walczę. Nic mi po walce. Formuję plastelinowe ludki. Na prawdziwych za późno. Czasem myślę, że jestem ostoją. Widzę nadzieję, widzę innych, którzy nie walczą. Walka więcej buduję, niż niszczy. Wrogowie rosną w siłę, choć pozornie słabsi. Nienawidzę ich i kocham. Widzę drzwi.
Wychodzę.
Tu jest pięknie. Tu jest prawdziwie. W świecie bez świata, który widzą oczy. Kłamliwe, jak kobiety. Jak kobiety piękne pozornie. Fuzja. Znów się miesza. Bo on jest blisko. Na otwarcie pięści.
Okna na świat, w którym jest słońce. Świeci niemiłosiernie, nie domykam powiek. Dziś patrzę. Wciągam je nosem, wstrzykuję pod skórę. Sadomasochizm. Zboczenie codzienności. Iluzoryczna wata z arszeniku. Wolno mnie truje. Jest taka słodka.
Wracam i nie wiem. Znów patrzę w sufit. Jego biel zachwyca, pustość urzeka. Drążę, drążę, drążę. Co jest piękniejsze? Która z prawd prawdziwych? Tworzona, czy stworzona? Wierzyć sobie, czy im?
Wstrząśnięta, nie mieszana.
wtorek, 8 maja 2012
Trzepanie nogą
Tań
ycznie
w walcu
o ściętym wierzchołku
Marszem kolorów zbielałych
Gnań
Iberfantastycznych
Ujmnij
(08.05.12)
poniedziałek, 7 maja 2012
Antyrama
w akwareli
Wyścielony, pożółkły
Znośny
Znoszony
Dziko wybrzuszony
oknami
W ramach
na śmietnik
(06.05.12; 00:45)
kaT
Namaluję pastelami
Na fortepianie
zagram
Odnajdę
w encyklopedii
Zmierzę
cyrklem
Ukr
Zm
yję
(06.05.12; 00:40)
Gwiazdo
Która ukradłaś tę noc
Zwróć godziny stracone
Zwróć myśli zgwałcone
Zwróć krople deszczu
za oknem
wypite
Zwróć światło wsiąkłe
Zwróć sny słodkie
sny
Marzycielne
Zwróć
wróć
(07.05.12; 00:38)
piątek, 4 maja 2012
wina leży zawsze po jednej stronie
muchy nie latały
Więc to Pani
wina
urok
może zapach
Z całym szacunkiem
Nawet smutno było tak
bez nich
(04.05.12)
Kompas
jedna po
Jeśli wierzyć sprężynom
Już za trzydzieści
po dwa
Trzy po
Precyzja trybików
czerwień
Czy to rubin?
Pierwsze widzę
dwadzieścia po trzy
po
Hip
Not
Ycz
Nie
Wahadłem
Pięć po
(04.05.12)
c
Może ja
nie potrafię
ich schwycić
Może za duże mam szpary
lub za wolno
ruszam
Może wypuszczam
litośnie
(04.05.12)
Kloss
Bierzesz podwójną
dawkę
Żył
Żuł
Komicznie z niczego
Prześmiewczo na uśmiech
I błąd
zimy
zę
Kontrowersyjnie
Aż po koralów szkielet
wapienny
(04.05.12)
czwartek, 3 maja 2012
000
arcykonwenanse
Formy pośrednie
Przejściowe
Jak odcień
półcień
Fenomeny
Widzialnych zjawisk fantomy
dogłębne
W części
setnej
niewiary
(03.05.12)
Dziobanie
Fascynujące stworzenia
Dzieci
W chustkach w różowo-fioletowe
kropki
Gruch trzepotu
miks
Kolorowych kopulacji
Skąd latem jesienne, brązowe liście?
(03.05.12)
Pod ratuszem
nie
Uśpionych lawiracji
Niebieskich ciał bajecznych
ocznych
W żeliwie odbić
porannych
Incognito
ergo
sum
Dupa w troki
Bo robić chcą
Zdjęcia
(03.05.12)
zaznakrat
do Twojego wnętrza
Zakaz wstępu
Grozi zawaleniem
Skręty
Wykręty
Gięty
Trupich koszyków wyrw
Sss
Cały w chwastach
Lament łamanych kamieni
W deszczowych bagnach
Dziennych pustyń fug
Kołata
cze
Rynien ryk rzecznych
Boże daj im
spoczynek wieczny
Lub nowość życia
(03.05.12)
środa, 2 maja 2012
1,47
Tu
Bez niej nie
Nadziejnie
Gdzież chowają się
Chochliki?
O żyw patrz!
Haczykowaty nos
I mierne
mierne
Niewymierne
Jak cienki margines
(02.05.12)
Grawitacyjnie
Nie.
Lekko
Nie.
Tylko
Nie.
Dlaczego?
Bywa tak.
Że?
Wiedzieć nie chcesz.
Chcę.
Lubisz ból.
Tak
I tak nie.
Łaska
Nie znam.
Ciężko
Bywa tak.
(02.05.12)