Zaległem między resztkami niedopalonych papierosów
w szczelinach
poprzecinanych fragmentarycznie szachownic
otoczony cząstkami pobitych butelek
i gdzieniegdzie porośnięty kępkami niechcianej trawy
Zaległem gdzieś między dziobaniem, a preżuwaniem
trzepotem skrzydeł
krzykiem dzieci goniących własne ogony
determinizm
chęć dojrzenia skutku
tu, od dołu
wszystko zdaje się większe
i mniej warte uwagi
jest tylko dogasanie
i mgły przejściowe
dym ulatujący
stawanie się i rozpływanie
to tylko refleksy świateł
i cienie rzucane przez latarnie
to nadeptywanie stóp
tętent tysięcy dwunożnch koni
to pędzenie
za światłem
(21 X 12)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz