I nadział się na Wielki Różowy Gumowy Ostrosłup
I krzyknął
Wniebogłosy
Wstał z bólem
Nie powiedziawszy ni słowa
Cienkim głosem obdzieranego ze skóry dziecka
Ryknął dziko
Parsknął śmiechem z niebotycznego cierpienia wymiaru
Niby z piekła wyrwany Dyabeł
Jęknął rozpaczliwie
I mimowolnie
Zapłakał
Równocześnie na twarzy jego jawił się
Delikatny uśmiech zadowolenia
Bo lubił Wielkie Różowe Ostrosłupy ten chłopiec
(03.01.12)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz