Chowam słońce za liśćmi kartonowych drzew
ulica ucieka spod nóg jak
zając
z talerza
warkot kół i biel i czerwień szlabanu
opadają na głowę fragmenty kolejnych gwiazd
wystygłe pióropusze
szaleństwa tańczących na przystanku
tubylców
i mijające
mijające migania świateł na przejściach
przejazdach
przeczołgach
przetłoczone zakłady rutynowej higieny
publicznej
marskości, arytmie, depresje, nadciśnienia
potrafiące chodzić
na dwóch nogach
(28.12.12)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz