Przystawiam do ucha
przełaje
kolejnych obrazów bez przenikliwości
stop, galopujący tętent
uderzeń pięśćmi
udaję się weń
daremnym pluskiem półtonów
oglądam, przelatujących liczb
niezliczoność
zależności
i te, między nimi, wspólne
rezonanse
tkliwości
syntetyczne
za krótkie mam palce
do Chopina
(23.12.12)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz