P.
przechodzę częstopod oknem
wietrznie jak nigdy
wiecznie cichy
kwiatostan rozstroju
w górę rzucane kamienie
spojrzeń bladych popołudniem
odbite
oddane
szyb głuche niewestchnienia
krzyczę nieśmiało
strun rozkrwawieniem
- Dotknij mnie.
poruszenie firany
szaro-żółte skinienie
martwych pragnień, teraz
jasne
wszystko
i nic
(08.05.14)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz