słowa odliczam
w pociągnięciach różdżek
nibymistyczne popiskiwania
cichych zachodów
słońce oświetla słonecznik
słonecznik słońcem rozświetlony
przyziemnie
zbite w grupki łupiny
ścieżek
dokoła siedzą
nadzy między drzewami
sączą ostatnie śniadanie
starzy i pognici
późnowiosenni
mają we włosach
siwy szept
kamieni
ci, którzy chodzą
to raczej ewenementy
rozwydrzeni od czasu
do czasu
skołatani
w hałasie kroków
samość ma smak próchna
(01.06.14)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz