patrzę na uwiędłość
w zgięciach łodyg i opadzie
wyschnięcia, gdzieś
między wypłowieniem, a wykręceniem chaotycznym
liści
wącham uwiędłość
nie ma zapachu
w smaku cierpka
dotykam uwiędłość
rozpada się pod naciskiem dłoni
spada na blat
leży
bezgłośnie zamienia, transformuje
wspomnienie czasów napojonych
uwiędła na amen
zatrzymana w wazonowym załamaniu światła
lampy
(23.09.13)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz