czwartek, 24 października 2013

Orgia

      Gra światłem i ciemnością, wydobywanie, łuskanie pajęczyn, śledzenie motyla. Budujemy coś na kształt scenografii, na środku kwietnik, pod nim zakurzona ławka, połamane krzesła, wokoło wygięcie blach, a wszystko to do góry nogami, albo na boku, na skos, wywrócone w świetle reflektora rzuca na podziurawioną bezlitosnym upływem czasu ścianę rozmyty, zmącony cień zupełnie nowego, nieistniejącego świata, świata odbitego, przesłonionego. Kształty z wolna zaczynają się poruszać, rozciągać, zwężać, migotając wyłażą z odrapanych tynków, transformują, wciąż niewyraźne dla oka przechodzą pomiędzy rozrzuconymi w ostatecznym chaosie elementami syntetycznej układanki. Nikt tego nie widzi, stoją jak gdyby nigdy nic, piją, rozmawiają. Cienie zbierają się w centrum, przyciągane jakąś tajemniczą siłą, niewidzialną grawitacją, złażą się, ściskają, układają, formują w jednolitą bryłę, coraz większą i większą, nabierają wyrazu, konturyczność wzmacniana niemym poruszeniem powietrza; zebrane w jednym punkcie ostatecznie spłaszczają powierzchnię pomieszczenia, odbierając jej jakikolwiek materialny wymiar, objętość. Tłoczenie, w kawałku przestrzeni cała istota przedmiotu, kumulacja. Na skraju wybuchu
       Gaśnie reflektor. 

(23.06.13)

wtorek, 8 października 2013

Guliwer

pola pszenicy oblane słońcem
odległa podróż; mijanie drzew
mglisty pejzaż pokryty warstwą dymu

słupy wysokiego napięcia
kable rozpięte pomiędzy stacjami
z benzyną
śmietnik, rozbicie drogi
lasy wygięte; powykręcane
cienie powietrza

znaki
zakaz wyprzedzania
           postoju
ogród nagrobków/
droga do tartaku

latający ludzie; gdzieś
wysoko
w zatrzymanym na chwile opadzie
kłamcy

odór piwa
szyba uderza w ogołocone przydrożne gałęzie
dziecko podnosi z ulicy zapałętany papierek

Przystanek. Zatrzymanie.

(08.10.13)

sobota, 5 października 2013

patos

przeterminowanie
zaczynają cuchnąć/ rozkład wszechrzeczy
nogi założone za głowę
                       czy raczej
głowa za nogi
gwarancja świętego spokoju
(przychodzą i przechodzą
obok pudła)

zza szkła patrzy
      z równą pogardą
wzrok zatrzymany w połowie spojrzenia

teraz
kto patrzy bardziej
i dlaczego
                nie mruga?

(05.10.13)

kombinerki

rzadkość
rozjeżdżam się
rozjeżdżamy
                    na płask

przeleżenie życia
mijanie mebli
pustych talerzy
/a wszystko to/
jakby zabawa formą

/Ja, my, Oni, ty/
jakby zabawa formą

zdaje się jestem
pociągnięciem sznurka
a wtedy
             /z kuluarów/
             mówią
potrafisz latać
i co?

Wschodzę, a może to Zachód
puszczony od tyłu;
łabędzie w beztroskim płynięciu
szklana tafla pozytywki
i ding
         dong
                 ding
         dong

stłumienie melodii
         wyrywającej
/jakby sprężyna/
trzask

więc zeskakuję, nogi zapadłe, trzęsienie członków
wygrzebanie
Biuro Rzeczy Znalezionych
                           półka 147

(05.10.13)