poniedziałek, 31 grudnia 2012

31.12.12

A ja czekam
na kolejne
niekontrolowane
słów połamania

przy nich
spoczywa mój duch
i to
co nazywam szczerością
zagadek

A ja zwlekam
i wlewam
wszystko za wczasu
to czas i kobiety
zatrzymane wpół ruchu
                                       wskazówki
odchodzą jak stały stan skupienia
i dziś, to atut

kiedy ja chcę tylko wejść
by się pożegnać

(31.12.12)

piątek, 28 grudnia 2012

spacer

Chowam słońce za liśćmi kartonowych drzew
ulica ucieka spod nóg jak
zając
z talerza
warkot kół i biel i czerwień szlabanu
opadają na głowę fragmenty kolejnych gwiazd
wystygłe pióropusze
szaleństwa tańczących na przystanku
tubylców
i mijające
mijające migania świateł na przejściach
                                              przejazdach
                                              przeczołgach
przetłoczone zakłady rutynowej higieny
publicznej

marskości, arytmie, depresje, nadciśnienia
potrafiące chodzić
na dwóch nogach

(28.12.12)

tako rzeką

To wszystko- mówił Hegel
To nic- mówił Nietzsche

To penis- mówił Freud

(28.12.12)

cholesterol

wędrując od stóp wgłąb
są małe zatory
i przewężenia
zupełnie nieznane dotąd
zakamarki

zwały tłuszczu

 (28.12.12; 3:43)

Przechadzki po bezsenności

Noce, których nie pamiętam
za każdym razem brutalnie ostatnie
przyswajania
myśli odrzuconych
mimochodem w palących
się świec
               odurzeniu

telewizoryczna naiwność
       puste butelki po coca
                                  coli
zwęglone wpół zapałki
i cienie rzucane przez nagie
    członki mego ciała

one są tu
      te, których nie ma
jak zawsze
prowizoryczne
i nie do końca
        dokończone 

przechadzki po
bezsenności

(28.12.12; 03:41)

czwartek, 27 grudnia 2012

kontemplacja afirmacji woli żucia

Moje oko jest świadkiem
nazbyt naocznym
poszatkowań i przemieleń
całych małych światków,
które tak jak i ono
chciałyby się zawiesić

niby na haczyk

(27.12.12)

niedziela, 23 grudnia 2012

Pianista

Przystawiam do ucha
przełaje
kolejnych obrazów bez przenikliwości
stop, galopujący tętent
uderzeń pięśćmi
udaję się weń
daremnym pluskiem półtonów
oglądam, przelatujących liczb
niezliczoność
                     zależności
i te, między nimi, wspólne
            rezonanse
             tkliwości
           syntetyczne

za krótkie mam palce
                 do Chopina

(23.12.12)

piątek, 21 grudnia 2012

i nad kropką

Wydaje mi się, ze niedługo umrę. Czuję jak zaciska się.
Guzik z pętelką
Szarzyzna.
Gdzieś w obrazach przeszłości.
Są obrzydłe usta.
Sznury i Igły.
Paskudność literatury pięknej.
Brak symetrii płatków.
I.
Nad kropką.

(21.12.12)

tak, w obliczu

Wysysam się na cztery strony świata
       gdzieś tu są małe błękitne domki
       z nieb
kolory są dzisiaj śniegowym odbiciem
w bezwstydzie tkanek
i nieładzie elektronowych okrązeń
przystanki

na cześć i
                 na przeciw
tam, gdzie załamuje się światło

(21.12.12)

Hurysy

ja
    kolana mam tak wszechwiednie
niedociążone
zabierzcie je
                    do arabskiego
                    raju

(19.12.12)

czwartek, 20 grudnia 2012

Oto szczęście tak zupełnie niepozorne i
                                                      czyste
jak w uśmiechu, przez uśmiech, dla uśmiechu
granie
na czołach popękanych
filiżanek

(20.12.12)

środa, 19 grudnia 2012

żółnierzyki z ołowiu

                                                                                 K.T.
niemość
             natenczas jest
najwymowniejszym z rozwiązań; ja już
nic nie mam, to
czwarta pora roku- zrozumiałe,
że opada 
               się bezwolnie
szarówka, spaceruję z nią po parku
                                     latarką
rozbija
rozwija mi ścieżki za
                              i przed
mgłą
jest tu
          w ziarnach skroplonej wody
bardziej niż w głowie

siedemdziesiąt cztery poziomy nasilenia

przykładam ją do ust
     wyglądam wtedy nadzwyczaj
                                 zabawnie
kruki nawet
śmieją się
czarne
będąc tu tak
                    dosłownie
krążę po pozorności metafor
i zdaję się 
odnajdywać
brak dna

Dłonie nieczyste od
                                samogwałtów
teraz w powietrzu wisząca 
woń cyrografów 
                           otacza krzyż zapadłych kamienic
powybijane 
z rytmu  
             bębny
żołnierzyków z ołowiu  

(19.12.12)           
 

chociaż

Wprawdzie przynajmniej wylizać
to jest
nieokazały rodzaj konsumpcji
w której skrobie się jakby
                                          warstwami
powierzchowność

tak dojść można
        oralną modlitwą przez
jeziora szamba krowiej podłości
i celuidową warstwę negatywu
        prosto do
jądra

jest coś w tym
                       że
ma stwórcą siłę uwalniania
nieprzypadkowych sekwencji poruszeń
i zatrzymań

czego to nie
                    robi się
dla chwili
ucieczki

(19.12.12)

niedziela, 16 grudnia 2012

tak to jest

Apollo miał muzy
Freud penisa
Nietzsche Zaratustrę
a gdzie
            moje
                     zółte papiery?

(16.12.12)

gospodarka pikuje

liczę na
             regres
kalkulatorze
czy liczba ofiar wzrosłaby
        gdyby Jezus nie chodził
po wodzie?

(16.12.12)

poniatowski

Terrarium, tam
zamknąłem jadowite
     i ostre zęby
by
    nie pogryzły gości czwartkowych
                                  obiadów

(16.12.12)

pierniki ze źródeł termalnych Torunia

W siedemdziesiątym czwartym
                                  o dziwo
Europa nie miała ani
jednego siwego
                         włosa

(16.12.12)

narowistość koni odsłoni

Wsypałem dziś za mało
o jedno ziarnko kawy
nie mogę nie zasnąć

(16.12.12)

Dom Litwy

szczerze
              jak nigdy
tak zawsze
na wieki

(16.12.12)

Czarny Jacek

swiat zbliża się
na
niebezpieczną odległość; pora
wyjść mu naprzeciw
manewrem flankującym

(16.12.12)

płyta nie beton

przeżyłem
kolejny obrót pod igłą
może to znak by
obrócić się
                  raz jeszcze

(16.12.12)

dla A z wyrazami spokoju ducha wierszyk

pamiętam
jak dziś częstowanie trawą
                                             ą
                                                ą
po drodze do trzygodzinnych pożegnań
na parkingu pod urzędem
stanu
cywilnego
zadość tradycji oddana po trzykroć
w miękkości
                    ustnych
                    jam
komary i
BEL
       MON
                DO

(16.12.12)

Vicky Cristina Amfetamina

To jak pociagnięcia pędzla
       nigdy nie potrafiłem malować
       ani wyrzucać
farb
w kąt

(16.12.12)

homofobia

Zgubiłem subtelność
skrzyczany spisek klawiszy fortepianu
oskarża mnie o
manipulację
                    przy pedałach

(16.12.12)

sobota, 15 grudnia 2012

To ostatnia niedziela

To ostatnia niedziela
kłamią że sobota
ja jestem kim jesteś Ty?

rzęsy i brwi

widzę się wstydzę brzydzę
może na poły być czy żyć
przykładam do ucha słuchawkę
słucham tego dnia nie
grucham jak gołąbek w kapuście
                         
przyjeżdżam pod okna i gram
pam pam pam
nigdy nie znałem nut osobiście
tylko z widzenia
widzę je
przejrzyście

mówią że, nie ma jak
wejść i można tylko chodzić w
koło
przynęty, ja ryba co?

ot, mała sonata i romantyk bez głowy
doniczka z parapetu i zapach
zapach jej perfum...
zjawiłem się znienacka
może w tym leży wina
                          beczka
wypita
i dlatego nie chcesz po warkoczu
mnie wpuścić na górę

jutro poniedziałek
nie, jutro futro

(16.12.12)

refleksja nocna

Może to błąd że
nie upajam się niczym
i przyjmuję świat taką abstrakcją jaką jest
w rzeczywistości

(16.12.12)

piątek, 14 grudnia 2012

idą święta, idą święta, a Jezus to przynęta

Transformacje grubej kreski
następują na co dzień
przy stołach, na których
winien rodzić się
                         Jezus

(13.12.12)

O sytuacji politycznej krajów złotego wychodka

Luźne porozłączania połączeń nerwowych
wprawiły mnie iście w nastrój leżącej krowy
to jest
wznowiły nieprzepartą chęć machania ogonem
i odstraszania much kłębiących się gdzieś
daleko poza zasięgiem wzroku
mówiąc lekko


                      żartobliwie

wzmożony apetyt na trawę
i wzmożoną przemianę materii
przemieliłem żując jak
gumę
        do żucia
przykłady z stoickich filozofów

stan ten na wskroś
                            aproduktywny
nazwany nie wiedzieć dlaczego
stanem zielonych placków
przecież zasilić metanem mógł połowę osiedli
południowo-zachodnich stanów północnej Korei

chociaż oni pewnie zbudowali by z tego
bomby

(13.12.12)

O fałszywości kobiet co kłamią, ze mają niebieskie oczy

Zieleń oczu kobiet o niebieskich oczach
największym słyszalnym kłamstwem
pfu, kpiną
to jest ten rodzaj tęczówki
w którą się wsiąka jak atrament
zalałem ją w trupa

przeżyłem kilkanaście lat
      i myślę że jestem,
                                 więc jestem
      koneserem przygwożdżeń do muru
nie uwierzysz
monogamia to widocznie nie mój fetysz,
bo wciąż szukam w tych dziurach bez dna  szmaragdów
i szpilek do wbijania w poduszeczki

martwy konceptualizm trwających
               w rzece
wyrzeczeń

Nibylandia- peron 147

(14.12.12)

rymogrzbietupołamanie homonimii

Jestem czymś
jak gdyby nigdy niczym
sprzecznym w sprzeczności przeciwieństw
konformistą pragmatycznie pragnącym komfortu
filią porannych filmów porno filuterności
achem
          ochem
                     uchem
z piwnym brzuchem
ruchem nieruchliwości w nadmiarze pospolitych ruszeń
wybrzuszeń w fotelu wgnieceń
bezczynnych
                   jak tarczyca

(14.12.12)

środa, 12 grudnia 2012

rżnąc Platona w dupę

A więc są
                światy równoległe
wzajemnie niezawiśle nienawistne
światy własnych odbić rozbicia identyczności

galaktyki półmaterii
gdzie jedno niczym jest więc jak przeciwieństwem drugiego
niepełnym nigdy w swym prostym ułamku

oto małe mikrokosmosy

(12.12.12)

Przegrzanie systemów automatycznej transkrypcji myśli częściowo urojonych

Czterdziesty drugi stopień moralnego wykończenia
rozłam między wzburzoną żądzą mordu, a pieczołowicie skrywanym pragnieniem czułości
oto podróż przez zieleń krwi i czerwień łąk

krąg

(12.12.12)

wtorek, 11 grudnia 2012

poniedziałek, 10 grudnia 2012

żryj

jak to jest
                dać się pożreć
co?  









gówno

(10.12.12>

synkretyzm

Zmiany wysokości
są przerwaniem ciągłości zawieszenia w przestrzeni
ćwir
       ćwir
               ćwir
pozycja x   y
stosunki funkcji
parabolicznośc moralności
matematyzując kolejne pojęcia deregulujące ciśnienie krwi
nie
     nie ma już
     są
rzeczy ponad i pod
                        rozum
bezwzględność: wartości ujemnej dodatniość
kłamstwo
figur niewymiernych logicznie rzecz biorąć
sześciennych klatek

to to, co nazywamy dusznośćią
sterylność

(10.12.12)
Oj jeju jak mi śmiesznie!!!
Mój żal moim żalem
Mój śmiech moim śmiechem
Moje cierpienie moim cierpieniem


popadam w coś na kształt szarej konsumpcji kosmicznej masy

A więc to ja
martwy po trzyroć
dziś umrzeć mam po raz czwarty
to staje się już rutyną

wszystko płynie
i ja płynę
tym razem nie pod prąd

(10.12.12)

piątek, 7 grudnia 2012

ostatnie kuszenie Chrysusa

Szkoda, że Cię nia ma
gdy jesteś tak pośrednio
żelazkiem przyłożonym do rany
próżno szukać w niej
miejsc
          nieskażonych

to jest ta chęć płonięcia
na co dzień

(07.12.12)

chwalmy

To gdzie jestem
i czym jestem
zostało właśnie zgwałcone
płytkością dogmatu

środa, 5 grudnia 2012

dupa

nieobojętna
obojętność

Wielka Improwizacja

Zarecytuję Panią dziś
tak, jak niegdyś recytowałem wiersze
dziś będę w każdej Pani literze
w każdej pauzie i przecinku
dziś będę w krzykach i szeptach
pozorach i pewności

Pani to wiersz wolny
podobny do wiatru
to Pani jest dziełem,
gdy ja tylko rzemieślnikiem

(05.12.12)

Maszyny Proste

Kocham Panią
Szkoda tylko, że nie jest Pani dźwignią
                                                albo wielokrążkiem

(05.12.12)

Twarze

To, że coś jest wszędzie
wcale nie znaczy, ze jest tam
                                              gdzie być powinno

(05.12.12)

sobota, 1 grudnia 2012

kopiując

Nie ma już
                  w dziewiątej
ponad jest tylko przyszłość
naiwność niezrozumienia
szaleństwo niewinności zbliżonej do horyzontu
klepsydry obłość
przedkładasz się w szyk ustawnych ćwierci i połów
pasaży i pożegnań

lokum
tutaj układasz się do snu
w miękki puch zapadły ciężar
pióra

(30.11.12)