wtorek, 15 listopada 2011

Erotyk II


Zawżdy poniechawszy haniebnego czynu dokonania
I namyśliwszy się kroć po trzysta
Jąłem odsunąć się od niewiasty choć kroków kilka
Ile tylko ma dusza zdołać wytrzyma
Tak daleko od swej Pani
Co w objęciach jej zasypia każdej nocy
I budzi rano osamotniona
Sprawę zdając sobie, że cały czas
Aż po jutrzenki świt blady leżała w osamotnieniu.
O, jakże ta dusza kocha zasypiać!
Jakże kocha te słodkie chwile,
Gdy nic znaczy więcej niż wszystko,
A wszystko jest niczym
Przy jej błękitnych oczach
Zatopionych jak w skale wśród zimnej twarzy
jak śniegu płatek delikatnej
Czułej w swej nieczułości
Nieczułości którą uczuciem darzę większym
niźli cokolwiek na tym nędznym świata łonie